CHAPTER 9.

10.4K 564 79
                                    

Od godziny siedziałam w wannie rozkoszując się relaksacyjną kąpielą. Włączyłam playliste z ulubionymi piosenkami ciesząc się chwilą spokoju... Dopóki telefon, z którego grała muzyka prawie nie wpadł do wody, z powodu nagłych wibracji.

M: Halo?

L: Śpisz?

M: Nie, lepszego momentu sobie wybrać nie mogłeś.

L: Jak to?

M: Tak to. Prawie utopiłeś mi telefon... Myję się.

L: Mmm...

M: Uspokój się. - Zaśmiałam się.

L: Do 12 się wyrobisz?

M: Spokojnie.

L: Świetnie. Po drugiej stronie ulicy, po lewej jest zakręt, trochę dalej jest ławka, będę tam czekać.

M: Do zobaczenia.

Rozłączyłam się powracając do poprzedniej czynności. Mam jeszcze godzine więc mogę poleżeć.

Po skończonej kąpieli ubrałam się w bordową bokserkę i szarą przylegającą spódniczkę. Lekko pofalowałam moje blond włosy, które były dość długie, bo sięgały mi do piersi, podkreśliłam moje niebieskie oczy czarnym tuszem i spryskałam ciało truskawkową mgiełką.

Zeszłam na dół, chwyciłam jogurt z lodówki i dosiadłam się do wujka, który popijając kawę przeglądał poranną gazetę.

- Cześć. - Powiedziałam z promiennym uśmiechem.

- Widzę, że ktoś tu ma dobry humor. - Odparł zdejmując okulary.

Idę spotkać się z Luke'iem, jestem tak mega podekscytowana naszym pierwszym spotkaniem, że o luju. - No wiesz, ładna pogoda jest, nie ma powodu do zmartwień. - Powiedziałam przechylając butelkę do góry.

- A jak się spało? - Zapytał przerzucając kolejną stronę gazety.

- Wujku... Dobrze wiesz jakie to łóżko jest wygodne, nie idzie się na nim nie wyspać. - Zaśmiałam się. Zerknęłam na ekran telefonu, dochodziła już 12, więc pora się zbierać. - Idę się przejść, będę niedługo.

Założyłam moje ulubione czarne vansy i zamknęłam za sobą drzwi. Przeszłam na drugą stronę ulicy, moje ręce drżały, a serce zaczęło bić szybciej. Nie wiem dlaczego się tak stresowałam, przecież to tylko Luke. Poprawka... Przystojny blondyn z seksownym kolczykiem w wardzę.

Powoli zbliżałam się do wyznaczonego miejsca. Na ławcę siedział blondyn z postawionymi włosami do góry, ubrany w czarne spodnie i granatową koszulkę. Jest prawie 30 stopni, a on ma na sobie długie czarne spodnie, nienormalny?! No okej, okej o gustach się nie dyskutuję.

Serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej. Chciałam się wycofać, ale chłopak spojrzał w moją stronę. Cholera. Teraz to już nie ma odwrotu.

Blondyn rozpromieniał na mój widok, podniósł się z ławki i zaczął niebezpiecznie zbliżać się w moją stronę. Ale on ma seksowne dołeczki, Jezusiu. Zamknął mnie w mocnym uścisku, przez chwilę prawie nie mogłam oddychać.

- Jesteś taka malutka, taka chudziutka, aż boję się, że zrobię Ci krzywdę. - powiedział cicho się śmiejąc.

- To lepiej rozluźnij ten uścisk, bo płuca wypluję. - Odparłam ściszonym głosem.

- Wybacz. - Zaśmiał się. - Obiecałem przecież, że Cię mocno przytulę. - Chłopak rozluźnił uścisk spoglądając mi w oczy. - Piękna jesteś.

- A Ty masz piękne oczy. - Zaśmiałam się wpatrując w te jego piękne jak ocean tęczówki. - To gdzie idziemy?

- Może lody? - Zapytał podtrzymując ten swój cholernie cudowny uśmiech. Piękne oczy, cudowny uśmiech, coś jeszcze?

- Okej, chodźmy. - Uśmiechnęłam się, a jego ręka wysunęła się w moją stronę. Nie wiedziałam co zrobić. Ostatecznie złapałam jego dłoń. Była zimna jak lód, stresował się, czułam to. Duża dłoń chłopaka w połączeniu z moją malutką rączką wyglądały uroczo.

Szliśmy w kompletnej ciszy. Chyba obydwoje nie potrafiliśmy jej przełamać. Przyłapałam go kilka razy na spoglądaniu w moją stronę, z czego od razu zaczęłam się śmiać. W końcu niezręczną ciszę przerwał jego anielski głos.

- Nadal boli? - Zapytał z troską spoglądając na moją ręke.

- Nie tak bardzo jak wtedy, zdążyłam o tym zapomnieć. - Odwróciłam wzrok w drugą stronę. Na samą myśl o tym feralnym dniu chcę mi się płakać. Przypominam sobie ten moment kiedy stoję w kuchni, a ten pojeb łapie mnie za ręke popychając na ściane. Nienawidzę go, niech zdechnie. Zwróciłam wzrok w stronę Luke'a, a łza automatycznie popłynęła po moim policzku. Chłopak podniósł nasze splecione dłonie do góry lekko całując zielono-żółtego siniaka. Po moim ciele przeszło milion dreszczy. Jego miękkie i ciepłe wargi rozgrzały bolące miejsce, a chłodu dodał metal, który spoczywał w jego wardzę.

- Przepraszam, nie chciałem Ci przypominać. - Zauważyłam w jego oczach żal, ale skąd miał wiedzieć, że zdążyłam zapomnieć? Nie mogłam mieć mu tego za złe. Posłałam mu lekki uśmiech wtulając się w jego ramię.

- Nic się nie stało. - szepnęłam.

Odebraliśmy nasze lody i usiedliśmy na ławcę w pobliskim parku. Znowu nastała ta niezręczna cisza, nie miałam pojęcia jak zacząć rozmowę, on chyba też. Siedział speszony, ale ja przecież nie gryzę, więc o co chodzi?

- Lukey, co się dzieję? - Zapytałam wyrywając go z rozmyśleń.

- Co? Nic takiego. - Wywróciłam teatralnie oczami.

- Hej no, widzę, że nad czymś myślisz. - Spojrzałam mu prosto w oczy.

- No bo... Na czacie i przez telefon byłem taki odważny, a teraz? Nawet rozmowy zacząć nie umiem, bo boję się, że palnę coś głupiego, uraże Cię albo coś. - Wymamrotał momentalnie spuszczając wzrok na buty. Złapałam go za podbródek i zmusiłam do patrzenia na mnie.

- Luke, słuchaj. To nasze pierwsze spotkanie, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Następnym razem będzie lepiej, nabierzesz pewności, znaczy nie tylko Ty, bo ja też, ale będzie dobrze, obiecuję. - Puściłam jego podbródek i posłałam lekki uśmiech.

- Masz rację Mel. - Odparł z uśmiechem. - Chodź odprowadzę Cię do domu. - Pokiwałam mu twierdząco głową podnosząc się z ławki.

×××

Aaaaaaaa spotkali się!
Mówcie mi tu szybko czy się podoba czy coś, jestem ciekawa Waszego zdania.

W ogóle to masakra, czytam każdy komentarz i mam takiego banana na japie, że masakra haha, jesteście najlepsi!

NIE SPRAWDZONY JAK COŚ.

Love ya, do poniedziałku! x

by accident | luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz