Rozdział 15

85 7 3
                                    

  Dalia
  
  Czytałam akurat o magicznych ziołach leczniczych kiedy stanął przed mną strażnik królewski. Spojrzałam na niego spod łba, bo nie podoba mi się postawa Lokiego.

   - Lady Dalia, książę Loki chce panią widzieć w sali tronowej. - Wstałam, zamknęłam książkę i ruszyłam za nim.

   Teraz rozumiem dlaczego nigdy nie zawarto informacji dokładniej o sojuszu Asgardu z Jotunheim. Nikt prawie o tym nie wiedział i tak miało zostać przez następne stulecia lub jeszcze dalej.

Niepokoi mnie to całe zamieszanie. Po pierwsze nadal nie wiadomo kto wpuścił olbrzymów do Asgardu, po drugie Thor został wygnany, po trzecie Odyn leży będąc w letargu. Thor nie może zająć jego miejsca, tylko Loki, a uważam, że Loki pod wpływem tego wszystkiego czego się dowiedział może postępować zbyt pochopnie. Dostrzegłam w nim zmianę już parę lat temu. Zaczął się wtedy bardziej zamykać nawet przed mną. Nie ocenię co się działo pod moją nieobecność, ale słyszałam, że sporo psocił i przy każdej biesiadzie potrafił coś rozwalić.

Kiedyś na biasiadach było go pełno, a śpiewał przecudownie. Rzadko można było go namówić na to, albo musiał sporo wypić by zacząć, ale gdy już to robił... Ah... Mogłabym słuchać jego śpiewu codziennie. Zawsze też wtedy mnie podrywał do góry i tańczył dookoła całej sali.

Wspomnienie

   Biesiada rozgrywała się na żywego, szłam właśnie po kolejny kufel piwa kiedy drogę zastąpił mi Loki. Chwycił mnie za talię i zaczął się ze mną kręcić w kółko w rytm skocznej muzyki.

   - Loki! - zaśmiałam się. - Przeszkodziłeś mi w dotarciu po kolejny kufel! Chcę pić!

   - Trzeba być spragnionym żeby pić! - powiedział wesoło.

   -  A jestem spragniona, wiesz?

   - Nie wyglądasz, dlatego dopilnuję byś była!

  Nie dał się przekonać. Tańczyliśmy tak długo, aż oboje nie padliśmy ze zmęczenia na krzesła.

   - I teraz to na pewno jesteś spragniona. - wydyszał z uśmiechem. - Kufel dla tej pięknej pani!

   Dostałam w końcu swój upragniony trunek i odpoczywałam po całej potańcówce, którą mi zaserwował Loki. Chwilę później wskoczył na stół i rozkazał grajkom zmienić melodię, a potem zaczął śpiewać.

W sczerniałych burzą górach wędruję samotnie

Przez lodowce podróżuję dalej

W sadzie jabłoniowym stoi piękna panna ma

I śpiewa: „Kiedy wrócisz do domu?”

Kiedy śpiewa, śpiewa: „Wracaj do domu”.

  Oparłam głowę o dłoń i zamknęłam oczy wsłuchując się w jego śpiew. Miał delikatny i przyjemny głos.

Koniec wspomnienia

W końcu dotarłam na miejsce gdzie zastałam go siedzącego na tronie jego ojca.

   - Wyglądasz idiotycznie w tym chełmie. - powiedziałam z przekąsem. Nigdy nie przepadałam akurat za jego nakryciem głowy. Gdyby zostawić tylko te rogi i jakoś obramowanie wokół głowy wyglądało by to dużo lepiej.

   - Miłe powitanie. - uśmiechnął się. - Ale powinnaś zważać na słowa patrząc na to, że teraz jestem twoim królem.

   - Nie sądzę.

   - Słucham?

   - Mówię, że nie sądzę. - uniosłam głowę wyżej żeby nie pomyślał, że się go lękam. - Możesz być królem, księciem, bogiem nawet samym stwórcą czy kimkolwiek sobie wymyślisz, ale dla mnie będziesz ciągle Lokim.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz