Rozdział 4

1.4K 76 63
                                    

Stella

Zjechałam na dół windą i stanęłam w holu. Dopiero teraz zauważyłam, że znajduje się tutaj mała poczekalnia. O ile tak to można nazwać. Dwie czarne skórzane kanapy stały na przeciwko recepcji. Usiadłam na jednej. W budynku było cicho i przyjemnie. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać Instagrama. Ostatnie dni spędziłam z Molly. Pomogła mi nawet z najmniejszą drobnostką. Jest kochana, jest jak promyczek słońca w tym czarno białym miejscu. Logan, cóż. Zaskoczył mnie. Myślałam, że będzie zły, bo w końcu odebrałam mu cześć jego przestrzeni. Co prawda nie z mojej inicjatywy m Ciężko stwierdzić jakie emocje nim kierują. Jego szare oczy wydają się lodowate, przez co on sam wydaje się surowy. Z rozmyśleń wyrwał mnie stukot szpilek. Uniosłam wzrok z nad telefonu i spojrzałam na rudowłosą, która szła przez hol. Wstałam i podeszłam do niej. Kobieta stanęła z uśmiechem na twarzy kiedy mnie zauważyła.

- Idziesz na lunch? - zapytała przekładając swoją torebkę przez ramię.

- Tak, Logan zaproponował żebyśmy razem poszli. - powiedziałam a na kobiety usta wleciał jeszcze większy uśmiech. - Dołączysz do nas?

- Chętnie bym dołączyła, ale właśnie skończyłam. Mam dzisiaj wizytę u lekarza. - ostatnie zdanie wypowiedziała nieco ciszej. Zaczęła grzebać w swojej czarnej torebce i wyciągnęła telefon.

- Coś poważnego? - zapytałam.

- Nie, trzymaj kciuki żeby wszystko było dobrze. Jutro wam wytłumaczę jeżeli tak będzie. - uśmiechnęła się, odpisując na SMS-a.

- Co będzie? - usłyszałam koło siebie zachrypnięty męski głos.

Nawet nie zauważyłam kiedy znalazł się tuż obok nas. Molly lekko podskoczyła odrywając wzrok od telefonu i spojrzała na mężczyznę. Zdaje mi się że miał tą samą koszulę co wcześniej. Z wyjątkiem, że przez nią miał przewieszone okulary przeciwsłoneczne, a rękawy były podciągnięte do łokci.

- Jutro wam powiem. - mruknęła słysząc kolejne powiadomienie telefonu. Z uśmiechem odpisała szybko i znowu na nas spojrzała.

- Haha, wiedziałam, że się dogadacie. - zaśmiała się nagle. - Już nawet w kwestii ubioru się dogadujecie. - dodała skanując nas wzrokiem.

Faktycznie, byliśmy ubrani podobnie. Czarne spodnie i granatowa koszula. Mężczyzna nie zwrócił na słowa Molly uwagi. Uniósł lekko podbródek i patrzył na kogoś uważnie. Odwróciłam się w tamtym kierunku, przez szklane drzwi można było dostrzec taksówkę, a z niej wysiadającą kobietę. Ubrana była w dopasowaną czarna sukienkę, jej blond włosy były wyprostowane. Jedną dłonią trzymała przy sobie trzymając w niej teczkę. W drugiej trzymała torebkę. Ominęła naszą trójkę, nie dążąc nas spojrzeniem. Brunet obrócił się za nią zaciskając mocniej szczękę. Czyżby jego ex? Kimkolwiek nie była nie wydawało się żeby za nią przepadał. Odwrócił wzrok i spojrzał Molly która posłała mu spojrzenie mówiące - "Nie próbuj".

- To do jutra, Rafael już na mnie czeka. - przerwała chwilę ciszy rudowłosa.

Pożegnaliśmy się z nią i odprowadziłam ją wzrokiem. Brunet obok mnie westchnął i założył swoje okulary przeciwsłoneczne.

- Idziemy? - zapytał spoglądając na mnie.

Przytaknąłam i wyszliśmy w ciszy z budynku. W oddali dostrzegłam Molly, która stała obok wysokiego mężczyzny ubranego w białą koszulę i czarne spodnie. Przywitała się z nim pocałunkiem. Odwróciłam w tamtym momencie wrok. Czy tylko dla mnie jest niezręczne patdzecie na całujące się pary?

- Znasz jakieś miejsce gdzie moglibyśmy iść? - zapytał. - Najlepiej żeby było gdzieś blisko.

- W sumie to znam, takie jedno.

DARK CROW [18+] PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz