5 lat później
Dalia
Związałam włosy w kucyka. Postanowiłam postawić na rudy kolor włosów i czerwoną suknię z jedwabiu. Pakowałam ostatnie, najdrobniejsze rzeczy przed opuszczeniem Wanaheim. W trakcie pobytu tutaj nauczyłam się wiele rzeczy, za które jestem wdzięczna Frei i moim przyjaciołom. Serce mi się kraja po raz kolejny, ale muszę wrócić do domu, tam gdzie moje miejsce.
Na szczęście mogę jeszcze zachowywać się luźno, ale kiedy przekroczę próg kopuły Heimindalla stanę się damą dworu jak tego zechciał Odyn. Ciągle uważam to za absurd, bo spełniłabym się bardziej jako wojownik czy nawet nadworna czarownica, a mimo tego mam pełnić rolę ładnie wyglądającej panny. Sprzeciwiłabym się gdyby nie to, że Odyn to... Odyn. Jest królem dziewięciu światów, jednym z pierwszych bogów i pozwolił mi zostać w Asgardzie. Mam dług do spłacenia.
Zamykałam ostatni bagaż, gdy do drzwi rozległo się pukanie.- Hej, myślałam, że się pożegnasz z przyjaciółką. - powiedziała Swanhild kiedy otworzyłam jej drzwi.
- Zamierzałam to zrobić właśnie po spakowaniu ostatnich rzeczy. - zaśmiałam się próbując tym pokrzepić lekko zdołowaną Swan. - Trochę tego się uzbierało skoro dostałam księgi od Frei, łuk i strzały od Ulla, magiczne sztylety od Volunda i oczywiście przecudowny miecz od ciebie. Nie wspomnę nawet o biżuterii i sukniach.
- Rozpieszczanie pełną parą. Z tego co słyszałam opuszczasz nas wieczorem, więc mamy trochę czasu. Może skoczymy do gospody?
- Właściwie to myślałam żeby każdego po kolei zdążyć odwiedzić jeszcze wiesz? - Cofnęłam się do tyłu i sięgnęłam po pudełko na komodzie. - To dla ciebie.
- Nie trzeba było. - uwielbiałam te momenty kiedy twarda Swanhild dostawała rumieńców z zawstydzenia. Po pięciu latach znajomości była dla mnie jak starsza siostra, w której zawsze mogłam odnaleźć oparcie. - Idziesz się żegnać po raz drugi by więcej upominków dostać? Nic nie mam niestety, tydzień temu dostałaś co miałam.
- Chciałabym. - oraz zabawna jak zawsze. - Chciałam jeszcze raz tuż przed samym, że tak powiem "wyjazdem" pożegnać się ponownie. Nie mam pojęcia kiedy kolejny raz się spotkamy.
- Pójdę z tobą. Im więcej czasu tym lepiej. No bierz co musisz i chodźmy.
Chwyciłam za dwa dodatkowe pudełka, poprawiłam swój naszyjnik i wyszłam. Cóż, dzięki samemu w sobie klejnotowi czułam się o wiele lżej. Freja podarowała mi przepis na "puste naczynie", którym w moim przypadku okazało się wisiorkiem. Konkretna ilość magii przeciążająca mój organizm trafiała właśnie tam, dlatego nie miałam wybuchów mogących zniszczyć połowę miasta. Nie muszę się już bać, że kogoś skrzywdzę, wystarczy bym zmieniała naszyjnik po konkretnym czasie.
Pierwszym kogo postanowiłam odwiedzić był Volund. Swanhild została przed wejściem do groty niechcąc psuć sobie humoru marudzeniem starego krasnoluda, ale dla mnie czas, który spędziłam z nim był ciekawym przeżyciem. Jego charakter jest okropny, ale niesie ze sobą coś ciekawego i wartego poznania.
- Nie powinnaś już być gdzie indziej? - mrugnął niezadowolony nawet na mnie nie patrząc.
- Dopiero wieczorem. - odparłam i wyciągnęłam do niego rękę z pudełkiem. - Chciałam jeszcze przed samym opuszczeniem się pożegnać i dać ci prezent.
- Niech zgadnę, trucizna?
- Aż tak mnie nisko cenisz?
- Nie da się inaczej.
- Ha, ha, bardzo śmieszne. - przewróciłam oczami i po prostu położyłam prezent obok niego. - Otwórz, a potem gadaj.
Sięgnął po niego szybko i otworzył rzucając wieko za siebie. Czekałam na jakąś reakcję wpatrując się w tył jego głowy, ale zastygł w miejscu. Nie ukrywam, że ta reakcja również mnie usatysfakcjonowała w duchu.
CZYTASZ
Nie taki diabeł zły jak go malują.
FanficHistoria opowiada o nordyckim bogu psót, podostępu i zabawy, Lokim. Lecz niech to was nie zmyli! Młody bóg skrywa pewne uczucie do czarodziejki, która jako mała dziewczynka wylądowała na jego planecie zwanej Asgardem. Jaka jest ich historia? Co się...