Minęły chyba dwa najgorsze tygodnie w moim życiu. Czułam się osaczona prawie z każdej strony. Tallulah nie odzywała się do mnie tak często, to samo Estelle, chociaż ona czasami coś do mnie powiedziała w szkole. Jej nos szybko wrócił na swoje miejsce i na szczęście sytuacja nie była taka zła. Raz przysnęłam na lekcji, akurat to była fizyka i pani Reynolds wzięła mnie do tablicy, uprzednio budząc mnie uderzeniem linijki w moją ławkę. Rozwiązałam zadanie na cztery z plusem, więc nie najgorzej. Zaczęłam pić więcej kawy, byleby jakoś się rozbudzić. A to wszystko przez Clive, której miałam ochotę przyfasolić tak, jak Helen zrobiła to Estelle.
- Wyglądasz coraz bardziej jak straszydło. - przewróciłam oczami na słowa Abigail. Dziewczyna dotknęła palcem mojego policzka, zmarszczyłam brwi i zlustrowałam ją pytającym spojrzeniem. - Upewniam się, że łapiesz, co do ciebie mówię. - uśmiechnęła się szeroko.
- Wierz mi, kiedy będziesz na moim miejscu, będziesz wyglądać równie urodziwie jak ja w tej chwili. - wyszczerzyłam do niej zęby. Wytrzeszczyła oczy.
- Siemasz Bri. - gładka dłoń Suzanne położyła przede mną zeszyt z napisem "chemia" na okładce. Zacisnęłam ręce pod stołem. Abigail drgnęła lekko, szybko zmierzyła szatynkę wzrokiem i zmrużyła oczy. - Słuchaj, muszę to zrobić na jutro, a kompletnie nie czaję tego działu. Mogłabyś to za mnie zrobić? Dzięki. - puściła mi oko i odeszła w swoją stronę. Zgarnęłam w milczeniu zeszyt do plecaka.
- Clive? - skinęłam głową i dopiłam drugą kawę. Abigail patrzyła na mnie podejrzliwie. - Nie możesz tak dawać się wykorzystywać... Boże, Sabrina, tylko mi nie mów, że twoje zmęczenie jest wynikiem odrabiania prac dla tej suki. - nawet nie zareagowałam na użycie przez moją siostrę nieładnego słowa. Zgadzałam się z nią w stu procentach. - Nie możesz dawać się tak wykorzystywać. Słuchaj. - złapała mnie za dłoń. - Gaśniesz w oczach. Nie chcę, żeby moja piękna siostra wyglądała... Tak. Musisz dać jej do zrozumienia, że to nie ona tu rozdaje karty. Postaw się jej, pokaż pazurki. Pokaż jej swoją naturę, którą poznają tylko wybrańcy. - uśmiechnęła się do mnie szeroko i znacząco. Doskonale wiedziałam, o co jej chodzi.
- Masz rację. - dopiłam haustem kawę, odstawiłam z hukiem kubek na stolik, pocałowałam siostrę w czoło i pobiegłam za Suzanne, która zdążyła opuścić stołówkę z Tamarą oraz Carly.
- Clive! - wydarłam się na środku korytarza. Kątem oka namierzyłam Tallulę i Estelle. Stały z boku i przyglądały mi się uważnie. Trio odwróciło się w moją stronę, najbardziej zaskoczona była Carly, którą wtedy całą sobą musiałam zignorować.
- Coś nie tak, Carpenter? - Suzanne darowała sobie przyjazny ton, na co Hughes również się zdziwiła. Oznaczało to dla mnie, że nic nie wiedziała. Skupiłam się tylko na mojej złości na Clive. Wyjęłam z plecaka jej zeszyt i rzuciłam go mocno pod nogi dziewczyny. Zmrużyła oczy; zauważyłam, że sięga dłonią po telefon.
- Nie zamierzam być dłużej twoim niewolnikiem. Nie boję się tego. - podbiegłam do Talluli, która zbliżyła się o krok bliżej, niż wcześniej stała. Nie wiedziałam, czy czekała na jakiś fizyczny atak którejś ze stron, czy może spodziewała się, co chcę zrobić.
- Przepraszam. - powiedziała, gdy łapałam jej twarz w dłonie.
- Ja też. - objęła mnie w talii i mocno do siebie przyciągnęła. Nasze usta złączyły się w pocałunku, za czym tak bardzo tęskniłam przez te cholerne dni.
Całowałyśmy się praktycznie na środku korytarza, dookoła panowała cisza, a jednak w głowie grała mi przyjemna melodia, nie mogłam przestać się uśmiechać. Przestałam się czuć jak więzień, liczyło się to słodkie uniesienie.
Odsunęłam się od szatynki, zdjęłam z nadgarstka bransoletkę od Carly i cisnęłam ją na podłogę. Przedmiot rozbił się, kamyki posypały się dookoła, Jane wydała zduszony krzyk. Złapałam Tallulę za rękę i pobiegłam z nią do wyjścia ze szkoły. Zerknęłam na sekundę za siebie, zobaczyłam dziwną minę Carly. Nie wyrażała niczego konkretnego, a jednak powiedziała mi wszystko. Hughes nie miała mi tego za złe, bardziej była zirytowana zachowaniem Suzanne. A przynajmniej miałam nadzieję, że dobrze odczytałam jej mimikę.
Nie obchodziło mnie, że w środku dnia szkolnego uciekam z lekcji. Ważne, że zrobiłam to z moją dziewczyną. Wsiadłyśmy do jej samochodu i śmiejąc się głośno, odjechałyśmy gdzieś daleko. Dotarłyśmy do lasu. Rozłożyłyśmy fotele i nie mogłyśmy się od siebie oderwać.
Szyby samochodu zaparowały, nasze oddechy zmieszały się w jedno, serca biły jednym rytmem. Zapomniałam o całym świecie, liczyła się tylko ona, jej włosy między moimi palcami, jej usta na mojej rozgrzanej skórze.
CZYTASZ
𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?
FanfictionGdy na swojej drodze spotyka się przepiękną Latynoskę, która ma wiele ciekawych sekretów, nie można jej niczego odmówić... ~13.08.2021 - 1 tys wyświetleń ~11.03.2022 - 10 tys wyświetleń