10 "Punkt kulminacyjny"

559 34 2
                                    

Pov. Jimin.

Usiadłem za biurkiem i spojrzałem na starte dokumentów, które tylko czekały na podpisanie. Byłem zmęczony ostatnimi wydarzeniami, a nawał pracy mi tego nie ułatwiał. Zrezygnowany odpaliłem swojego służbowego laptopa i poczekałem chwilę aż się uruchomi. Później tylko wpisałem hasło i zacząłem swoją pracę.

Podczas pracy, zabraniałem przychodzenia do mojego gabinetu jeśli nie było to konieczne. Ewentualnie tylko w nagłych przypadkach nie karciłem ich za przeszkadzanie. Jako szef, nie byłem też złym człowiekiem. Każdy problem w firmie starałem się naprawić i robiłem wszystko by pracownikom niczego nie brakowało. W zamian dostawałem ciężką pracę z ich strony.

Późnym wieczorem podczas ostatnich poprawek, po pomieszczeniu rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. Sfrustrowany podniosłem telefon. Jeongguk.

- Co jest tak interesującego, że postanowiłeś zadzwonić? - zacząłem odrazu po kliknięciu zielonego przycisku.

- Słuchaj - odezwał się po chwili. - Jestem przed szpitalem. - nagle usłyszałem głośny szum w tle. Zapewne stał przy drodze.

- Mogę wiedzieć co ty tam robisz? Mało ci jeszcze? Daj tym ludziom spokój. - powiedziałem zmęczony i zły.

- Robię to tylko i wyłącznie dla swojego własnego spokoju. - wysyczał zdenerwowany. - Dobra, teraz to nie jest najważniejsze. Przyjedź tu.

- Nie możesz mi po prostu powiedzieć o co chodzi? Nie zamierzam zakłócać im już i tak popieprzonego życia przez ciebie.

- Słuchaj no. - warknął już doprawdy zdenerwowany. - To nie ja tu niszczę innym życie. Tylko ta pierdolona matka Yuny. Ja tylko zamierzam wyjawić jej sekrety na światło dzienne. Tak naprawdę to powinniście mi wszyscy dziękować za to.

Nie skomentowałem jego słów. Głośno westchnąłem i ponownie się odezwałem.

- To po co mam tam przyjechać?

Pov. Yuna

Cała szczęśliwa wbiegłam do sali od mojej mamy. Kiedy tylko dowiedziałam się od lekarza, że otworzyła oczy. Odrazu wybiegłam z domu. Nie zważałam na przepisy drogowe. Chciałam w końcu móc porozmawiać z własną matką.
Szybkim krokiem podeszłam do jej łóżka i usiadłam na krawędzi łóżka, odrazu chwytając ją za dłoń.
Miała zamknięte oczy.

- Mamo? Proszę, otwórz oczy. Błagam. - ostatnie słowo wypowiedziałam niemal szeptem. Kobieta nie zareagowała.

Przez kilka sekund tępo na nią patrzyłam. A co jeśli lekarz pomylił numery i tak naprawdę chodziło o inną kobietę? Może tak naprawdę dali mi złudną nadzieję przez swoją głupią pomyłkę. Nie, to nie mogła być pomyłka.
Wstałam z łóżka z zamiarem pójścia do gabinetu Yeji. Ona musiała wszystko wiedzieć.

- Yuna? - usłyszałam słaby głos kobiety. Odrazu odwróciłam się w jej stronę i ponownie podeszłam do łóżka.

- Jak dobrze, że już się obudziłaś. - przyznałam z szczerym uśmiechem. - Tęskniłam za Tobą.

- Przepraszam cię. - zaczęła a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Zdziwiłam się jej słowami.

- Nie masz za co, naprawdę. To był tylko wypadek. Już wszystko dobrze. - pogłaskałam ją po dłoni ale to jej nie uspokoiło. Łez było coraz więcej.

- To wszystko moja wina. Zniszczyłam ci życie. Nawet nie zauważyłam tego jak cierpiałaś w liceum. Co ze mnie za matka. - zszokowana spojrzałam na kobietę. Skąd o tym wiedziała? Kto jej powiedział?

- Co ty mówisz, mamo. To już nie ważne. Najważniejsze jest teraz byś wyzdrowiała, dobrze? - uśmiechnęłam się ciepło, lecz kobieta tego nie odwzajemniła. Po chwili rozpłakała się na dobre. Przed tym jeszcze powiedziała.

- Ja już nie wyzdrowieje.

Pov. Jeongguk

Zgasiłem papierosa w momencie, kiedy przede mną pojawił się Park. Wyglądał na niezachwyconego tym, iż tutaj jest. Cóż, ja go nie zmuszałem do przyjścia tu. Przyszedł czysto z własnej woli.

- Twierdzisz, że dzisiaj coś się wydarzy. - zaczął Jimin. Założył ręce na piersi i spojrzał na budynek szpitala. - Patrząc na miejsce w jakim się znajdujemy, nie ciężko zgadnąć, że to właśnie o matkę Yuny chodzi. - przewrócił oczami.

- Dokładnie. - włożyłem ręce do kieszeni kurtki i powolnym krokiem ruszyłem w stronę wejścia. - No chodź, nie możemy przegapić najlepszych momentów. - ponagliłem go gestem ręki z uśmiechem.

- To nie może się dobrze skończyć. - westchnął po raz kolejny tego dnia mężczyzna i ruszył za przyjacielem.
Doskonale wiedział, że jeśli to jest ten najlepszy moment. To właśnie wyda się jedna z dwóch najważniejszych rzeczy w grze, którą prowadzi Jeon.

Do ostatniego tchu ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz