c h a p t e r 25

552 45 52
                                    

~Wyszedłem z naszego pokoju i czekałem na George'a przez jeszcze 5 minut. Wreszcie wyszedł z łazienki a kiedy tylko mnie zobaczył, zatrzymał i uśmiechnął się najpiękniej na świecie.~

Pov. Dream

Pod spodem miał ubraną białą bluzkę z długim rękawem, jednak na to ubrał jeszcze charakterystyczną do jego postaci bluzkę. Spodnie miał bardzo jasne, błękitne przechodzące w biel. Na głowie nie mogło zabraknąć jego okularów.

Wyglądał najpiękniej na świecie. Zawsze tak wygląda, ale dzisiaj jeszcze piękniej. Podszedłem do niego bliżej po dość długiej chwili wpatrywania się w niego.

Złapałem za jego biodra i przysunąłem go do siebie. Żaden z nas nic nie mówił, po prostu patrzyliśmy sobie w oczy.

– Wyglądasz obłędnie George. Mógłbym tak stać przez całe życie.
– Dziękuję Clay, też wyglądasz przepięknie ale mam do ciebie prośbę.
– Zamieniam się w słuch.
– Po pierwsze, czy możesz wziąć swoją maskę ze sobą?
– Mogę wsiąść.
– A po drugie...– przybliżył się do mnie tak blisko, że nasze oddechy zaczęły się mieszać.– Już chyba wiesz.
– Oh George~
– Oh Dream~
– Zacznij.
– Nie...
– Dlaczego?– przygniotłem go do ściany.
– Clay... Proszę cię.
– O co prosisz?
– Pocałuj mnie.
– No to mówię, żebyś zaczął.– chłopak nie wytrzymał i wpił się brutalnie w moje usta. Ktoś tu bardzo tego oczekiwał.

Oddałem pocałunek i przyparłem go jeszcze mocniej o ścianę. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę żeby złapać powietrza. Widziałem, że chłopak chce więcej ale chciałem się z nim podroczyć.

– Idziemy, bo nie zdążymy na zachód. Skoro jeszcze mamy tam jeść obiad
– Oh Clay... A musimy?
– Musimy, zachody tutaj są najpiękniejsze na świecie.
– W takim razie, chodźmy!– pociągnął mnie za rękę do drzwi.

W pośpiechu ubrał buty i ledwo pozwolił mi ubrać moje. Szybko zgarnąłem kluczyki do auta i swój telefon. Równie szybko zamknąłem drzwi bo chłopak widocznie nie mógł się doczekać.

Najważniejsze, że był już wesoły. Oderwie się od tego co stało się dzisiaj. Wskoczyliśmy do auta a kiedy tylko włączyłem radio, to chłopak śpiewał.. w sumie to darł się na całe gardło piosenki które znał.

A te których nie znał to po prostu zapamiętywał lekko refreny i próbował je śpiewać, co było bardzo śmieszne. Mamy takie szczęście, że leciało oczywiście Heat Waves.

Zawahał się czy śpiewać. Zaczął się rumienić więc ja zacząłem śpiewać pod nosem i ostatecznie śpiewaliśmy na zmianę. Wreszcie nadszedł moment najważniejszy.

Zaczekałem chwilę i byłem ciekawy czy to powie.

– You melt me.
– Oh come on now~

JEST! POWIEDZIAŁ! Widział, że byłem zadowolony z tego powodu więc ponownie zaczął śpiewać jak nie poważny, z resztą ja też.

Po chwili byłyśmy już na miejscu. Zatrzymałem go, bo chciał już wychodzić z auta. Gdzie mu się tak śpieszy?

– George, czekaj. Gdzie ci się tak śpieszy?
– Tak jakoś.
– Dobra, co chcesz na obiad? Musisz teraz się określić, jest tutaj bardzo dużo pyszności.
– Mam ochotę na steka, ale będzie za drogi.
– Nie mów nic, ja się tym zajmę.– pozwoliłem mu wyjść.

On myśli, że nie załatwiłem nic? Oczywiście, że załatwiłem. Pracuje tutaj mój przyjaciel, Michael. Więc załatwiłem pół ceny mniej i na dodatek cała restauracja i miejsce zwiedzania jest całe wolne dla nas.

George oczywiście o tym nie wiedział. A może nawet lepiej? Będzie miał miłą niespodziankę, mam taką nadzieję.

Weszliśmy do środka i na przywitanie od razu z kuchni wyszedł Michael.

– Witaj Clay! Jak ja cię dawno nie widziałem!– przywitał się od razu ze mną, zbiliśmy piątkę i przytuliliśmy się na przywitanie po przyjacielsku.
– Ile to czasu już minęło? Bardzo się cieszę, że zgodziłeś się nam udostępnić lokal.
– To żaden problem, na prawdę. To jest ten chłopak o którym mówiłeś, prawda?– spojrzał na George'a a ten lekko się zestresował.
– Tak, to jest George. George, to jest Michael, mój przyjaciel. Udostępnił nam lokal i punkt widokowy, więc to znaczy, że będziemy tylko we dwoje.
– W takim razie, miło cię poznać Michael, bardzo miło z twojej strony.
– Mi ciebie też miło poznać George i jak mówiłem, żaden kłopot. Więc, proszę zajmijcie miejsca i co mogę wam podać?– zapytał się od razu po tym jak zajęliśmy miejsce przy stole.
– Dwa steki, te co zawsze brałem. Jestem pewien, że Georgeowi też posmakują, bo jednak wasza kuchnia najlepsza na całej Florydzie.
– Już nie przesadzaj. Będą za jakieś 20 minut, nie przeszkadzajcie sobie w tym czasie.
– Dziękuję jeszcze raz Michael.
– Żaden kłopot.– uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej i poszedł prędko do kuchni.

Złapałem George'a za rękę i również się uśmiechnąłem. Ciągle był zakłopotany bo jednak nie został wtajemniczony.

– Źle coś zrobiłem?– zapytałem chwilę po tym jak się na niego patrzyłem.
– Wszytsko wspaniale ale nie wiedziałem, że masz aż tak wszechstronne znajomości.
– Wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, również o moich znajomościach. Podoba ci się?
– Jest tutaj na prawdę pięknie, dziękuję Dream.– już zaczął się do mnie przysuwać ale się zatrzymał.– Wiem, że to głupie pytanie, ale czy tu można..?
– Oh jeszcze się pytasz, on nie ma do tego żadnego problemu.– przyciągnąłem go i pocałowałem nie za długo.
– W ogóle on wie, że jesteś Dream'em?
– Tak, ale nic sobie z tego nie robi. Nawet to dobrze, że zachowuje się jakbym był jego zwykłym przyjacielem, a nie jakbym był jakimś wielkim celebrytom, którym według niektórych jestem.
– Jesteś jesteś.
– Nie czuję się tak. Tylko gram w Minecrafta, czasami w Amonga. To tyle.
– Ale masz prawie 20 milionów subskrybcji.
– Dobra, bez przesady.
– Zasługujesz na sukces Dream.
– Za co?– bardzo chciałem zobaczyć, co powie, w sumie to usłyszeć.
– Pomagasz wielu ludziom, wspierasz innych jak możesz, masz super charakter i cały jesteś wspaniały.
– Aww, Gogy. Bardzo się cieszę, że tak sądzisz.
– Wiele osób by to potwierdziło. Wszyscy twoi widzowie też.
– To są nasi widzowie. Jesteś praktycznie w każdym moim filmie. Więc, nasi.
– Czy ty jesteś komunistą?– zaśmiał się po cichu.
– W tym przypadku, tak. W innych- nie zawsze.– widocznie 20 minut już minęło, bo nasze jedzenie właśnie przyszło.
– Jakieś wino?
– Ja nie bo prowadzę, ale obstawiam, że George chętnie się napije, mam rację?
– Możesz nalać, ale nie za dużo.
– Już się robi!– widać, że bardzo lubi tą pracę.

Przyszedł do nas z butelką wina, otworzył ją i nalał do kieliszka George'a. Podziękował a Michael życzył nam smacznego. Podziękowaliśmy a on od razu odszedł żeby nie przeszkadzać nam w jedzeniu.

Uwielbiam tego gościa,zawsze mnie rozumiał. Zjedliśmy w jakieś 30 minut. Podziękowaliśmy za posiłek, bo jednak było przepyszne, tak jak mówiłem, najlepsze na całej Florydzie.

Zapłaciłem, ubraliśmy się i powolnym krokiem zaczęliśmy iść w stronę punktu widokowego.

Była dopiero 15:46, więc jeszcze trochę czasu do zachodu słońca zostało. Jakieś 2 godziny. Jednak szło się tam jakieś 1,5 godziny a jeszcze w naszym powolnym tempie to będą 2.

Ale żadnemu z nas te tempo nie przeszkadzało, a nawet odpowiadało. Nigdzie nam się nie spieszyło, więc tylko złapaliśmy się za ręce i byliśmy w drodze do miejsca, w które już od kilku dni tak strasznie chciałem zabrać chłopaka...

~Always Together~

1120 słów

Jeżeli są jakieś błędy to proszę pisać, poprawię V●ᴥ●V

✅~Always Together~☑️ DreamNotFound/Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz