21 "Powolne kończenie gry?"

536 30 3
                                    

Pov. Jimin

Podszedłem do kobiety i po zawachaniu położyłem dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się w moją stronę i posłała zdziwione spojrzenie.
Całą twarz miała opuchniętą od płaczu. Jej oczy były zaczerwienione, a po policzkach co chwilę spływały łzy. Podałem jej chusteczkę.

- Tak bardzo za nią tęsknię. - wzięła ode mnie chusteczkę i wytarła nią nos.

- Wiem. Ja też. - odpowiedziałem z smutkiem. Mimo wszystko, kiedy Yuna studiowała to bardzo zżyłem się z matką kobiety. Ona potrafiła mnie zrozumieć i zawsze doradzić. To ona była dla mnie matką. Moja nigdy tak nie umiała nią być jak właśnie od Yuny.

- Jimin? - odezwała się po dłuższej ciszy. Spojrzałem na nią, wyczekując dalszej wypowiedzi. - Długo myślałam nad różnymi spawami. Najbardziej o tej całej tajemnicy, ale było coś jeszcze nas czym dłużej myślałam.

- Konkretnie?

- Moja mama na ostatniej kartce w notesie napisała prośbę. - zamilkła.

- Co to była za prośba? - zapytałem, gdy cisza trwała za długo.

- Jej ostatnią prośbą było to, bym ci wybaczyła. - spojrzała na mnie badawczym spojrzeniem, ale zarazem pustym. Zamurowało mnie.

- I zrobisz to? - rzekłem lekko zawstydzony. Po chwili zdałem sobie sprawę co tak naprawdę powiedziałem i naprawdę miałem wielką ochotę sobie strzelić w twarz. Brawo Park.

- Nie wiem. - spojrzała na świeżo zakopany grób matki. - Może i ona cię lubiła, ale ja znam cię z tej złej strony. - powiedziała obojętnie. - Nie wiem jaki jesteś naprawdę. - spuściła głowę.

- Wszystko ci wyjaśnię. - chwyciłem ją za dłoń, lecz ją wyrwała po krótkiej chwili. - Proszę, daj mi szansę. - powiedziałem błagalnie.

- Przepraszam. - nawet nie obdarzając mnie spojrzeniem, pogłaskała górkę ziemii i ruszyła w stronę wyjścia z cmentarza. Cały czas błądziłem za nią wzrokiem. Dopóki nie znikła za bramą.

Głośno westchnąłem i spojrzałem na zdjęcie kobiety.

- Ty byś mi pomogła. - powiedziałem smutno z małym uśmiechem i również wyszedłem z cmentarza.

Pov. Jeongguk.

Wrzuciłem zapałkę do pojemnika i patrzyłem jak ogień z każdą chwilą zaczyna się rozprzestrzeniać. Rzeczy powoli paliły się i zamieniały w proch. Z jednej strony chciałem zapomnieć. Ale czy wspomnienia da się wymazać poprzez spalenie rzeczy z nimi związanych? Nie. Czy mi ulżyło? Może troszeczkę.
Zaś z drugiej strony nie chciałem tego palić. Poniekąd to były rzeczy, które kochałem. Bo przecież właśnie w tym momencie palił się poniekąd mój ukochany miś z dzieciństwa.

Co dało mi spalenie tych rzeczy? Praktycznie nic. Ale tak bardzo chciałem, by te wspomnienia spaliły się wraz z tymi rzeczami. Tak bardzo tego pragnąłem...

Po raz ostatni spojrzałem na kartkę, która potwierdziła całą prawdę i wrzuciłem ją do stosu ognia. Odrazu zaczęła goreć. Z każdą sekundą czułem większą ulgę. W końcu pozbyłem się dowodów.

Przez kilka minut jeszcze patrzyłem jak ognisko powoli gaśnie po czym oblałem je wodą dla bezpieczeństwa i powolnym krokiem ruszyłem w stronę samochodu.

Kiedy byłem już w środku pojazdu wyciągnąłem laptop i odpaliłem podgląd kamer. Wszystko było w porządku dlatego wyłączyłem pospiesznie laptopa i ruszyłem w stronę biura.

Pov. Yuna

Doskonale wiedziałam co zrobić. Dlatego nie zwlekając ruszyłam autem pod sam wieżowiec firmy Jeon.
Byłam zdeterminowana, wściekła i zmęczona tymi tajemnicami. Więc moim postanowieniem było wyjaśnić wszystko jeszcze dziś. I nie było odwrotu. To ja dziś zakończę całą tą pieprzoną grę. Nie odpuszczę. Jeśli Jeon chcę tak grać, to niech wie z kim zadarł. To już nie ta poszkodowana Yuna. Już nie.

Wysiadłam z samochodu i pośpiesznie przeszłam przez masywne drzwi biurowca. Na recepcji zatrzymała mnie młoda i piękna kobieta. Wyglądała na stażystkę.
Podeszłam do niej trochę wściekła, że mnie zatrzymała.

- Słucham? - zapytałam trochę zbyt oschle.

- Przepraszam, ale nie może pani iść dalej nie pokazując indetyfikarora lub mówiąc do kogo idzie. Takie zasady. - dodała szybko widząc moją minę.

- Ja do Pana Jeona. - dziewczyna pośpiesznie wystukała coś na klawiaturze i spojrzała na monitor komputera.

- Przykro mi, ale nie była pani umówiona. Proszę wybrać sobie wolny termin. - zawrzało we mnie. Była miła, ale każde jej słowo wprowadzało mnie we furię. Miałam ochotę jej przywalić i odejść.

- Gdzie pani idzie? Tam nie wolno wchodzić! - zaczęła krzyczeć, gdy skierowałam się w stronę windy i wybrałam ostatnie piętro.

Drzwi zamknęły się centralnie przed kobietą. Zadowolona patrzyłam jak coraz bliżej jestem gabinetu mężczyzny.

Po chwili byłam już na samej górze. Wyszłam i skierowałam sie na sam koniec korytarza, gdzie znajdowały się jedyne drzwi na tym piętrze.
Nawet nie pomyślałam o tym by zapukać. Otworzyłam drzwi i zamknęłam je z hukiem po wejściu do środka.

Fotel przy biurku był odwrócony do mnie tyłem, dlatego trudno mi było określić czy ktoś tam siedzi. Ale moje wątpliwości zniknęły jak usłyszałam doskonale znany mi głos.

- Długo na ciebie czekać nie musiałem.








Ze względu, że rozpoczął się nowy rok szkolny, będę miała znacznie mniej czasu do pisania, dlatego wybaczcie jeśli będą dłuższe nieobecności.
Miłego dnia ❤

Do ostatniego tchu ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz