Zaprowadzili mnie na salę przyjęć. Pobrali mi krew i podali kroplówkę. Matthew miał rację, lekarz potwierdził odwodnienie.
Zrobiłam nie małą panikę na aż dwie igły wprowadzane w moje ciało, do tego stopnia spanikowałam, że pielęgniarka kazała Mattowi mnie przytrzymać i odwrócić uwagę od igły.
Wstyd mi było za całą sytuację, w końcu to mój szef, a widzi mnie na łóżku szpitalnym panikującą jak małe dziecko bo zobaczyłam igiełkę.
-Matthew.-Odwróciłam jego uwagę od widoku za oknem, który badał już od kilku minut.- Przepraszam. Za to co się tutaj wydarzyło. Nie znoszę igły, żadnej i nienawidzę uczucia wbijania jej pod skórę.
Uśmiechnał się i skupił swoją uwagę tylko na mnie. Wstał z krzesła na którym do tej pory siedział i usiadł obok mnie na łóżku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę cię teraz przytulić. Jak bardzo chcę Cię teraz ochrzanić za to, że o siebie nie dbasz i okrzyczeć za to że przepraszasz mnie za coś takiego. Jednak najsilniejsza jest chęć bycia tutaj. Walczę ze sobą od pierwszego dnia kiedy Cię zobaczyłem żeby nie złapać Cię w ramiona i nie puszczać, żeby wtulić się w Ciebie i poczuć Twój zapach. Cieszę się, że tu jestem z Tobą, nie chciałbym teraz być gdzie indziej. Nie chciałbym żeby ktoś inny widział Twój strach przed igłą i żeby to ktoś inny Cię wtedy trzymał.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Ma..att..- Tak bardzo chciałam powiedzieć, że nie potrafię o nim nie myśleć każdego dnia. Że moje ciało reaguje ciarkami jak tylko jest w pobliżu.
Ubiegł mnie.
-Przyniosę Ci wodę. Chcesz coś jeszcze? Coś do jedzenia?- Zapytał, nawet nie zauważyłam kiedy znalazł się przy drzwiach.
-Nie. Na razie dziękuję. - Odpowiedziałam.
Machnął głową na znak że rozumie i wyszedł. A ja pogrążyłam się w myślach. Czy on naprawdę tak uważa? Czy chce tu być? Jego słowa krążyły po mojej głowie:" ...wtulić się w Ciebie i poczuć Twój zapach", ..."nie puszczać...".
Wyrwał mnie dźwięk otwierania drzwi. Niestety to nie on. To pielęgniarka, inna niż ta od igieł, całe szczęście. W ręku trzyma wyniki.
-Droga Pani...
Drzwi znowu się otwierają, tym razem to Matthew. Pielęgniarka mierzy go wzrokiem.
-Kim Pan jest? Kimś z rodziny? - Pyta go patrząc na mnie.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ktoś mnie uprzedził.
-Tak, jestem narzeczonym Lannie.- Powiedział bez zająknięcia. Gdybym była osobą trzecią od razu, bez zastanowienia bym mu uwierzyła. - Proszę kochanie, to woda dla ciebie. Mówiłaś, że nie chcesz nic do jedzenia ale wziąłem ci twój ulubiony baton.- Podszedł do mnie, zakupy położył na krześle, następnie złapał moją dłoń i delikatnie ją ucałował patrząc mi w oczy cały ten czas.
Na chwilę zapomniałam o pielęgniarce na przeciwko nas. Znowu przeszły mnie przyjemne ciarki, a w miejscu pocałunku zostało ciepło jego ust.
-Dobrze, tak więc Drodzy Państwo, Droga Pani, ma pani niedobory żelaza. Hemoglobina jest na bardzo niskim poziomie, co też było powodem kręcenia się w głowie. Drogi Panie, proszę pilnować przyszłą małżonkę. Musi teraz jeść dużo czekolady i pić przepyszny sok z buraków.
-Oczywiście zadbam o to, będzie w dobrych rękach. - Powiedział Matt bardzo poważnie patrząc na mnie.- Zaopiekuje się Tobą i szybko wrócisz do zdrowia.
CZYTASZ
Love isn't always pretty ("Nie taka ładna miłość")
RomanceDruga część "Opiekunka". Nie trzeba czytać. Lannie Dawson los dał wiele. Między innymi cudowną rodzinę, dobrze płatną pracę w firmie uznawanych Wembleyów oraz niesamowitego narzeczonego, którego kocha nad życie i jest w stanie zrobić dla niego wszy...