Dalia
Obudziłam się kiedy słońce było już wysoko nad horyzontem. Przetarłam oczy i powoli je otworzyłam. Tym razem zbudziłam się leżąc na plecach.
- Dzień dobry. - odezwał się zachrypnięty głos tuż obok mnie. Odwróciłam głowę w jego kierunku. Loki leżał podparty na łokciu.
- Jak ci się spało...? - spytałam niepewnie .
- Na sen nie narzekam, ale teraz to najchętniej bym umarł. - sapnął. - Nie mam pojęcia jak to się stało, ale czuje się jak wrak. Dolega mi niesamowity ból głowy, pieką mnie oczy jakby sam podmuch wiatru z piekła przedarł się do nich, ledwo co pamiętam z wczoraj i mam pustynię w gardle.
Nie pamięta większości. Czyli tamtego też nie? Nie zachowuje się tak jakby pamiętał. Kamień spadł mi z serca.
- No nie zdarzało ci się nigdy upić do takiego stopnia. - stwierdziłam.
- Nie zbłaźniłem się wczoraj?
- Skądże.
- Niezbyt brzmi to przekonująco.
- Naprawdę, byłeś zaskakująco grzeczny. - zaśmiałam się.
Zrzuciłam z siebie kołdrę i usiadłam na skraju bagażnika spuszczając nogi. Cudowny widok. Słońce przedzierające się między liśćmi, zieleń trawy wyrazista, a w oddali słyszalny odgłos ptaków. Myślę, że dobrze byłoby sprawdzić co u reszty, więc sięgnęłam po buty i poszłam spojrzeć czy nadal wszyscy śpią.
Na trawie leży pełno pustych butelek i papierków. Cztery namioty są otwarte, ale widzę, że każdy śpi. Cóż, wypadałoby posprzątać. Nie wiem w co zbytnio to zapakować, więc po prostu zbieram wszystko w jedno miejsce i wracam z powrotem do Lokiego.
Nadal leży, tym razem na plecach z opartym przedramieniem na czole. Przyłapuję się na tym, że zerkam mu na usta. Czuję się strasznie skrępowana po wczorajszym wieczorze... Dość, Dalia musisz się wziąć w garść i o tym zapomnieć!
- Pozbyć się twojego bólu? - spytałam.- Byłbym wdzięczny. - powiedział i zmienił pozycję na siedzącą. Przyłożyłam mu rękę do czoła, przy czym poczułam lekkie mrowienie, które wolę zignorować. Pomyślałam o tym co chciałam osiągnąć w danej chwili i magia wyszła spod mojej ręki kojąc jego ból. - Dziękuję.
Przemawiają przez mnie skrajne uczucia. Z jednej strony bardzo chce zostać w Midgardzie, by jeszcze móc poznać Nowy Jork, o którym wspominano, ale z drugiej strony wolałabym już wracać do domu. Nie czuję się najlepiej z tym co zaszło. Strasznie pomieszało mi to w głowie. Cóż, zależy mi na obu rzeczach, powrocie i zostaniu, więc czemu by tego nie pogodzić?
- Loki, możemy jeszcze dziś zwiedzić ten Nowy Jork, a w nocy wrócić? - spytałam.
- Nie widzę problemu. - odparł.
***
Loki
Znowu podróż na czterech kółkach. Tym razem już spokojniej. Wstanie zajęło każdemu sporo czasu, co się dziwić, alkohol w tym nie pomagał. Dojeżdżaliśmy do naszego miejsca docelowego mające miano miasta, które nigdy nie śpi. Nie powiem, zrobiło ono na mnie wrażenie, a o to trudno. Z tego co słyszałem z uzgodnień, większość chciała udać się na zakup ubrań adekwatnych do tzw. imprezy. Wysiedliśmy przed wielkim budynkiem posiadający sporo sklepów.
Wraz z chłopakami czekałem przed jednym z nich. Dawno zdążyłem wybrać nowe ciuchy, a pieniądze łatwo było wyczarować. Osobiście wolałabym coś eleganckiego, ale Dalia uparła się by nie odstawać od innych. Parszywe odzienie. Również styl architektoniczny tu był zbyt prosty, nie mający konkretnego kontekstu, lecz po drodze muszę przyznać, że parę budynków mnie zaintrygowało. Zaczesałem włosy do tyłu i oparłem się o balustradę, zastanawiając się czy ojciec w ogóle spostrzegł, że mnie nie ma w Asgardzie.
CZYTASZ
Nie taki diabeł zły jak go malują.
FanfictionHistoria opowiada o nordyckim bogu psót, podostępu i zabawy, Lokim. Lecz niech to was nie zmyli! Młody bóg skrywa pewne uczucie do czarodziejki, która jako mała dziewczynka wylądowała na jego planecie zwanej Asgardem. Jaka jest ich historia? Co się...