c h a p t e r 40

353 41 31
                                    

~Kiedy wypaliłem już cała paczkę poczułem specyficzna ulgę... Jednak miałem w sobie jeszcze odrobinę rozsądku i na tym zaprzestałem i poszedłem się położyć, następnie silnie próbując zasnąć...~

Pov. Dream

Spałem dzisiaj zaledwie 2 godziny, niestety to moja ilość snu dodana do siebie. Budziłem się co 20-30 minut a potem znowu godzina bez snu.

Wreszcie postanowiłem wstać, była 9 rano. Poszedłem zjeść kromkę chleba i od razu zapaliłem papierosa. Nawet już nie starałem się wyjść na balkon, przecież jestem tu sam, tak?

Wypaliłem jednego papierosa i wróciłem do mojego pokoju. Poinformowałem widzów o tym, że nie będzie mnie przez dłuższą chwilę, ale mają się nie martwić. Nie chce żeby ktoś się o to martwił, nie cierpię kiedy ktoś musi się martwić z mojego powodu.

Leżałem tak w łóżku i wbiłem swój wzrok w jeden martwy punkt na suficie. George kazał mi nie palić więcej, bo wie do jakiego stanu potrafię się tym doprowadzić, jednak muszę się ukarać za to, że nie dotrzymałem obietnicy.

Leżałem już tak godzinę, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Bardzo niechętnie wstałem i poszedłem właśnie w ich stronę. Otworzyłem nawet się nie zastanawiając a kiedy tylko ujrzałem osoby za nimi, odechciało mi się wszytsko jeszcze bardziej...

– Clay?! Coś się stało? Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc..– rodzicielka od razu podbiegła do mnie i złapała za policzki.
– Mam cięższy okres, nie martwcie się.
– Synu, widać, że coś się dzieje. Nie znamy cię z mamą od wczoraj.– wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi.– Powiedz nam, martwimy się o ciebie..
– Jak by to ująć... George..
– Co z nim?– zapytała moja mama, a ja czułem, że mój głos powoli się załamuje a do oczu zaczynają napływać łzy.
– Został... P-porwany...– obróciłem głowę w przeciwną do nich stronę żeby nie pokazać, że płaczę, ale jestem pewien, że byli w szoku.
– Żartujesz..?
– Chciałbym...
– Ale wiesz dlaczego?
– Nie.. ale sprawą zajmuje się już policja.– poczułem, że zaczyna mi się ciężej oddychać, więc czym prędzej poszedłem do kanapy i na niej usiadłem, żeby nie zemdleć.
– Kiedy to się stało?– mama usiadła obok mnie i przytuliła, natomiast tata usiadł w fotelu naprzeciwko nas.
– Wczoraj, był na spotkaniu z naszym kolegą Karlem, ale już nie wrócił do domu... Poszedliśmy z Nickiem i właśnie Karlem go poszukać, jednak znaleźliśmy tylko jakaś dziwną chusteczkę, która była ze środkiem usypiającym, przynajmniej tak powiedział policjant. Zaczęli już go szukać.
– Clay, pamiętasz co się działo ostatnio, a ja potrafię wyczuć zapach wypalonego papierosa. Czy znowu zacząłeś palić?– zapytał tym razem mój ojciec.– Dobrze wiesz, że łatwo się uzależniasz, a pamiętasz co po paleniu z tobą się działo.
– Ciężko zapomnieć, nie martwcie się to jednorazowe. Nie uzależnię się znowu.
– Mam nadzieję. Nie chc cię znowu oglądać w szpitalu.
– Wiem... Wiecie... To według mnie nie za dobry moment na odwiedziny.. Nie, że was wypraszam albo coś, ale...
– Spokojnie, rozumiemy cię. Potrzebujesz samotności, nowa sytuacja, strasznie nam przykro z tego powodu, jak się znajdzie albo będzie coś wiadomo to dzwoń.
– Dobrze.
– Trzymaj się synu.– powiedział tata, następnie oboje pożegnali się ze mną i wyszli z mieszkania, ponownie zostawiając mnie samemu sobie...

Pov. George

Obudziłem się... Właśnie, gdzie ja jestem?! Jedyne co pamiętam to to, że ktoś mi przyłożył coś do ust, następnie nic...

Czyli obstawiam, że ktoś mnie porwał, zajebiście po prostu. Ale... Nie jestem przywiązany ani nic. Jeszcze czego, na kanapie leżę. Co to za dziwny porywacz.

– Witaj George, widzę, że się obudziłeś.– błagam, wsyztskie tylko nie ten głos...
– Co ty tu robisz w ogóle?!
– Matka mi zleciła zabranie ciebie z tąd. Ona by sobie nie poradziła, oboje dobrze to wiemy synu...
– Nazwij mnie tak jeszcze raz to nie ręczę za siebie.
– Ale to prawda, że jesteś moim synem. Więc co w tym dziwnego, że własny ojciec cię tak nazywa?
– Nigdy nie nazwę cię ojcem, najchętniej nie chciałbym cię znać.
– Trzymaj się słów, bo widzę, że nerwy ci powoli pękają. Nie chciałbyś teraz skończyć swojego niewiele wartego życia. I mam nadzieję, że nie liczysz na to, że ten twój chłopak cię uratuje. Za tydzień mamy wylot, a spróbuj uciec albo coś odwalić na lotnisku, to nie chcesz wiedzieć jak skończysz gówniarzu.– już siedziałem cicho, bo wiem, że on jest zdolny do wszystkiego, identycznie jak matka, dopasowali się do siebie.

Widząc, że nie mam zamiaru się odezwać uśmiechnął się tylko i wyszedł do innego pokoju.

Może jest zdolny do wszystkiego, ale nie porywałby mnie na darmo. Pewnie, że jestem im potrzebny do pracy w domu, więc mnie nie zabije a jedynie może pobić, co nie jest niczym nowym.

Wstałem najciszej jak mogłem, nie miałem ściągniętych butów więc to zrobiłem, żeby być jeszcze ciszej. Chodziłem po domu, i sprawdzałem drzwi po kolei, tylko nie poszedłem tam, gdzie wszedł ten człowiek, bo ojcem go nie nazwę.

Podszedłem do jednych z nich i uchyliłem, bo jako jedyne były otwarte, przynajmniej na ten moment. Jednak za mną nie wi m jakim cudem pojawił się on.

– Widzę, że bardzo spieszy ci się do piwnicy, więc zapraszam.– popchnął mnie a ja spadłem ze schodów.

Dobra, kostka sto procent skręcona albo złamana, i teraz nic mi nie pomoże. On zamknął drzwi i usłyszałem tylko jak przekręcał klucz. No to wpierdoliłem się.

Szukałem czegoś przydatnego po kieszeniach i teraz zauważyłem, że ten debil zostawił mi w kieszeni telefon. Ostatnie 6%, już na 5 wyłącza mi się telefon.

Szybko wybrałem numer do Dream'a i czekałem.

– DREAM?!
– GEORGE?! GDZIE JESTEŚ CO SIĘ DZIEJE?!
– Błagam ratuj. Nie wiem gdzie jestem, wiem tylko, że mój ojc i tylko usłyszałem dzwi rozłączania się a kiedy tylko spojrzałem w ekran, który już zdążył zmienić się w cały czarny.

Nie nie nie nie nie nie nie nie NIE!!!

KURWA MAĆ! Rozładował się... Co ja teraz zrobię... Mam nadzieję, że on coś wymyśli, teraz tylko na niego mogę liczyć.

To Dream, on na pewno coś wymyśli, teraz tylko zostało mi czekać aż wreszcie znajdzie mnie.

Może to nie jest jakiś dom w środku walonego lasu, miejmy taką nadzieję. Ale po co by miał kupować specjalnie dom żeby mnie tu ukryć, on wydaje pieniądze na ważniejsze dla niego rzeczy, czyli po prostu alkohol...

Błagam Dream, ratuj...

~Always Together~

1009 słów UwU

Komar zaczął mnie atakować około 300 słów, a dokładnie przy 847 słowie pierdolnęłam w niego tak mocno, że aż klapaczka mi się wykrzywiła XD

Ale go zabiłam UwU

Jeżeli są jakieś błędy to proszę pisać, poprawię V●ᴥ●V

✅~Always Together~☑️ DreamNotFound/Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz