Rozdział 13

93 8 2
                                    

Loki

   Czytałem dzieło Kvasera* kiedy strażnik przekazał mi, że mam się zjawić w sali tronowej z rozkazu ojca. Męczyło mnie to ciągle stawianie się według jego zachcianek, ale dzięki bogom niedługo ojciec wybierze następcę tronu, a Thor nie nadaje się kompletnie na przyszłego króla, więc mogę być spokojny.

Odłożyłem książkę na półkę i ruszyłem do wyjścia.
Ojciec wybrał sobie dziwny moment, wieczorem zazwyczaj był spokój i nic się nie działo. Doszedłem do złotych drzwi i wszedłem do sali tronowej zastając już w niej brata, matkę i ojca. Chyba coś się kroi i to nie ja maczałem w tym palce.

   - Ah, Loki, dobrze, że już jesteś. - rzekł Odyn z lekkim uśmiechem, co bardziej spowodowało, że zacząłem się zastanawiać jaki podstęp wymyślił ojciec.

   - Cóż to za powód dla którego nas wezwałeś, ojcze? - spytałem stając obok Thora.

   - Za niedługo się przekonasz. - rzucił lekko.

   Spojrzałem na matkę, wyglądała jakby niezbyt była zadowolona z tego zebrania i jakby coś ją dręczyło.

   - Ty coś wiesz? - szepnąłem do Thora.

   - Nic, a nic. - odszepnął.

   Drzwi otworzyły się, więc automatycznie mój wzrok padł na wchodzącą osobę. Zakapturzona postać idącą równym, rytmicznym krokiem. Złośliwość cisnęła mi się sama na usta.

   - Przyzwałeś bal maskowy ojcze? - parsknąłem. - Kiepski żart, mogłem ci pomóc lepiej to zorganizować.

   Postać zdjęła kaptur delikatnym ruchem, a mnie wryło w ziemię. To ona... Nie mogłem się napatrzeć, ani uwierzyć, że tu stoi po tylu latach. Trochę się zmieniła, zważywszy szczególnie na rudy kolor włosów i kształty, które bardziej stały się kobiece.
  
   - Witaj z powrotem Dalio. - odrzekł król. - Cieszymy się, że wróciłaś.

   - I mnie raduje również powrót do domu. - powiedziała melodyjnym głosem i dygnęła. Pomimo, że znam ją od dziecka w tym
momencie, czuję jakby przed mną stał ktoś zupełnie inny, bo osoba, którą widziałem przed sobą w żaden prawie sposób nie przypominała mi zadziornej i lekko roztrzepanej czarownicy, a... prawdziwą damę? To określenie niezbyt mi pasuję... Jasne Dalia jest oczywiście kobietą, ale teraz coś się zmieniło.

   - Wspomniałeś coś synu o balu maskowym? - wyrwał mnie z zamyślenia głos ojca, więc zwróciłem na niego zdezorientowany wzrok. - Dobry pomysł by uczcić powrót Dalii i nie tylko. Co o tym sądzisz moja droga?

   - To będzie dla mnie zaszczyt, Wszechojcze.

Dalia

   Myślałam, że to będzie dużo prostsze, ale niestety pomyliłam się ogromnie. Opadłam na łóżko i sięgnęłam pamięcią do powitania. Byłam strasznie zestresowana czując ciągle wzrok Lokiego na sobie, który mnie palił żywcem, a ja nic nie mogłam na to zaradzić. Sięgnęłam po poduszkę leżącą tuż nad moją głową i przycisnęłam ją do twarzy zatapiając w niej swój krótki krzyk, a potem odrzuciłam ją na bok.

   - Miałaś zapomnieć, głupia. - jęknęłam w przestrzeń. - Zapomnieć, żyć od nowa nie patrząc na przeszłość i spłacić swój dług... Tak, skup się na tym, spłać swój dług, to twój cel.

   Zerwałam się i poszłam do łazienki ogarnąć się i przebrać do snu. Rozpuściłam włosy dając im się nacieszyć wolnością i odkręciłam kurki uwalniając ciepłą wodę wprost do złotej wanny. Czasem patrząc na takie bogactwa marzyłam o chociaż ułamku prostoty i zwyczajności. Wyobrażałam sobie spokojne, proste życie w najzwyklejszej drewnianej chatce, gdzie szyłabym sama sobie odzienie, a za dnia chodziła na targ i zajmowała się tym co lubię najbardziej, a wieczorem zasiadała przed domem i wyglądała gwiazd.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz