Rozdział 11

1.1K 61 99
                                    

Dzień dobry ♡

Logan

Kropla deszczu spadła na moją twarz. Otworzyłem oczy. Czarne niebo było ozdobione przez gałęzie drzew. Powoli się podniosłem, moje skrzydła zatrzepotały oczyszczając się z błota. Rozejrzałem się, mrok otaczał drzewa. Las oświetlał tylko i wyłącznie światło księżyca. Byłem zdezorientowany, co się stało. Latałem i zemdlałem?

Przetarłem twarz dłońmi, schowałem skrzydła chciałem ruszyć przed siebie, ale coś mnie zatrzymało. Spojrzałem na swoje nadgarstki, które oplatały zimne, ciężkie kajdany. Szarpnąłem rękami, łańcuch przypięty do nich wydał charakterystyczny dźwięk ocierania się metalu. Podążyłem wzrokiem za łańcuchem, przywiązany był do drzewa blisko mnie. Niewiele myśląc podszedłem do niego, żeby zobaczyć czy jest jakakolwiek szansa na uwolnienie się. Łańcuch zapięty był na kłódkę.

Rozejrzałem się za czymś, czym mogłem to rozwalić, po chwili zauważyłem, że nieco dalej koło drzewa leży sporych rozmiarów kamień. Podniosłem go, był dość ciężki, wziąłem zamach i zacząłem uderzać w kłódkę i łańcuch. Strach nagle opanował moje ciało, zacząłem szybciej uderzać.

- Nie! - przeraźliwy krzyk wyrwał mnie z amoku moich poczynań.

Uniosłem wzrok i spojrzałem w miejsce skąd dobiegał. Pomiędzy drzewami dostrzegłem sylwetkę kobiety. Próbowałem zauważyć co się dzieje ale zapadła cisza. Przed oczami przeleciało mi coś czarnego.

- Zostaw mnie! - krzyknęła, przerażona.

Przed nią stał mężczyzna, a raczej Dark Crow. Trzymał swoje skrzydło tuż przy jej szyi. Wychyliłem się bardziej zza drzewa.

Dopiero teraz mogłem przyjrzeć się kobiecie. Światło księżyca oświetlało jej ciało, które było całe w czerwonych śladach. Podniosłem wyżej wzrok i na jej twarz. Moje ciało momentalnie sparaliżowało.

Claire

- Przestań! - krzyknęła znowu, a mężczyzna przed nią przygwoździł jej ręce do drzewa.

Chciałem krzyknąć, ale coś ciężkiego owinęło moje gardło, nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Szarpnąłem się chcąc jej pomóc. Łańcuchy skutecznie mi to uniemożliwiały. Skrzydła ze złości wyszły spod mojej skóry, odepchnąłem się za pomocą nich, ale łańcuchy ani drgnęły. Nagle znowu usłyszałem ten sam przeraźliwy krzyk. Ciało dziewczyny padło bezwładnie. Szarpałem łańcuchami, skóra nadgarstków zaczęła mnie już piec. Spojrzałem na mężczyznę który tylko schował skrzydła. Nie potrafiłem nadal dostrzec jego twarzy. Usłyszałem jak zaśmiał się pod nosem i odwrócił w moją stronę. Zaczął iść w moją stronę. Podniosłem wzrok na jego twarz i znieruchomiałem.

Był mną.

Zerwałem się do pozycji siedzącej, ból pleców momentalnie sprowadził mnie z powrotem na łóżko. Wlepiłem wzrok w sufit. Znowu to samo. Odkąd Ethan przedstawił mi fakty na temat śmierci mojej siostry, sypiałem bardzo źle. Wyciągnęłam rękę po zegarek, który leżał na szafce nocnej. Czwarta w nocy.

Westchnąłem i przeczesałem ręką roztargane włosy. Założyłem zegarek na swój nadgarstek. Poczułem jak coś mokrego leci po moich plecach. Odwróciłem się i spojrzałem na pościel całą w krwi. Westchnąłem i wstałem z łóżka. Od jakiegoś czasu skrzydła podczas snu chowają się i rozkładają. Na zmianę, przez co ból pleców po raz kolejny jest nie do zniesienia. Kiedyś przez kilkanaście godzin ich nie rozprostowałem i później gorzko tego pożałowałem. Podejrzewam, że samowolkę skrzydeł zawdzięczam koszmarom, które ostatnio postanowiły mnie nawiedzić.

DARK CROW [18+] PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz