– A to – mężczyzna odwrócił się, trzymając puchar pełen połyskującej, różowej cieszy – jest podstawą Szkiele-Wzro, eliksiru, któremu zawdzięczasz kości w prawym ramieniu.
Harry bujał się w swojej huśtawce; jego oczy były szeroko otwarte i pełne zaciekawienia, gdy przyglądał się pracy Severusa. Do ust wciskał sobie kolorowy gryzaczek.
Zadziwiające, że jednak przyzwyczaił się do widoku obślinionego Pottera.
Odwrócił się do chłopaka plecami i zajął eliksirem. Już pierwszej nocy w tym domu rozdzielił wszystkie pokoje: jeden dla Pottera, jeden dla siebie i jeden do jego pracy. Salon, kuchnię i łazienkę zostawił w spokoju.
Używając dawno zapomnianych technik transmutacji, udało mu się podzielić pokój na dwie części. W większej z nich umieścił cały sprzęt przysłany mu przez Albusa. Chociaż nie był przyzwyczajony do pracy w takiej jasności, musiał pogodzić własne rozdrażnienie wywołane naturalnym światłem z koniecznością porządnego wietrzenia tej części pomieszczenia, a co za tym idzie - potrzebą dostosowania dachu do odprowadzania na zewnątrz oparów. Mniejszą część oddał Potterowi. Kiedy nie mógł zostawić chłopca samego, bo był zbyt nieznośny, sadzał go w huśtawce. Mógł dzięki temu go pilnować, mając jednocześnie jakieś towarzystwo.
Nie był jednak przyzwyczajony do publiczności, która skupiała na nim całą uwagę bez upominania czy obrażania jej inteligencji. Dziwiło go, że tak szybko przyzwyczaił się do towarzystwa Pottera. No cóż, chłopak i tak nie będzie nic pamiętał.
Skoncentrował się na pracy, podczas gdy Potter gruchał wesoło w swoim kącie. Już po kilku dniach Severus popadł w swoją dawną rutynę warzenia eliksirów, tym razem nieprzerywaną przez upierdliwe bachory, kolegów i Czarnego Pana.
Jednak to wszystko było zbyt piękne.
– Durblefweeb.
Mężczyzna odkaszlnął i skupił się na krojeniu korzenia mandragory na równe części.
– Mam nadzieję, że pamięta pan naszą umowę, panie Potter. Postaram się być – zacisnął zęby – milszy niż zwykle, jednak musi pan myśleć, zanim pan coś powie, zrobi lub da jakikolwiek inny znak pańskiego istnienia. Czy to dla pana jasne?
– Splejeadar.
CZYTASZ
Opieka nad dzieckiem - Severitus
FanfictionAutor: Perfica ♣ Tłumacz: Carietta ♣ Beta: Liberi ♣ Wersja word: Phoe JA TYLKO UDOSTĘPNIAM WSZYTSTKIE PROFITY Z FANFIKA IDĄ DO AUTORKI