Rozdział 8

118 9 1
                                    

Dalia

   Minęło około już dwóch tygodni odkąd Odyn zakazał mi się widywać z Lokim. Wcześniej nie miałam zbytnio czasu jak o tym pomyśleć, bo co chwila miałam jakieś zadania czy prace wraz z Thorem, a teraz mogłam w spokoju usiąść, odpocząć i pomyśleć. Oparłam głowę o pień drzewa i zamknęłam oczy. Ahhh cisza i spokój.
   Niech się zastanowię w końcu. Odyn zakazał nam widywania się. Czemu? Mieliśmy sporo wybryków za sobą, ale eskapada na Midgrad była aż taka przeciążająca szalę? Nikomu ani niczemu nie zaszkodziliśmy, a Wszechojciec nie podejmował takich decyzji bez głębszego znaczenia, więc musi być coś na rzeczy.

   - Bracie, spędźmy czas razem, a nie siedzisz wyłącznie przed tymi książkami. - usłyszałam z niedaleka, więc otworzyłam w końcu oczy. Loki szedł przodem idąc pospiesznie, a za nim ciągnął się Thor. Spojrzał na mnie chwilę później. - O witaj, Dalia.

   Czarnowłosy zatrzymał się jak na rozkaz przez co Thor wpadł na niego i mało co go nie wywrócił. Czuję jakby ten moment był jednocześnie strasznie długi, ale i krótki zarazem. Automatycznie mój oddech ugrzązł w płucach kiedy nasz wzrok się skrzyżował. Nie widziałam go przez całe te dwa tygodnie i ujrzawszy go po takim czasie czuję jakby to minęły lata. Kusi się odezwać tak bardzo, opowiedzieć o tym coś się przez ten czas działo. Wcześniej rozmawialiśmy codziennie, a teraz pozostało tylko wspimnienie po tym.
    Odwrócił z powrotem wzrok i tak chwilę później znowu Thor zaczął "pościg" za swoim bratem.
    Zaklnęłam pod nosem. Co za absurdalny zakaz! Czemu to niby ma służyć?! Czuję już jak powoli mnie nosi.

   - Spokojnie Dalia. - zaczęłam mówić sama do siebie. - Nie ma czym się denerwować.

   Wstałam. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli znajdę sobie jakieś zajęcie. Na myśl od razu mi przyszły stojące w arkadach donice z kwiatami do przesadzenia.

Loki

  Większe iluzje wymagają większego skupienia, cóż to zupełnie zrozumiałe i logiczne, ale niepotrzebnie tyle podkreślają to w każdej książce kilkakrotnie.

   - Bracie! - usłyszałem obok siebie. Wstałem od razu od stołu i czytałem dalej. *Po prostu to zignoruj Loki.*

   Alcarin głównym centrum magii, ale karty z historią zostały wyrwane. Będę musiał sprawdzić resztę później.

   - Loki! Zaczekaj!

   Kiedy on w końcu da sobie spokój. Skup się, nie zwracaj uwagi.
  
   "Magia dusz, jedna z pradawnej i wymarłej już magii. Tysiące lat wstecz magia ta nastąpywała w dniu ślubu dwóch członków królewskich rodów, gdzie jedno lub dwoje osób przejawiało zdolności magiczne o wielkim stężeniu. Dzięki małżeństwu moc przenikała wgłąb krainy zapewniając dobrobyt i stabilność magiczną. Magia dusz działała wyłącznie, gdy panna była dziewicą; wyjątkiem było zawarcie związku małżeńskiego przez bratnie dusze od dawna sobie przeznaczonych. Małżeństwo było unieważniane, gdy nie doszło do dobrowolnego spożycia związku małżeńskiego w ciągu miesiąca..."

   - Bracie, spędźmy czas razem, a nie siedzisz wyłącznie przed tymi książkami.
  
   "Znak małżeństwa znikał..."

   - O witaj, Dalia.

   Zastygłem automatycznie spoglądając jej w oczy. Dwa tygodnie unikania jej na marne, świetnie. Znowu będę musiał się zmuszać na nowo. Siedziała pod wierzbą jak miała w zwyczaju to robić, wyglądała na zmęczoną. Thor na mnie wpadł, co mnie przywróciło z powrotem na ziemię.  Cholera jasna czy on nie ma patrzy jak chodzi? Ledwo co, a bym jadł glebę. Ruszyłem pośpiesznie dalej próbując znowu zagłębić się w lekturze, ale nie dość, że dalej towarzyszył mi bojkot brata to teraz ona zaprzątała mi głowę.
Zatrzymałem się ponownie i odwróciłem do niego.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz