W piątek wieczorem, dokładniej o dwudziestej trzeciej czterdzieści, kiedy już spałam, napisała do mnie Carly na Instagramie. Wysłała mi swój adres, oznajmiła, że impreza zaczyna się o dziewiętnastej, nie muszę kłopotać się z przynoszeniem czegokolwiek, ponieważ wszystko ma w nadmiarze i że jeśli zajdzie taka potrzeba, będę mogła u niej przenocować. Nie napisała tego dokładnie w taki sposób, ale udało mi się to wywnioskować z wysłanych przez nią hieroglifów. Wyglądało to co najmniej tak, jakby nie nauczyła się dobrze operować swoim ojczystym językiem, albo wyłączyła autokorektę, albo balowała jeszcze w piątek. Odesłałam jej tylko kciuka w górę.
Sobotę chciałam spędzić, jak każdą inną. Do południa zrobiłabym notatki i pouczyła się, potem prawdopodobnie potrenowałabym jogę, zjadła obiad, przeczytała coś, nadrobiła serial, a wieczorem może udałoby mi się namówić rodziców na planszówki. Impreza Carly trochę pokrzyżowała mi te plany, ale postanowiłam się tym aż tak nie przejmować. I tak trzy czwarte z tych rzeczy udało mi się zrobić do godziny siedemnastej. Potem przyszła pora na przygotowania.
Po wyjściu spod prysznica rozejrzałam się po swojej szafie w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na imprezę. Większość moich ubrań była czysto casualowa, zdarzyły się też jakieś bardziej eleganckie rzeczy lub luźniejsze, na leniwe bądź ciepłe dni. W poprzedniej szkole nie za bardzo interesowało mnie imprezowanie, skupiałam się na nauce, żeby wypaść jak najlepiej z wynikami. Prawdopodobnie dlatego miałam tylko jedną znajomą, która zdawała mi relacje z pijackich przygód, za co ja czasami odrabiałam jej prace domowe. Tym razem postanowiłam jednak pójść do Carly i nie być aż takim odludkiem.
Na początku chciałam wybrać białą, koronkową sukienkę w kwiatki, ale potem wyobraziłam sobie, jak ktoś przez przypadek wylewa na mnie swojego drinka, wielka plama na materiale wygląda okropnie i nie schodzi nawet po wielokrotnym wypraniu. Potrząsnęłam głową, odpędzając te straszne myśli i wróciłam do szukania. Zdecydowałam się na granatową bluzkę z niedużym dekoltem, jeansy oraz jeansową kurtkę. Nie wyglądałam może bardzo imprezowo, ale uznałam, że przecież nie muszę się stroić. Usiadłam przy toaletce; rozczesałam włosy i zrobiłam sobie mocny makijaż oczu, usta pomalowałam mieniącym się na złoto błyszczykiem. Stanęłam przed lustrem, zrobiłam kilka głębokich wdechów i zeszłam na dół.
Rodzice siedzieli z Abigail w salonie i oglądali jakiś film. Tata zaproponował, że może mnie podwieźć, ale ja odmówiłam najdelikatniej, jak umiałam. Wolałam, żeby nie widział mnie w towarzystwie pijanych nastolatków. Wyszłam z domu, obiecałam, że postaram się wrócić przed pierwszą i nie upić się do nieprzytomności. Oczywiście to ostatnie rodzice powiedzieli w żartach, bo byli głęboko przekonani, że po pierwsze nie idę na huczną imprezę, tylko na kameralne przyjęcie, a po drugie nie będzie tam alkoholu, a jeśli nawet to, go nie tknę, ponieważ nie ukończyłam dwudziestu jeden lat i nie mogę go pić.
Niektóre zachowania moich rodziców, jak i reszty rodziny, dawały mi do zrozumienia, jak wielkimi konserwatystami są. Żaden wujek, dziadek czy ciocia nigdy nie proponował mi alkoholu pod nieuwagą rodziców, bo nie mogę go spożywać, zanim nie osiągnę odpowiedniego wieku. Na ludzi czarnych lub po prostu o innym kolorze skóry niż biała patrzą się dziwnie, nieufnie. Wierzą w istnienie tylko dwóch płci, a wszystkie osoby nieheteroseksualne automatycznie tracą w ich oczach wszelki szacunek. Najgorszym wydarzeniem w mojej rodzinie było to, że kiedy jeden z moich wujków stał się moją ciocią. Został wydziedziczony z testamentu i nikt więcej o nim nie wspominał. To było strasznie smutne, ale nijak nie mogłabym się sprzeciwić komukolwiek, bo prawdopodobnie skończyłabym tak samo. Abigail na szczęście myślała tak jak ja.
- Bri! - Carly podbiegła do mnie, przedzierając się pomiędzy gośćmi i wyściskała mnie. W oczy rzuciła mi się jej bluzka crop top na cienkich ramiączkach, która miała na sobie masę złotych cekinów, które szeleściły przy każdym ruchu. Dziewczyna miała na sobie również szpilki, przez co czułam się jeszcze niższa. - Już myślałam, że się rozmyśliłaś! - udało jej się przekrzyczeć piosenkę.
- No coś ty! - roześmiałam się.
- Trzymaj. - wcisnęła mi kubek w dłoń. - Tequila. Baw się dobrze! - puściła mi oczko i wróciła na parkiet. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie.
Mijałam pijanych nastolatków, niektórzy palili, inni po prostu rozmawiali, jeszcze inni ciągnęli kogoś na parkiet lub podrygiwali w miejscu. Piosenki nie były złe, idealne do skakania. Z niepokojem popatrzyłam w kubek, który trzymałam. Upiłam niepewnie łyk. Gardło zaczęło mnie palić, ale dzielnie przełknęłam tequilę i nawet zdusiłam kaszel.
- Pijesz? - wzdrygnęłam się na dźwięk zimnego głosu koło mojego ucha. Obejrzałam się i ujrzałam Estelle z bardzo mocnym i ciemnym makijażem na twarzy.
- Właściwie to nie. Tak jakoś...
- Carly wcisnęła ci kubek? - zapytała, rozglądając się dookoła. Pokiwałam głową. - Wypij go do końca, a potem już nie musisz. Jeśli cię spyta, ile wypiłaś, skłam. To będzie najprostsze wyjście. - odparła i poszła w nieznanym mi kierunku.
Gdybym mogła, posłuchałabym rady Estelle i nie piłabym więcej. Niestety cały czas podawano mi kolejne drinki, a ja nie umiałam odmawiać i moje odmowy zagłuszała muzyka. Po którymś skończonym kubku urwał mi się film i kompletnie nie pamiętałam, co działo się później.
CZYTASZ
𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?
FanfictionGdy na swojej drodze spotyka się przepiękną Latynoskę, która ma wiele ciekawych sekretów, nie można jej niczego odmówić... ~13.08.2021 - 1 tys wyświetleń ~11.03.2022 - 10 tys wyświetleń