E p i l o g

627 41 196
                                    

Pov. Dream

Właśnie dzisiaj mijają 3 dni po wybudzenia się George'a. I właśnie dzisiaj mija wymieniony przez lekarzy termin mojego spania w szpitalu.

Chciałem być przy nim 24 godziny na dobę, jednak pozwolono mi spać tutaj tylko przez trzy dni, a to z racji tego, że jestem już w pełni zdrowy.

- Gogyyyyy, muszę. Najchętniej bym został. Obiecuję, że tylko zawiozę rzeczy, zobaczę w jakim stanie jest mieszkanie i wracam do ciebie aż do końca godzin odwiedzin.
- Trzymam cię za słowo, strasznie tu nudno bez ciebie.
- Wracam najszybciej jak mogę, obiecuję.- dałem mu buziaka w policzek i pomachałem na pożegnanie, zrobił to samo.

Jak mówi, czuje się o wiele lepiej, i to najważniejsze. Ten tydzień jednak musi zostać w szpitalu, mamy zamiar zrobimy imprezę powitalną.

Właśnie pod szpital podjechał Sapnap, ogólnie wszyscy mieli wracać do siebie ale rodzice Tommy'ego i Tubbo zgodzili się, żeby tutaj zostali na dłużej. Przecież wiedzą, że George to również bardzo ważna osobą w ich życiu.

- Hej Sap.
- Cześć, jak George się czuje?- zapytał zaraz po moim wejściu do samochodu.
- Z tego co mówi, o wiele lepiej, i tak w sumie wygląda. Powoli wraca mu tamta radość z życia i siły.
- Super to słyszeć. Obstawiam, że burdel z dnia po zaginięciu został?
- Pewnie tak, ja nie ruszałem go. Właśnie! Bym zapomniał, miałem do rodziców dzwonić, pozwolisz?
- Pytasz dzika czy sra w lesie. Pewnie, że tak.-

Wybrałem numer do mojej mamy a rodzicielka odebrała po czterech sygnałach.

*Rozmowa*

- Hej mamo.
- Części synku, co z Georgem, znalazł się? Wiadomo coś?
- Spokojnie, znalazł się ale był wygłodzony i wychłodzony. Na szczęście wybudził się już kilka dni temu, ale wiesz... Z nadmiaru emocji zapomniałem zadzwonić, przepraszam.
- Nie masz za co, jak czuje się teraz?
- Już wracają mu siły, więc to dobrze. No i z tego co mówi, czuje się o wiele lepiej.
- A jak z tobą, i innymi? Przecież wszyscy się przejęli, i każdemu zostawiło to dosyć widoczny ślad...
- Znaczy, ja byłem w okropnym stanie, z resztą widzieliście jak byliście u mnie, ale było gorzej. Ale kiedy się znalazł, odnalazłem promyk nadziei. Ale stan zaczął się pogarszać, to zemdlałem i w dodatku nie zmieniałem wyrazu twarzy z obojętnego na żądny inny. Ale pierwszy raz od tygodnia uśmiechnąłem się kiedy się obudził. Ale nie martw się, teraz już też wszytsko dobrze, i ze mną, i z resztą. Każdy się cieszy, że się obudził.
- Miło to słyszeć, dobrze nie będę zabierać wam więcej czasu, pewnie chcecie spędzić go z Georgem.
- Nie zabierasz ani trochę czasu, i tak jedziemy teraz ogarnąć moje mieszkanie.
- Dobrze, to w takim razie kilka dni po imprezie odezwij się się do nas i albo my przyjedziemy do was albo wy do nas, dobrze?
- Okej, to do zobaczenia mamo.
- Papa Clay, trzymajcie się.

*Koniec rozmowy*

- Co mówiła?
- Pytała się o was i przede wszystkim o stan. I zdrowia George'a i naszej psychiki, zna się trochę na tych tematach.
- Bardzo mądra kobieta, nie oszukujmy się. Masz to po niej.
- Nie przesadzajmy.
- Jesteśmy, bierz manatki i idziemy do tego chlewu.
- Ej, miałem powody, żeby w taki stan go wprowadzić.- wyszliśmy z auta i powędrowaliśmy do klatki.
- Okej, pewnie mieszkanie moje i Karla wyglądałoby tak samo jakby on zaginął...
- Nie myślmy o tym, ja zrobiłem ten błąd i teraz wy będziecie na siebie uważać nawzajem.- powiedziałem wkładając do dziurki w drzwiach klucz do mojego mieszkania, jeżeli tak to jeszcze będzie można nazwać.

✅~Always Together~☑️ DreamNotFound/Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz