Epilog

1.8K 63 235
                                    

Rok później...

Przetarłam łzy które spłynęły po moim policzku. Stałam na pustym cmentarzu wpatrując się pusto w literki wyryte na czarnym nagrobki. Pociągnąłam nosem, mrugając kilka razy oczami gdy obraz po raz kolejny rozmazał mi się przez łzy. Wzięłam jeden głęboki wdech i położyłam kwiaty na ziemi. Wyprostowałam się, czując jak chłód atakuje moje ciało. Schowałam ręce do kieszeni czarnego płaszcza. Westchnęłam zamykając na chwilę oczy, aby pozwolić wszystkim łzą, które zebrały się w moich oczach, spłynąć po policzkach.

Ostatni rok nie był łatwy. Był niczym walka o lepsze jutro. Prawie straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Dwóch mężczyzn, jeden który nauczył mnie kochać, a drugi który pokazał mi jak to jest kochać. Było ciężko nie ukrywam. W mojej głowie przez jakiś czas wirowała tylko śmierć. Śmierć która lubi zabierać nam bliskie osoby, napawa się naszą rozpaczą aby później zasiać w naszym życiu żałobę i zniszczenie.

Jednymi dobrymi sytuacjami z jakimi się spotkałam było ogłoszenie zaręczyn Tylera i Toma. Mój przyjaciel na reszcie odważył się to zrobić i muszę przyznać że zrobił to w całkiem romantyczny sposób. Mimo cierpienia jakie przechodziłam pokazałam mu jak bardzo jestem szczęśliwa z ich wspólnego szczęścia.

Druga dobrą, a jednocześnie bolesną chwilą dla mnie były narodziny małego Kola. Synek Molly urodził się zdrowy i dodał do życia kobiety i jej męża dużo radości. Widziałam w ich oczach same szczęście i były kolejnymi osobami którym pokazałam że cieszę się z ich szczęścia.

Załkałam ponownie wbijając paznokcie w dłon. Łzy ścigały się ze sobą płynąć po moich policzkach. Poczułam nagle dłoń na swoim ramieniu, a później zostałam przyciągnięta w ramiona mężczyzny.

- No już, nie płacz - powiedział łagodnym głosem. - On na pewno nie chciałby żebyś płakała.

Właśnie.

Ramiona mężczyzny kojące dla mojego serca.

Ponieważ kolejną dobrą sytuacją i ostatnia było to, że mężczyzna który pokazał mi jak to jest kochać, jest przy mnie. Nadzieja w chwili gdy jego oddech spowolnił, a ciało bezwładnie leżało w moich ramionach, uciekła ode mnie. Pamiętaj jak przez mgłę, że kiedy podniosłam głowę bo usłyszałam jakieś krzyki zobaczyłam Ethana. Gdyby nie on prawdopodobnie Logana nie było ze mną tu i teraz. Zrobił z swoimi ludźmi łagodnie mówiąc porządek. Pomógł mi w odratowaniu bruneta, ale nie tylko on. Harper, której obietnice o pomoc nie okazały się puszczone na wiatr również pomogły. Nie pamiętam wszystkiego dokładnie, niektóre momenty które pamietam widzę jak przez mgłę. Moment w którym Harper mówi mi prze telefon co powinnam zrobić. Jej numer telefonu wypadł z torebki podobnie jak karteczka z adresem, nie przestaje mnie to zaskakiwać. Moment w którym dzięki kobiecie skrzydła Logana się schowały. Prawie wszystkie momenty ze szpitala w którym spędziłam naprawdę dużo czasu, nie tylko przy nim, ale przy moim tacie.

Pół roku później musiałam się z nim pożegnać. Tą chwilę zaliczam do tych, które mnie złamały. Pękłam doszczętnie i nie widziałam lepszego jutra.

Czy ono nastało? W jakimś sensie tak.

Logan był słaby, naprawdę słaby, ale kiedy wyszedł ze szpitala nie skupił się na sobie tylko na mnie. Nie potrafiłam spać w nocy. Zawsze leżałam na jego klatce piersiowej po stronie serca, gdyby to nagle miało stanąć. Harper przynosiła mam swoje ziółka na różne bóle. Nie miała niestety nic na ból psychiczny jaki czułam.

Wszelkie jego rany pozostawiły po sobie blizny. Rana na brzuchu zostawiła największą. Z skrzydłem było gorzej, nie chciało się zregenerować i za każdym razem jak rozprostowywał skrzydła to jedno było bezwładne.

DARK CROW [18+] PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz