Rozdział 16

72 6 2
                                    

Dalia

   - Chyba nie myśleliście, że puszczę was samych. - powiedziałam wychodząc zza rogu. Cała czwórka stała gotowa ruszyć na Midgrad.

   - Więc jednak nie jesteś po stronie zdrajcy. - ucieszyła się Sif.

   - Nie jestem po niczyjej stronie, ale nie chcę widzieć tej zawiści pomiędzy wszystkimi, a Loki próbuje to zaostrzyć.

   - Po co on to robi?

   - Nie wiem. - Skłamałam, ponieważ powód był mi dobrze znany. Szuka atencji.Chce być lubiany i kochany. Akceptowany. Chce być widziany. Wiem, że boi się samotności mimo iż odpycha od siebie ludzi. Zupełnie jakby nie umiał inaczej i zapewne tak jest. Nie wie jak inaczej to okazać. Nie pozwolę mu wyjść na tyrana. Nie dam mu żyć w przekonaniu, że strachem zwycięży i dostanie to czego pragnie dzięki temu.  - Weźcie wszystko co będzie wam potrzebne. Spotkamy się na Bifroście.

***

   Pół godziny później spotkaliśmy się w umówionym miejscu. Suknię zastąpiłam wygodnym kombinezonem i wzięłam sztylety na wypadek walki wręcz. Heimindall oczywiście nas oczekiwał.

   - Zlekceważylibyście rozkaz króla Lokiego? Złamali święte śluby i posunęli się do zdrady byleby sprowadzić Thora? - odezwał się od razu, gdy wkroczyliśmy do kopuły.

   - Tak. - odpowiedziała Sif natychmiastowo.

   - Dobrze.

   - Pomożesz nam?

   - Przysięgałem służyć królowi, nie mogę otworzyć wam mostu. - wyszedł z posterunku zostawiając nas samych.

   - Pogmatwane. - powiedział Fandral, a w tym samym czasie za naszymi plecami z miecza zaczęły bić iskry uruchamiając teleport.

     Moc Bifrostu zabrała nas do Midgradu. Jestem lekko podniecona, że znowu stąpam po tej ziemi, ale też zaniepokojona.  

   - Jak go znajdziemy? - spytała zmartwiona Sif.

   - Zaufajcie moim zmysłom. - powiedziałam i skupiłam się na znalezieniu obrazu Thora. Był niedaleko. - Tędy.

   Weszliśmy do małego miasteczka przemierzając budynki, aż w końcu trafiliśmy do odpowiedniego widząc Thora za szybą.

   - Moi przyjaciele! - zagrzmiał Thor rzucając się do uścisku z Volstagiem.

   - Nie wierzę... - padł głos staruszka jakiegoś staruszka, wraz z nim oniemiałe stały dwie młode kobiety.

   - Jesteśmy Lady Sif i Dalia oraz trzech wojów. - przedstawił nas rudzielec z uśmiechem.

   - Moi mili, nigdy się tak nie cieszyłem, ale to był błąd. - odezwał się ponownie Thor.

   - Jesteśmy tu by zabrać cię do domu.

   - Nie mogę wrócić, przez mnie zmarł mój ojciec. Pozostanę na wygnaniu.

   - Thor, twój ojciec żyje.

   A więc to tak... Loki wmówił mu, że nie ma po co wracać... Co za drań.

   Nagle ziemia zatrzęsła się pod naszymi stopami. Wyszliśmy na ulicę zobaczyć źródło tego zjawiska. Usłyszeliśmy i zobaczyliśmy jak Bifrost wypluł z siebie Niszczyciela.

   - Zapraszaliście więcej osób?

   - Wychodzi na to, że kłopoty same przyszły do nas. - mruknęłam.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz