Pov. Jimin.
Uśmiechnąłem się lekko, gdy tylko ujrzałem kobietę wchodzącą do kawiarni. Rozejrzała się po pomieszczeniu i podeszła nieśpiesznie do mojego stolika po zobaczeniu mnie. Odłożyła torebkę i płaszcz na krześle obok i usiadła patrząc na mnie po chwili. Jej mimika twarzy nie wyrażała żadnych emocji. Była wręcz spokojna. Myślałem, że będzie okazywać niechęć do mojej osoby lub coś podobnego, a tu nic. Szczerze powiedziawszy bardziej mnie to zaniepokoiło, niż gdyby rzucała tutaj krzesłami. Ale lepiej cieszyć się z jej spokoju. Zapewne i tak wyjdzie stąd wkurzona.
Kiedy tylko napisałem kobiecie sms'a o spotkanie, po kilku godzinach odpisała mi, że mam przyjść następnego dnia do kawiarni na godzinę 16. Zgodziłem się bez najmniejszego zawachania. Poza tym, idealnie mi pasowała godzina, ponieważ niedawno skończyłem spotkanie biznesowe. Lepszy dzień by nie mógł być prawda? Otóż nie. Byłby lepszy, gdyby tylko Yuna mi wybaczyła. I na to wciąż liczyłem, szczególnie po naszej dzisiejszej rozmowie.
- Dobrze, w takim razie możesz zacząć opowiadać. - powiedziała zaraz po zamówieniu kawy. Jej ton wciąż był zimny tak samo jak spojrzenie. Jednak nie zniechęciło mnie to.
- Zacznę może wszystko od początku. - wziąłem głębszy oddech. - Na początku liceum byłem sam. Nikt nie chciał się ze mną zadawać i nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak było.
Nawet w domu niezbyt rodzice się mną interesowali. Przez co czułem się bardzo osamotniony. No więc pewnego dnia, zaczepiłem Jeongguka. Nie wiedziałem kim jest, ale wydawał się być w porządku. I był. Przez pierwszy rok naszej znajomości było wszystko dobrze. Dopiero rok później, gdy przyszłaś do naszej szkoły Jeon poznał całą prawdę. Znienawidził cię nawet nie podając nam powodu. "Po prostu" jak to mówił. Nie chciałem się w to wtrącać. Nic do ciebie nie miałem, tak samo jak Yoongi. Ale Jeongguk wymyślił, że mam cię rozkochać w sobie, a następnie rzucić. Nie chciałem tego, bo ranienie innych nie było niczym fajnym. Ale myśl, że mógłbym zostać znów sam przerażała mnie. Tak bardzo, że byłem w stanie to zrobić.Zrobiłem na chwilę pauzę robiąc łyk chłodnej już herbaty. Yuna zaś w milczeniu mnie słuchała nie przerywając, za co byłem jej wdzięczny.
- W zasadzie, to dopiero dość późno dowiedziałem się o całej prawdzie. Wtedy się zmieniłem, a bardziej nastawienie. Sama też zresztą to zauważyłaś. - westchnąłem. - Chciałem ci to powiedzieć, i bardzo żałuję, że tego nie zrobiłem. Wtedy byś nie przechodziła przez to wszystko. To moja wina. Byłem idiotą i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - przeniosłem wzrok z dłoni na nią i ujrzałem zmianę w jej mimice twarzy. Nie była zniechęcona, czy też zła. Nie patrzyła na mnie z wrogością. Wręcz przeciwnie. Ze zrozumieniem. Może i nawet przewinęło się w nich współczucie, ale to nie było teraz ważne. Ważne było czy mi zdoła to wszystko wybaczyć. Miałem szczerą nadzieję, że tak. Bo wciąż mi się podobała i chciałem, by chociaż ze mną rozmawiała jako koledzy czy też przyjaciele.
- Doceniam za szczerość. - zaczęła powoli jakby cały czas myśląc nad odpowiednimi słowami. - Dziękuję, że przedstawiłeś mi to ze swojej perspektywy. I jeśli faktycznie to co powiedziałeś to prawda. - zrobiła na chwilę przerwę. - To ci wybaczam. - uśmiechnęła się lekko ledwo dostrzegalnie.
Uradowany również uśmiechnąłem się i szczęśliwy wstałem by ją po chwili przytulić. Ściskałem ją z radością i dopiero cichy głos dziewczyny sprowadził mnie na ziemię. Zakłopotany puściłem ją odsuwając się na krok i przepraszając cicho. Na szczęście Yuna nie miała mi tego za złe, z tego co wywnioskowałem po jej twarzy. Nawet przez moment jej kąciki ust powędrowały do góry!
I w tym momencie przypomniał mi się moment, gdy byłem u Yuny po przebaczenie jeszcze za czasów liceum. Jej słowa pozostały w mojej głowie do dziś.
- Spokojnie Jimin - położyła mi rękę na ramieniu i dopiero wtedy odważyłem się spojrzeć jej w oczy. Nie była zła. - Już dawno ci wybaczyłam - uśmiechnęła się lekko, a ja aż wstałem z niedowierzania.
- Naprawdę? - chciałem się upewnić czy nie śnię - Tak bardzo ci dziękuję - uścisnąłem ją z emocji. Nie panowałem nad tym jak bardzo byłem szczęśliwy.
- Tak, w końcu święta są by wybaczać - powiedziała i spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem.
- Jimin? - zapytała kobieta wyrywając mnie z zamyślenia. - Chcę cię o coś prosić.
- Co to takiego? Wal śmiało. - usiadłem spowrotem na swoim miejscu zaciekawiony jej słowami.
- Wiesz gdzie jest kartka z imieniem mojego przyrodniego brata, prawda? Jeon dał mi ciebie jako wskazówkę. - wytłumaczyła się, a mi do głowy przyszła pewna myśl. Czy Yuna nie zgodziła się ze mną spotkać ze względu, że byłem wskazówką do prawdy? Czy gdyby nie ona, to nie spotkała by się ze mną? Dość Jimin. Szukasz dziury w całym.
- Jeon chciał bym ci to powiedział. Jednak nie zgodziłem się na to. Nie wiem, gdzie jest kartka. Kiedy byłem z nim o tym rozmawiać widziałem, że schował ją do biurka w swoim biurze. Nie wiem czy wciąż tam jest. Możliwe, że dał ją w miejsce bardziej związane z całą tą chorą grą. Po nim można się wszystkiego spodziewać.
- Rozumiem, a mógłbyś jakoś zdobyć tą kartkę? Nie zmuszam cię. Ale jeśli mógłbyś. - poprosiła, a ja miałem ochotę jak ten głupi odrazu lecieć do Jeona po tą zakichaną kartkę. Jesteś głupi Park. Co ta dziewczyna ze mną robi.
- Postaram się, ale jak mówię, ona może być w bardziej symbolicznym miejscu. To by miało wtedy większy sens dla Jeongguka.
- Wiem. - zgodziła się i dokończyła pić napój. Po kilku minutach jeszcze rozmowy, wstała ubierając płaszcz po czym pożegnała się idąc do lady zapłacić za kawę i zaraz znikła z kawiarni.
Gdzie schowałeś tą kartkę Jeon?
Miłego dnia/wieczoru ❤
Z chęcią zawsze czytam wasze komentarze, dlatego nie żałujcie sobie ich!
CZYTASZ
Do ostatniego tchu ~ Park Jimin
FanfictionLata minęły i wszystko się zmieniło, a Yuna powraca po kilku latach do starego miasta. Jednak tam już nie zastaje tego czego oczekiwała. Cały świat odwrócił się do góry nogami podczas gdy ona wyjechała na studia do Busan. Oczekując wesołego przywita...