Pov. Yuna
Ociężale runełam na swoje łóżko. Tępo patrzyłam na sufit, wciąż myśląc o tym co się stało w szpitalu. Moment wyznania przerażającej prawdy, a później? Nagłe zatrzymanie serca.
Miałam wrażenie, że to był najgorszy dzień w moim życiu, ale czy nie będzie ich więcej? Z każdym dniem i z każdą myślą twierdziłam, że zapewne tak.Zmęczona przymknęłam na chwilę oczy. Tak naprawdę odetchnęłam z ulgą, gdy mama powróciła wśród żywych. Jednak myśl, że nie wiedziałam o jej chorobie dołowała mnie. Tak naprawdę, czułam się zdradzona i oszukana. Jak mogła. Jak się później jeszcze okazało, to wszyscy o tym wiedzieli. I nic nie powiedzieli.
Przwróciłam się na bok.
Nagle do głowy zaczęły napływać wspomnienia. Te złe wspomnienia.- Nie bój się - szepnął mi Jeon do ucha. Kucał przy mnie, jednak po chwili wstał z małym uśmiechem na twarzy.
Powolnym krokiem obszedł mnie dokoła i ponownie się odezwał:
- Co za szkoda. Gdzie są twoi przyjaciele, kiedy są potrzebni? - powiedział jakby w zamyśleniu. Po krótkiej chwili ponownie na mnie spojrzał. Z całej siły szarpnął mną bym wstała. Po moich policzkach wciąż leciały łzy.
- Zostaw mnie... - wychrypiałam prawie niesłyszalnie. Następnie poczułam silny ból. Chłopak z całej siły pchnął mnie na ścianę.
- Pieprzona ofiara losu - warknął i mocno zacisnął palce na mojej szyi. W jego oczach widziałam furię. - Nie powinnaś się nigdy urodzić. Wtedy życie byłoby piękniejsze. - puścił mnie, kiedy zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Niech to się skończy...
Podszedł do drzwi je otwierając i patrząc na mnie powiedział:
- Możecie się nią zająć. - po czym zniknął za drzwiami wyjścia z piwnicy szkolnej. Po chwili ujrzałam jak do środka wchodzi Jennie wraz z swoją bandą.
Później było już tylko gorzej...
Ponownie zamknęłam oczy, a po moim ciele przeszedł nagły dreszcz. Zimny i nieprzyjemny. Nie chciałam tego pamiętać. Chciałam zapomnieć, lecz koszmar postanowił wrócić, wraz z powrotem do rodzinnego miasta. Dlaczego to się nie mogło skończyć razem z nastoletnimi latami?
- Gdzie tak uciekasz? - zaśmiał się i szybszym krokiem do mnie podszedł.
- Zostaw mnie w spokoju. - jeszcze bardziej przyśpieszyłam, jednak chłopak chwycił mnie za nadgarstek.
Wkurzyło go ciągłe gonienie mnie.- Mówisz tak, jakbym robił ci nie wiadomo co - prychnął z udawaną urazą. - Przecież chciałem tylko porozmawiać. - powiedział niewinnie, ale doskonale znałam to zagranie. To się nie mogło dobrze skończyć. Musiałam jakoś mu uciec.
- O czym? - mimo wszystko, postanowiłam grać na zwłokę, aż nie dotrzemy do parku. Ponieważ to był skrót do mojego domu. Miałam nadzieję, że tam uda mi się jakoś mu uciec.
- Musimy wyjaśnić sobie pewną sprawę. Jednak lepiej robić to w miejscu, gdzie nas nikt nie usłyszy. - spojrzał na mnie, badawczym wzrokiem. Na horyzoncie było już widać park, do którego powoli zaczęłam iść. Niestety, Jeon się skapnął co chce zrobić. Szybko i gwałtownie szarpnął mną w przeciwną stronę. Mocno ściskając mój nadgarstek, zaczął się kierować do niedaleko położonego budynku. A raczej meliny.
- Błagam, zostaw mnie - powtarzałam co chwilę, jednak to go nie ruszało. Zdenerwowany wrzucił mnie do środka i zamknął drzwi.
- Jak zwykle, nie chciałaś po dobroci. - westchnął z irytacją. - Twoja matka nawet cię wychować nie umiała. Chociaż, nawet mnie to nie dziwi. Ona tylko do jednego się nadaję. - prychnął i po chwili poczułam mocne uderzenie w brzuch. Później było ich coraz więcej, a ból z każdym uderzeniem wzrastał.
Trwało to może z kilka minut, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają, a do środka wchodzi jakiś chłopak. Później poczułam jak się unoszę i zanim zemdlałam zarejestrowałam, że moim bohaterem był Jimin.
CZYTASZ
Do ostatniego tchu ~ Park Jimin
FanfictionLata minęły i wszystko się zmieniło, a Yuna powraca po kilku latach do starego miasta. Jednak tam już nie zastaje tego czego oczekiwała. Cały świat odwrócił się do góry nogami podczas gdy ona wyjechała na studia do Busan. Oczekując wesołego przywita...