{3}

910 40 0
                                    

Następnego dnia Carly, Suzanne i Estelle przywitały mnie już przy wejściu. Każda po kolei mnie przytuliła; poczułam kwiatowe perfumy Carly, miętową gumę Suzanne oraz dłoń Estelle, którą włożyła mi do kieszeni. Odsuwając się, zmierzyła mnie wzrokiem, który mówił, żebym wzięła to, co mi przekazała. Już sięgałam do kieszeni, kiedy brunetka lekko pokręciła głową. Skinęłam niezauważalnie na tak; oznaczało to tyle, że mam być sama i wtedy wziąć to coś. Nie czułam żadnego ciężaru, więc wywnioskowałam, że to jakaś karteczka. 

Minęło kilka lekcji, Carly oraz Suzanne nie odstępowały mnie na krok. Głównie wypytywały mnie o różne rzeczy. Od delikatniejszych spraw, do tych poważniejszych, czyli czy mam zwierzaka, rodzeństwo, gdzie mieszkam, czy mam chłopaka, czy może już się kiedyś upiłam lub czy wylądowałam z kimś w łóżku. Starałam się odpowiadać szczerze i nie palnąć przy okazji jakieś głupoty, lecz nie mogłam się skupić. Czułam na sobie wzrok Estelle, a karteczka od niej coraz bardziej zaczęła mi ciążyć. 

Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, Carly i Suzanne poszły na stołówkę. Zapytały, czy chciałabym z nimi pójść, ja odparłam, że mam coś do załatwienia w sekretariacie i spotkamy się później. One poszły, a ja udałam się do łazienki. Nie czułam wyrzutów sumienia, że je okłamałam. Nie musiałam przecież przebywać z nimi przez cały czas. Weszłam do wolnej kabiny i sięgnęłam do kieszeni. Wyjęłam z niej małą, żółtą kartkę w linie. Rozłożyłam ją.

"Uważaj na nie, w szczególności na Carly. Staraj się nie wychylać, nie rób niczego pochopnie. Pamiętaj, że każdy ma jakąś maskę."

Bardzo mnie ta wiadomość zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że na wstępie ktoś oznajmi mi coś takiego. W duchu przyznałam, że Carly i Suzanne wyglądały jak większość dziewczyn z mojej poprzedniej szkoły, jednak spodziewałam się, że będą bardziej przyjazne, niż uczennice szkoły prywatnej.

- Czysto. - usłyszałam, jak ktoś wchodzi do toalety. - Tamta kabina zawsze jest zamknięta. Chodzisz do tej szkoły już tyle czasu i dalej o tym zapominasz? - po chwili rozpoznałam tamten głos. Do toalety weszła Tallulah.

- No wybacz mi, że nie interesuje mnie, który kibel jest zawsze zamknięty, a który nie. - odezwał się drugi głos. Podejrzewałam, że była to tamta koleżanka Talluli. Rozległ się jakiś cichy dźwięk, jakby kliknięcie. Po chwili toaletę wypełnił jakiś nieznany mi słodki i jednocześnie lekko duszący zapach.

- Przepraszam za spóźnienie. - do toalety weszła jeszcze jedna dziewczyna, jej głosu nie znałam lub po prostu wcześniej się do mnie nie odezwała. Znowu ten cichy dźwięk i dodatkowa chmura słodko duszącego dymu. - Zatrzymały mnie, chyba podejrzewają, że się z wami spotykam na boku. 

- Cała Carly i jej podejrzliwość. - odezwała się Tallulah. Na chwilę zapadła cisza, przerywana krótkimi kliknięciami. 

- Co robimy z tą nową? - serce na moment mi stanęło. Ton głosu czarnoskórej zabrzmiał jak najgorsza z gróźb.

- A co mamy z nią robić? Estelle, dostała kartkę? - w duchu spodziewałam się, że mogła to być Estelle. Jakoś nie skojarzyłam jej głosu, nie za wiele mówiła.

- Tak. Podałam ją bardzo dyskretnie, Carly niczego nie zauważyła. Nie wierciła się, więc chyba pozbyła się owsików. - zaśmiały się wszystkie. 

- Świetnie. Wiemy coś o tej Sabrinie? - zapytała Tallulah.

- Chodziła do prywatnej szkoły, tam, gdzie mają granatowo brązowe mundurki. Jak to się nazywało...? - Estelle prawdopodobnie zaczęła się zastanawiać.

- Justice. Największy zlot popierdoleńców. - toaletę ponownie napełnił ten dziwny zapach, do którego zaczęłam się już przyzwyczajać. - Carpenter nie wydaje się popierdolona. Taka malutka, nikomu niewadząca istotka... Ciekawi mnie. - zmarszczyłam lekko brwi na tajemniczy ton Talluli. 

- Nie wytrzymam...! Znowu będziesz fantazjować o pierwszej lepszej lasce? Myślałam, że nie kręcą cię blondynki. - wytrzeszczyłam oczy na oskarżycielskie słowa Afroamerykanki. Tallulah westchnęła głośno.

- Kurwa, Helen. - czyli tak brzmiało jej imię. - Zerwałyśmy, pamiętasz? Uspokój się już. - po chwili ktoś trzasnął drzwiami. - Ja z nią zwariuję. To chyba nie był najlepszy pomysł...

- Myślałam, że wiesz, na co się piszesz. Masz rację, chodzenie z Helen nie było najlepszym wyborem, a już zrywanie z nią to w ogóle. Ciesz się, że cię nie zabiła. - któraś z nich otworzyła okno. - Chodźmy, musi się tu wywietrzyć. Jeszcze nas ktoś przyłapie i zabiorą nam peta. - dziewczyny opuściły toaletę.

Zamknęłam oczy, żeby na chwilę uspokoić myśli. Tallulah była mną zainteresowana, Helen była zazdrosna, Estelle starała się pomóc, wszystkie łączyła najprawdopodobniej nienawiść do Carly. Nie spodziewałam się, że już trzeciego dnia szkoły przyjdzie mi wysłuchiwanie takich rzeczy. 

Tallulah? Zaciekawiona mną? Nie wierzę...

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz