Rozdział 6

148 9 0
                                    

   Nastąpią zmiany w rozdziałach na dniach (usunięcie ich nazw) i korekty błędów. ^^
_______________________________________
Loki

   Na Odyna, w końcu świeże powietrze. Myślałem, że latanie na pegazie jest męczące, ale to? Dojechaliśmy do jakiegoś lasu zatrzymując się na środku polany i szczerze powiedziawszy chyba mam niesamowitego pecha, bo na miejscu czekało kolejne metalowe pudło z trzema innymi osobami. Momentalnie aż mnie złość wzięła jak zobaczyłem, że dwójka z nich to mężczyźni. Za jakie grzechy...? No dobra, wiem za jakie, ale mogło się to objawić w inny sposób. 
   Chociaż po co ja się tak denerwuję?

   - Może dlatego, że ci ktoś odbije ją?
   - Nie wiem o co ci chodzi.

   - Jasne.

   Kłótnia ze sobą w środku była niezwykle męcząca za każdym razem. Po co w ogóle dyskutuję sam ze sobą?

   Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk, który odczułem na ramieniu. Automatycznie wyrwałem się z lekkiego uścisku i odwróciłem w stronę tej osoby.

   - Loki co z tobą? - spytała mnie Dalia. Miała zmartwienie wypisane na twarzy, przez co odczułem wyrzuty sumienia, że tak zareagowałem. Ale co mam jej powiedzieć? 

   - Wszystko w porządku. - powiedziałem. Było widać, że niezbyt ją to przekonało. Otwierała już usta by coś powiedzieć, ale ją wyprzedziłem. - Naprawdę, wszystko dobrze.

   Nie kłóciła się. Pokiwała głową na zrozumienie i się uśmiechnęła do mnie. Uwielbiam ten widok, zawsze mnie to uspokaja.

Dalia

   Dojechaliśmy na miejsce, które okazało sie lasem, a dokładniej polaną w środku lasu. Na swój sposób ten widok wyróżniał się od tego w Asgardzie. W czasie podróży sporo się dowiedziałam na temat muzyki, modelu samochodu, którym jechaliśmy i samych naszych towarzyszy. Martwiło mnie tylko to, że Loki praktycznie przez większość drogi siedział cicho, a przeważnie wiem, że potrafił być bardzo rozgadany i rzadko brakowało mu języka w gębie.

   Jak się okazało na miejscu czekało jeszcze troje ludzi - dwóch młodych mężczyzn i jedna kobieta. Kiedy nasi wybawcy poszli się przywitać z swoimi znajomymi, zauważyłam jak Loki patrzył na trzech nowych przybyszy. Wyglądał na zamyślonego i zdenerwowanego.

   - Loki? - zero reakcji. Położyłam rękę na jego ramieniu i lekko ścisnęłam by się ocknął, ale nie spodziewałam się, że zareaguje na to aż tak negatywnie by wyrwać się dosyć gwałtownie.

   - Loki co z tobą? - spytałam. Nigdy podobnie się nie zachowywał, dlatego też mnie to zaniepokoiło.

   - Wszystko w porządku. - odparł. Nie brzmiało to dla mnie przekonująco. Chciałam się dowiedzieć co go trapi i kiedy już miałam powiedzieć mu, że może mi o tym powiedzieć, szybko dopowiedział. - Naprawdę wszystko dobrze.

   Cóż, nie zamierzam z nim się kłócić. Wiem, że jeśli czegoś nie będzie chciał powiedzieć to tego nie zrobi. Ufam, że sam kiedy będzie gotowy to podzieli się ze mną tym. Uśmiechnęłam się by chociaż odrobinę okazać mu w taki sposób wsparcie.

   - Ludziska chodźcie tu, a nie stoicie jak kołki. - krzyknął w naszą stronę Ethan. Nie chcąc kazać im czekać ruszyłam w jego stronę, zdziwiłam się kiedy mój przyjaciel mnie wyprzedził i stanął koło chłopaka.

   - Cześć, jestem Matthew. - przedstawił się chłopak w długich włosach aż do bioder. - A to jest moja dziewczyna Caroline i jej brat Felix.

   Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie co odwzajemnili. Przez następną godzinę uczyłam się jak rozbijać namiot, by potem móc w końcu odsapnąć na pniu drzewa przed ogniskiem, które sama rozpaliłam. W innej sytuacji mogłabym po prostu machnąć ręką i mieć ogień, ale tu nie mogłam się ujawnić. Wolę nie myśleć co by to mogło wywołać.
Siedzimy dookoła ogniska. Popijam co jakiś czas piwo, które mi podała Emma i słucham co mówią inni.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz