Rozdział 30

903 47 232
                                    

Hej!
____________

Poranne spacery zawsze pomagały mi przemyśleć rzeczy jakie nawiedzały mój umysł. Logan gdy wychodziłam jeszcze spał. Spojrzałam na jego plecy, na szczęście nie było śladów krwi, ale to nie zmienia faktu, że moja złość i zawód nie minęły. Byłam na niego zła, nienawidziłam gdy kłamał tylko dlatego żebym ja była szczęśliwa. Czułam jakbyśmy wrócili do początku naszej relacji gdzie cały ból zatajał przede mną, tylko dlatego abym się nie martwiła. Martwię się i zawsze będę.

Na spacer zabrałam ze sobą Stefana, który ucieszył się z mojej decyzji. Dzisiejszy poranek był słoneczny, podobnie jak wczoraj. Zimne powietrze drażniło moją skórę, tworząc na niej rumieńce. Nie chciałam aby mój spacer trwał długo. Logan mógłby czuć się nieswojo, zostawiony sam na sam z moją rodziną. Dlatego wstąpiłam do pobliskiej kawiarni aby kupić świeże bułki i skierowałam się z powrotem do domu. Stefan skakał, kręcił się idąc przede mną, jakby chciał mnie rozweselić. Podałam mu jego smycz, którą wziął do pyska i szedł blisko mnie. Zastanawiałam się kiedy mogłabym porozmawiać na poważnie z Loganem, na pewno do tego i tym razem wykorzystam Stefana, albo porozmawiam z nim w pokoju.

Odetchnęłam, wchodząc do domu. Przyjemne ciepło zaatakowało moje ciało. Ściągnąłem Stefanowi jego czerwone ubranko i szelki. Odwiedziłam jego rzeczy na wieszak i skierowałam się w stronę kuchni. Emma zaparzała herbatę, a Rick siedział przy wyspie kuchennej z rozczochranymi włosami. Wyglądał jak nie do życia. Postawiłam papierową torebkę z bułkami na blacie. Emma spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem ale po chwili uśmiechnęła się i podała mi kubek gorącej herbaty. Odebrałam go od niej i spojrzałam na Ricka.

- Było tyle nie pić - zaczęła Emma, zwracając się do niego. - Bierz przykład ze swoich siostrzyczek - dodała, uśmiechnęłam się biorąc łyk owocowej herbaty.

- Jesteś okropna - fuknął. - Ale na twoją cześć ulepiłem twoją podobiznę w ogrodzie. - wskazał w tamtą stronę ręką.

Wyjrzałam w stronę ogrodu, gdzie stał nieco przekrzywiony bałwan. Zaśmiałam się na ten widok. Mój brat zdecydowanie po alkoholu zachowuję się jak dziecko.

- Myślę, że jest on bardziej podobny do ciebie - burknęła Emma, podniesionym głosem.

Rick gestem dłoni chciał przekazać żeby była ciszej. Jak na złość stukneła szklanką. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Ta dwójka od zawsze sobie dokuczała, ja byłam raczej tą neutralną. Co się dziwić jestem najmłodsza. Ewentualnie ja, razem z Emmą toczyliśmy wojnę przeciwko Rickowi. Mój brat rzucił jej mordercze spojrzenie na co ona się zaśmiała. Odwróciłam się w stronę wyjścia, kiedy kątem oka zauważyłam, że ktoś stanął w przejściu. Logan, całkiem już ogarnięty. Jego włosy były ułożone i przebrany był w czarne jeansy i białą koszulkę. Nie zwracając uwagi na swoje rodzeństwo, przeszłam w jego stronę. Nie czekając na jakiekolwiek jego słowo, spytałam:

- Możemy porozmawiać?

Przeszłam w stronę mojej starej sypialni. Później mogło nie być okazji na rozmowę. Odwróciłam się w stronę mężczyzny który wszedł za mną do pokoju. Podszedł do mnie, skracając między nami dystans. Spojrzałam prosto w jego oczy, niebieska plamka była mała.

- Przepraszam - powiedział pierwszy, nie dając mi zacząć.

Westchnęłam ciężko. Starałam zebrać sobie wszystkie myśli i słowa jakie nasunęły mi się podczas spaceru.

- Martwię się i dobrze o tym wiesz, a i tak mnie oklamałeś. Poczułam się tak cholernie źle, że ukrywasz swój ból przede mną, abym była szczęśliwa. Nie rób tak, proszę.

DARK CROW [18+] PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz