Na cienkich materacach śpię lepiej niż w miękkich łóżkach. Mimo lisów nawiedzających moje sny, obudziłam się pełna radości do życia i absolutnie pewna, że nawet, jeśli to lisa spotkałam wieczorem na drodze, to przy śniadaniu spotkam człowieka, bez ogona pod ubraniem. Przez szpary w okiennicach do mojego obszernego, oszczędnie urządzonego pokoju wpadało jesienne słońce. Z zewnątrz dochodziły mnie odgłosy porannej krzątaniny. Byłam w wiejskim domu w Japonii, w rodzinnych stronach mojej przyjaciółki. Żadne klątwy, rodzinne sekrety i lisice w haftowanych kimonach nie mogły popsuć mi humoru.
Właścicielka haftowanego kimona ubrana była dziś o wiele skromniej, choć nadal pięknie. Tym razem nosiła strój z lekkiej bawełny, spodnią warstwę białą, wierzchnią w kolorze żółto-pomarańczowym, we wzór, w którym rozpoznałam wachlarze. Była bardzo spokojna i uprzejma i nawet wczorajsza niechęć do całego świata gdzieś zniknęła. Aż poczułam się winna, że wyśniłam ją jako podstępną lisicę.
Nie porozmawiałam wczoraj z panną Fujiko na jej temat. Mój błąd. Pozwoliłam, żeby zalążek negatywnych uczuć puścił pędy. Im dłużej chwast będzie rósł w mojej głowie, tym trudniej będzie go wyrwać.
Jednak po śniadaniu pani Haru zniknęła gdzieś w głębi domu. Poszła pobyć z mężem, jak podejrzewałam.
Jeśli tak, czy oznaczało to, że czuła do niego choćby przywiązanie?
Panna Fujiko zaproponowała mi, żebym obejrzała bibliotekę, którą zgromadzili jej ojciec i brat. Przystałam na to z radością. Już wczoraj pomieszczenie zwróciło moją uwagę, a nie chciałam tak prędko pytać o pozwolenie.
– Zostawię tu panią – powiedziała moja przyjaciółka. – Mam nadzieję, że to pani nie przeszkadza.
Zrozumiałam, że chce pobyć z rodziną. Może zobaczyć chorego brata, może zająć się interesami. Skinęłam głową.
– W żadnym wypadku.
– Po południu pójdziemy na zamek – obiecała. – Oczywiście, jeśli chce pani wybrać się sama na spacer, nie przeszkadzam. Jeśli chce pani wybrać się gdzieś z Shiro, nie przeszkadzam tym bardziej.
Znów zachciało mi się śmiać.
– Zanim zostanę z nim sam na sam, będę musiała sprawdzić, czy wczoraj wieczorem nie podszył się pod niego lis.
– Myślę, że ktoś będzie musiał to prędzej czy później zrobić. I zakładam, że pani się tym zajmie – z miny panny Fujiko wnioskowałam, że niestosowny żart z wczorajszego wieczora ją też nadal bawił. – Cóż, zostawiam panią z książkami, Elżbieto. Jest tu też kilka dzieł w językach zachodnich. Gdyby przy okazji wybrała pani jakąś lekturę dla mnie...
– Oczywiście – skinęłam głową.
Zostałam sam na sam z książkami.
Było ich wiele. Pan Takeshi Saioji musiał być bardzo oczytanym człowiekiem. Żałowałam, ze nie udało mi się go poznać. Żałowałam też, że z tego bogactwa jestem w stanie przeczytać niewiele. Owszem, umiałam już prowadzić całkiem złożone rozmowy po japońsku, ale czytanie tekstów literackich, opartych często na metaforach i wieloznaczności chińskich ideogramów stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie. Podobnie literatura chińska: mój chiński cały czas pozostawał na poziomie podstawowym.
Zaczęłam próbować czytać poezję. Oczywiście nie rozumiałam w pełni tych krótkich wierszy – czasem nawet nie rozumiałam ich w ogóle – i nie umiałam rozróżnić, które z nich są lepsze, a które gorsze, ale to, co udało mi się odczytać robiło na mnie wielkie wrażenie. Potem przejrzałam księgozbiór obcojęzyczny, który, jak się okazało, był zbiorem dość przypadkowym. Znajdowała się w nim i literatura piękna, i historiografia, i dzieła poświęcone wojskowości, inżynierii i ekonomii. Sporo z nich wydano przed dziesięciu laty i biorąc pod uwagę tempo postępu technicznego były już nieco przestarzałe. Znalazłam też Biblię, zarówno w wersji francuskiej, jak i japońskiej. Nie zdziwiło mnie to. Okres prześladowań miał miejsce kilka stuleci temu, a obecnie niektórzy Japończycy rozważali przyjęcie zachodniej religii jako sposób awansu cywilizacyjnego.
CZYTASZ
Sztuka Zmian
RomanceDziewiętnasty wiek. Elżbieta spędziła ostatnie kilka lat w podróży przez Azję - teraz dociera do Japonii, kraju właśnie przechodzącego wielkie zmiany. Fascynacja nieznanym jej dotąd społeczeństwem wkrótce zaowocuje dla Elżbiety nową przyjaźnią - i f...