Rozdział 25

126 3 8
                                    

Jego gładka niczym pergamin skóra twarzy. Te urzekające, aksamitne usta, ozdobione kolczykiem. Rozgrzane wargi, pragnące mego pocałunku. Szafirowe oczy, wpatrzone we mnie pożądliwie. Jego klatka piersiowa, unosząca się w szybkim tempie ze zdenerwowania. Silne dłonie, przygwożdżające moje nadgarstki do łóżka. Dwa równomierne, szybko bijące oddechy, zgrywające się ze sobą. Dwa serca łomoczące w piersiach.

Otwieram oczy i podnoszę się gwałtownie, przypłacając to bólem oraz zawrotami głowy. Czy to zdarzyło się naprawdę? Przecież nie jestem aż tak odważna i głupia zarazem, żeby próbować zaciągnąć Luke'a do łóżka. Nasze relacje są o wiele lepsze niż na początku, a przyjacielskie przytyki to norma. Raczej nie próbowałabym tego zepsuć, z resztą ja i ten arogancki typek? Nie, nierealne, to musiał być tylko sen.

— Ale się doprawiłaś, wyglądasz jak siedem nieszczęść. — Oświadcza rozbawiona Aileen, która bez pukania zakrada się do mojego pokoju.

— Nigdy więcej nie tknę już alkoholu... — Opadam zrezygnowana na posłanie.

— Chyba nie tym powinnaś się przejmować. No już, opowiadaj ze szczegółami. — Przysiada na skraju łóżka.

— Ale o czym? — Nie mam pojęcia, co jej chodzi po głowie.

— Jak to o czym? O tobie i Hemmingsie! No nie mów, że nie pamiętasz. Poszedł cię zanieść do pokoju, ale coś długo nie wracał, więc poszłam spać. Ashton jeszcze został, żeby się napić, jednak nic mi nie chce powiedzieć. — Relacjonuje.

— Zaraz, mam lekkie braki w pamięci... Niektóre wydarzenia przypominały bardziej sen niż jawę... — Łapię się za głowę.

Czyżby te obrazy nie były wytworem mojej wyobraźni a wspomnieniem? Naprawdę coś zaszło między mną i Hemmingsem?! Pamiętam, jak opiera się nade mną, pocałunki i to, że mnie przytrzymuje, ale co było potem? Za nic nie potrafię sobie przypomnieć. Nie chcę wierzyć w słowa brunetki. Ja i on? To niemożliwe...

— Co to za zbolała mina? Raczej nie miałabyś na co przy nim narzekać. Wszystkie jego ex partnerki były zadowolone. — Mruży oczy. — Czy na pewno między wami do czegoś doszło?

— Naprawdę nie pamiętam. — Zakrywam twarz dłońmi. — Od dzisiaj zostaję abstynentem...

— Nie ma czym się załamywać, w końcu wiele kobiet chciałoby być na twoim miejscu. A na pewno jedna blondynka... Jak ona tam miała? Lu... Le.. La..cey. Lacey, chyba jakoś tak.

Dzięki tym słowom jestem w stanie przypomnieć sobie kilka fragmentów, ale są mało pomocne. Jednak ostatni — rozmowa z Hemmingsem i wypomnienie mu o blondynce z klubu. Problem w tym, że nadal nie pamiętam czy byłam wtedy ubrana, czy to miało miejsce przed, a może po tej całej "upojnej nocy"? W tym momencie mam na sobie tę ohydną, czarną sukienkę, którą mogłam przecież założyć od nowa... Odpowiedzi na to jest w stanie udzielić tylko jeden osobnik.

— Gdzie Luke? — Pytam.

— W swoim pokoju. Może najpierw się trochę ogarniesz, zanim do niego pójdziesz?

Tym razem przyodziana już w prostą, białą koszulkę oraz czerwone spodnie treningowe, a także znoszone trampki, zmierzam w stronę drzwi od sypialni blondyna. Strasznie stresuję się tą rozmową, bo jak właściwie mam ją zacząć? "Hej, Luke, czy my przespaliśmy się ostatniej nocy?". Nie potrafię tak prosto z mostu, bez ogródek wyskoczyć z takim tekstem. To naprawdę upokarzające.

Staję niepewnie przed dębowymi drzwiami. Nawet nigdy nie byłam w tym pomieszczeniu. Nie kusiło mnie, żeby tam zaglądać. A może jednak go nie ma? Na to liczę. Gdy próbuję zapukać, do mych uszu docierają dźwięki szarpanych strun. Czyżby gitara? Muzyka jest taka harmonijna, spokojna, wręcz kojąca. Nie miałam pojęcia, że pasjonuje go też muzyka. Zbyt mało o nim wiem.

Mrok [Poranione dusze. Tom I] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz