Dzisiaj jest 20 stycznia. Oznacza to, że równe dwadzieścia pięć lat temu przyszłam na ten świat. Żyje już ćwierć wieku!
Nie mam w zwyczaju świętowania swoich urodzin, właściwie zamiast się cieszyć jest to dla mnie smutny dzień, bo jakby nie patrzeć, starzeje się!Od dwóch godzin siedzię i umawiam potencjalnych klientów na spotkanie z szefem. Za chwilę mam przerwę na lunch, a później idę towarzyszyć Panu Wembleyowi na konferencji dotyczącej nowej budowy, którą firma Wembley Buildings & Architecture sponsoruje.
Posiłek jak zwykle konsumuje na stołówce dla pracowników znajdującej się na jedenastym piętrze. Biorę sałatkę grecką i siadam przy dwuosobowym stoliku razem z Angelą z recepcji. Jest ona pierwszą osobą jaką tutaj poznałam. Jako jedyna, w przeciwieństwie do reszty żeńskich pracowników, nie patrzyła na mnie z góry, kiedy zaczynałam pracę na jednym z najniższych stanowisk w firmie. Szybko awansowałam ciesząc się swoim sukcesem, podczas gdy tamte zostały zwalnianie, bo zamiast skupiać się na pracy wolały plotkować za plecami innych. Angela zawsze traktowała mnie jak kogoś równego, nie zważając nawet na to, że ma ponad czterdzieści lat i teoretycznie mogłaby być moją matką. Jeszcze ani razu nie było sytuacji, byśmy nie miały tematu do rozmowy.Po lunchu wjechałam windą na przedostatnie piętro, weszłam do biura i nie mając czasu by nawet na chwilę usiąść, zgarnełam tylko papiery i ruszyłam w stronę sali konferencyjnej, pod którą czekali już zaproszeni klienci. Po chwili dołączył do nas Pan Wembley. Wszyscy weszliśmy do oszklonego pomieszczenia i zajęliśmy miejsca, moje jak zwykle znajdowało się po prawej stronie szefa.
Omawialiśmy umowę, koszty i plan budowy. Czyli standard.
Po tym wszystkim wracam do biura i kolejne dwie godziny zajmuję się papierową robotą i odbieraniem telefonów.
O szesnastej w końcu opuszczam budynek. Jak wielkie jest moje zdziwienie, gdy przed jego wejściem widzę mojego narzeczonego z bukietem kwiatów i ogromnym uśmiechem, który pojawił się, mam nadzieję, na mój widok. Ja i Adam poznaliśmy się jeszcze w liceum. Na początku byliśmy przyjaciółmi. Jednak wspólne oglądanie filmów, chodzenie razem na fast food i granie po nocach na PlayStation napoczęło między nami uczucie, które w pewnej chwili stało się miłością.
— Wszytkiego najlepszego, kochanie. –Mówi i wręcza mi wcześniej wspomniany bukiet pięknych czerwonych róż.
— Nie trzeba było Adam, ale dziękuję. – Całuję go krótko i przytulam.
Do naszego mieszkania wracamy taksówką.Pierwszy, krótki i wprowadzający rozdział mamy już za sobą.
W następnym rozdziale wyczekujcie niespodziewanego wejścia smoka (Matthew). 😂
CZYTASZ
Love isn't always pretty ("Nie taka ładna miłość")
RomanceDruga część "Opiekunka". Nie trzeba czytać. Lannie Dawson los dał wiele. Między innymi cudowną rodzinę, dobrze płatną pracę w firmie uznawanych Wembleyów oraz niesamowitego narzeczonego, którego kocha nad życie i jest w stanie zrobić dla niego wszy...