Pov. Yuna
Nie zważając na innych pacjentów, szybkim krokiem skierowałam się w odpowiednią sale. Kiedy tylko dowiedziałam się o nagłym pogorszeniu stanu rodzicielki, nogi mimowolnie mi sie ugieły, a w oczach stanęły łzy. Doktor Hwang przy ostatniej rozmowie, poinformowała mnie, że każde pogorszenie się stanu może być oznaką śmierci. Jednak ja nie chciałam nawet o tym myśleć. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, iż w każdej chwili moja matka może odejść. Nie mogła. Nie poradzę sobie bez niej.
Gwałtownie szarpnęłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się już Yeji i dwóch pielęgniarzy. Kobieta zawzięcie coś notowała i po chwili spojrzała na mnie. Z jej oczu nie umiałam nic wyczytać. Tak jakby nic się właśnie nie działo. Odwróciła się do pielęgniarzy i powiedziała, iż mogą wyjść. Tak też uczynili.
Gdy tylko zostałyśmy same, usiadłam natychmiast przy rodzicielce i chwyciłam za dłoń. Miała zamknięte oczy. Zrezygnowana spojrzałam na lekarkę.- Powiedz, że to tylko przejściowe. Że to tylko chwilowe pogorszenie, a za chwilę będzie wszystko dobrze. Powiedz, że ona jeszcze pożyje. - po moich policzkach spłynęły pierwsze krople łez. Kobieta spojrzała na mnie z współczuciem i cicho westchnęła. To nie mogło zwiastować niczego dobrego.
- Stan twojej mamy się drastycznie pogorszył tak jak spodziewaliśmy się tego w najbliższym czasie. - zaczęła wywód i odłożyła kartę pacjenta na stolik przy ścianie. - Niestety, ostatnie godziny miały pokazać, czy leki pomogą kobiecie. Ze względu na to, że nie chciała się wcześniej leczyć pogorszyło to tylko jej stan. Choroba bardzo się rozwinęła i była praktycznie już nie do wyleczenia. - spojrzała na mnie smutno. Złożyła ręce i kontynuowała. - przykro mi to mówić Yuno - zaczęła, a ja już wiedziałam co chce powiedzieć. - Twoja mama właśnie umiera. - oznajmiła i spojrzała na kobietę. - Zostawię was. - rzekła i po chwili wyszła.
Przez moment jakby nie docierało do mnie co tak naprawdę usłyszałam. Po chwili zdałam sobie sprawę, że właśnie to są ostatnie chwile, kiedy mogę zobaczyć mamę. Momentalnie po moich policzkach spłynęły łzy.
- Mamo, proszę otwórz oczy. - lekko poruszyłam jej ramieniem. Kobieta otworzyła powoli oczy i ledwo widocznie poruszyła ustami.
- Przepraszam, to wszystko moja wina. To ja doprowadziłam do tego wszystkiego. - wychrypiała ledwo słyszalnie i delikatnie ścisnęła moją dłoń. Z każdą sekundą traciła coraz więcej siły. - Wybacz mi proszę. - z oczu pociekły jej pierwsze łzy.
- O czym ty mówisz mamo? Proszę powiedz o co chodzi. - powiedziałam błagalnie.
- Notes... - szepnęła i po chwili zaczęła głośno kaszleć krwią. To było przewidziane u niej. Wyciągnęłam chusteczkę i wytarłam krew. - U mnie w pokoju. Tam będzie wszystko napisane... kocham cię. - powiedziała to nieco głośniej i wtedy zamknęła oczy. Urządzenie, które wydawało miarowe pikanie, nagle przestało i po pomieszczeniu rozległ sie przeciągły dźwięk.
- Mamo?! - szturchnełam kobietą, lecz już nie zareagowała. Ponowiłem próby kilkukrotnie krzycząc. Wszystko było już na marne, bo kobieta odeszła bezpowrotnie.
Pov. Jeongguk
Stanąłem naprzeciwko szyby i wpatrywałem się w obraz za nią. Mój wzrok najpierw padł na kobietę, która właśnie opuściła ten świat. Następnie przeniósł się na Yune. Szturchała nią i krzyczała by otworzyła oczy. Ale doskonale wiedziała, że tego nie zrobi. Po chwili opadła na ziemię, a po pomieszczeniu rozległ się głośny płacz. Właśnie jedna osoba opuściła grę.
Po chwili namysłu odszedłem stamtąd. Postanowiłem, że chociaż w tym momencie dam jej spokój. Niech się pożegna z nią na dobre. Później zacznie szukać kluczowej rzeczy.
Wsiadłem do swojego samochodu i wyciągnąłem telefon. Wybrałem odpowiedni numer i przyłożyłem go do ucha. Przy okazji odpaliłem samochód, a chwile później wyjeżdżając na główną ulicę.
- Halo? - odparł głos po drugiej stronie.
- Jesteś w mieszkaniu? - zapytałem.
- Tak, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - w jego głosie wyczułem dużą niechęć do mojej osoby. Westchnąłem cicho.
- Przyjadę do ciebie za jakąś godzinę. Zaproś Jimina, jeśli będzie mógł przyjść. - powiedziałem i nie dając przyjacielowi dojść do głosu, rozłączyłem się.
Po niecałych 45 minutach byłem już na miejscu, a widząc samochód Parka uśmiechnąłem się lekko. Czyli jednak nie jest aż tak obrażony jak myślałem.
Zadzwoniłem do drzwi. Po krótkiej chwili w drzwiach pojawił się Kim.- Wiemy już o wszystkim. - zaczął na wstępie i wpuścił mnie do środka. Zdjąłem obuwie i skierowałem się prosto do salonu, gdzie siedział już Park.
- Przykro nam. - zaczął Jimin, ale uciszyłem go gestem dłoni.
- Nie przyszedłem tu by rozmawiać o tej kobiecie i jej córce. - zacząłem i usiadłem obok Parka. Na przeciwko nas usiadł Jin.
- Znowu coś planujesz? - zaczął właściciel mieszkania, ale stanowoczo zaprzeczyłem. Przecież mój plan już dawno został stworzony. Nie było już co planować.
- A czy nie mogę po prostu chcieć z wami porozmawiać? - powiedziałem z małym uśmiechem i wyciągnąłem z siatki po piwie dla każdego.
- Podejrzany jesteś. - stwierdził drugi, ale wziął puszkę i otworzył ją odrazu robiąc dużego łyka.
Ale prawdą było, iż brakowało mi dobrego towarzystwa. Kiedyś rozmawialiśmy co weekend na wspólnych wypadach. A teraz, obydwoje zrzucili mnie na bok. Tylko i wyłącznie przez tą głupią dziewczynę i jej matkę. Rozmawiali miedzy sobą, umawiali, a o mnie prawie całkowicie zapomnieli. Nie ukrywam, iż to bardzo mnie krzywdziło. Już nawet nie mogłem liczyć na przyjaciół. Zostałem sam, w tym chorym świecie nawet będąc dorosłym.
I choć siedziałem własnie z nimi rozmawiając i pijąc. Czułem, że ich nastawienie do mnie nie zmieniło się ani trochę.
I znów przypomniały mi się czasy podstawówki. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie.
CZYTASZ
Do ostatniego tchu ~ Park Jimin
FanficLata minęły i wszystko się zmieniło, a Yuna powraca po kilku latach do starego miasta. Jednak tam już nie zastaje tego czego oczekiwała. Cały świat odwrócił się do góry nogami podczas gdy ona wyjechała na studia do Busan. Oczekując wesołego przywita...