6.3

2.1K 83 5
                                    

Wracam? Może. Totalny spontan.

Jako tako ogarnięta, wychodzę z łazienki, zastaję Matta, który zdążył się w tym czasie przebrać.
–Ładnie wyglądasz. - Mówi lustrując mnie wzrokiem.–Nie to, że wcześniej wyglądałaś brzydko, po prostu... - Dodaje lekko zmieszany. – Po prostu wyglądasz ładnie.
Po ostatnim zdaniu spuszcza głowę, jak małe dziecko które powiedziało coś nie tak.
–Dziękuję. - Odpowiadam i kieruję w jego stronę lekki uśmiech. Zauważyłby go, gdyby podniósł swój wzrok, jednak dalej skupia go na swoich butach.
W drodze do restauracji nie odzywamy się do siebie. Matt co jakiś czas mruczy coś pod nosem, jakby bił się z własnymi myślami.
Kiedy jesteśmy na miejscu podaje swoje nazwisko, a kelner prowadzi nas do stolika. Dalej nie siląc się na chociażby jedno słowo w moją stronę odsuwa dla mnie krzesło po czym siada na swoim, na przeciwko.
Patrzę na kartę menu, nazwy tych dań totalnie nic mi nie mówią, więc postanawiam zacząć rozmowę.
–Wybrałeś już sobie coś? - Pytam zza kawałka papieru.
–Nie. - Odpowiada krótko i sucho. - A ty? - Ku mojemu zdziwieniu po dłuższej chwili ciszy dodaje od siebie coś jeszcze.
– Nic mi nie mówi większość nazw tych dań. Nie chcę zamówić czegoś i dostać ośmiornicy w galarecie. - Matthew parsknął śmiechem.
–Na pierwszej stronie masz przystawki, spójrz. - Otwieram kartę na pierwszej stronie. – Narazie skup się na tym, będziesz miała jeszcze czas na zastanowienie się nad tym co chcesz finalnie zjeść. Ja wziąłem pozycję czwartą. Jeśli nazwa ci nic nie mówi są to po prostu mule z masłem i jakąś sałatą. Ze swojej strony mogę polecić, jeśli lubisz owoce morza na pewno Ci posmakuje.
– Okej, w takim razie wezmę to co ty. - Spoglądam na niego. Tym razem nasze spojrzenia się spotykają, bo patrzy prosto w moje oczy. Czuję jakby przenikał mnie od środka spojrzeniem, próbował wyciągnąć ze mnie odpowiedzi na nurtujące fo pytania patrząc tylko i wyłącznie w moje oczy.
–Długo jesteś już zaręczona? - Pyta praktycznie cedząc to zdanie przez zęby.
–Ponad rok. - Mówię.
–Szanuje Cię?
–T-Tak- Odpowiadam jąkając się, zaczynają mnie irytować te jego pytania.
–Nie miał nic przeciwko, żebyś przyjechała tu ze mną sam na sam? - Znowu patrzy w moje oczy, tym razem jego mina jest kamienna.
–O-On... - Nie było mi dane dokończyć bo podszedł do nas kelner.
–Mogę już przyjąć państwa zamówienie?

Przez całą kolację nie odezwaliśmy się do siebie więcej prócz jakiś półsłówek:"- Chcesz to? - Mhm."
Teraz wychodzimy z restauracji, Matt idzie z pięć metrów za mną. Podbiega do mnie dopiero, gdy zbliżam się do drzwi. Otwiera je dla mnie.
–Dziękuję. - Mówię, bo rodzice dobrze mnie wychowali, ale widząc jego mine najchętniej nie mówiłabym nic. Skutecznie nią odstrasza.
Nic nie odpowiada tylko wydaje z siebie kolejny pomruk.
–Co się do cholerny stało, powiedziałam coś nie tak? Najpierw sam zaganiasz mnie do rozmowy w samolocie. Później mówisz mi że ładnie wyglądam, a następnie strzelasz focha. Skoro jesteśmy na tym wyjeździe razem, znamy tu tylko siebie to możesz powiedzieć mi co się stało, może będę w stanie coś na to zaradzić. - Kończąc moją wypowiedź nawet na niego nie patrzę, może jak zejdę do jego poziomu to się odezwie.
–Nie jesteś w stanie nic zrobić. Po prostu poznaliśmy się w złym czasie. - Ten człowiek przyprawił mnie właśnie o przysłowiowego "mind fuck". Próbuję się nie zastanawiać co mu może chodzić po głowie, ale słabo mi to idzie.
O nic więcej nie pytam nie chce "zmuszać" go do wydukania chociażby zdania w moją stronę. Matt otwiera drzwi od pokoju a ja od razu się do niego pakuję. Zgarniam po drodze piżamę i idę do łazienki. Zmywam z siebie brud i frustrację z całego tego dnia.
W piżamie i futrzanych kapciach wychodzę. Matt wchodzi do środka i po chwili słyszę strumień wody.
Z sypialni zgarniam poduszkę i kapę, którą pierwotnie łóżko było zaścielone. Znajduje miejsce na tej pięknej kanapie, którą notabene chętnie bym przygarnęła w swoje posiadanie. Staram się nie myśleć o rzeczach które mnie dzisiaj zdenerwowały i po prostu wypocząć po nie przespanej nocy i ciężkim dniu z Panem Wembley'em.
Nie mija chwila, szum wody wprawia mnie w stan spokoju i odprężenia. Zasypiam.

Love isn't always pretty ("Nie taka ładna miłość")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz