Pov. Jeongguk
Zadowolony z przebiegu wydarzeń, parkuję samochód nieopodal lasu i po krótkiej chwili, wychodzę z niego zabierając przy okazji ze sobą dużą torbę. Ubieram jeszcze na szybko bluzę i po zamknięciu samochodu, kieruję się w głąb lasu.
Droga nie trwa zbyt długo, ponieważ już po kilku minutach marszu, napotykam starą drewnianą chatkę.Podchodzę do niej po cichu i z kieszeni spodni wyciągam kłębek kluczy, wybierając odrazu ten odpowiedni.
Przekręcam klucz w drzwiach i wchodzę do środka, zamykając pośpiesznie za sobą drzwi.Rozglądam się dokoła, badając czy od mojego ostatniego razu nic się nie zmieniło. Wszystko było w porządku.
W prawym rogu pod niewielkim oknem stało przegniłe łóżko, które nawet nie nadawało się do leżenia, a co dopiero spania na nim. Za to w lewym rogu stał niewielki stolik z dwoma krzesłami. Na nim stała mała lampka na baterie i pudełko z kartkami w środku. W pomieszczeniu nie znajdowało się wiele rzeczy. Jedynie mały metalowy śmietnik przy drzwiach i duża klapa na środku. Prowadziła ona do ciasnego pomieszczenia, gdzie kryła się jedna z moich kolejnych tajemnic. Ale o niej dowiecie się już za chwilę.Wybieram ponownie odpowiedni klucz i otwieram klapę. Schodzę powoli po drabinie i zapalam żarówkę, wiszącą na środku pomieszczenia.
Odkładam na bok swoją torbę i podchodzę do mężczyzny siedzącego na krześle. Jest związany, a w ustach ma knebel. Przez długi już czas siedzenia tu, przestał się wiercić czy liczyć na szczęście w ucieczce. A bynajmniej tego nie okazywał. Kto wie, co mu siedziało w głowie.- Mam nadzieję, że dzisiaj będziesz bardziej kulturalny. - mówię wyjmując mu z buzi szmatkę.
- Zemszcze się na tobie. - grozi spluwając odrazu na bok. W sumie to słyszałem te słowa za każdym razem jak tu przychodziłem. Dlatego przyzwyczaiłem się i nie robiło to już na mnie wrażenia.
- Przyniosłem ci butelkę wody i coś do jedzenia, choć za te twoje odzywki do mnie to nie powinieneś nic dostać. - wypowiadam to z niechęcią w głosie i podaję mu wymienione rzeczy na kolana, zaraz rozwiązując mu jedną rękę, by mógł zjeść i się napić.
Mężczyzna na początku spoglada na mnie badawczo, po czym chwyta butelkę wody i przysuwa w stronę ust. Jednak nie robi łyka. Spogląda na mnie i szybkim ruchem ściska butelkę w moją stronę. Oblał całą moją bluzę, ale nie przejmuje się tym. To on pozbawił się szansy napicia na najbliższe kilka dni.
- Widzę, że wciąż nie szanujesz tego, że jestem miły. - spoglądam na swoje mokre ubranie. - W takim razie, zaczniesz to szanować. Możesz pożegnać się z piciem. A jak przyjdzie konieczność, to będziesz pił to co wysikasz, rozumiesz? - mój zimny i oschły ton roznosi się po całym pomieszczeniu. Mężczyzna nawet nie reaguje.
- To twój koniec, Jeon. - zaczyna się śmiać, patrząc na swoje buty. - To twój pieprzony koniec. - powtarza ciszej i kieruję wzrok na mnie. - Już niedługo będziesz odpokutował za swoje winy. Wszyscy się dowiedzą, kim tak naprawdę jesteś! - krzyczy, gdy zaczynam wychodzić. - Dowiedzą się, jakim jesteś potworem!
Tylko, że oni już dawno o tym wiedzą... a ja już dawno się nim stałem.
Pov. Yuna
- Różnie to bywa. - popijam ciepły napój, który przyjemnie ogrzewa moje wnętrze. Mam wrażenie, że to jedyna rzecz dzięki której czuje ciepło. Wszystko inne wydaje się być zimne i chłodne. Nawet, gdy przyjaciele mnie przytulają to nie czuje tego ciepła. Tak jakby wszystko na tym świecie stało się zimne. Czy nie stało się to w momencie pojawienia sie w moim życiu Jeongguka? A może wtedy, gdy matka postanowiła opuścić ten świat i jednocześnie zostawiając mnie na tym świecie samą? Kto sprawił, że wszystko stało się lodowate?
- A konkretnie? Co czujesz? Choćby w tym momencie. - wciąż drąży temat, bawiąc się w jakiegoś pieprzonego psychologa. Nie potrzebowałam go, przecież każdy z nas przeżywa stratę kogoś bliskiego i nie każdy potrzebuje pomocy innej osoby. Poradzę sobie z tym sama.
- Hoseok, proszę cię. Nic mi nie jest, nie musisz mnie pocieszać ani nic. - mówię pretensjonalnie, choć doceniam jego starania. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela.
- On chcę ci tylko pomóc, tak samo jak inni. - mówi Hyunjin, który dotychczas milczał. - Ale ty jak zwykle dasz sobie radę sama. - wywraca oczami z ironią.
- Narazie jest tylko jedna osoba, która może mi pomóc. - szepczę spoglądając na swoje splecione dłonie pod stolikiem. W tym momencie zaczęły mi się wydawać o wiele ciekawsze niż rozmowa z kim kolwiek innym.
- Mianowicie? Kto jest tą osobą? No chyba nie wyjedziesz mi tu zaraz, że Jeon. Yuna, on ci nie chce nawet pomóc. On kpi z ciebie i z całej tej sytuacji. Nie ma za grosz empatii, to psychol. - stwierdza wściekły Hoseok.
- Nie, to Jimin mi może pomóc. - patrzę na ich zdziwione twarze i już wiem, że nie spodobało się im to tak samo jak wizja, że to równie dobrze mógł być Jeon.
CZYTASZ
Do ostatniego tchu ~ Park Jimin
FanficLata minęły i wszystko się zmieniło, a Yuna powraca po kilku latach do starego miasta. Jednak tam już nie zastaje tego czego oczekiwała. Cały świat odwrócił się do góry nogami podczas gdy ona wyjechała na studia do Busan. Oczekując wesołego przywita...