UWAGA
treści niezbyt odpowiednie
Przez cztery noce z rzędu Snape przychodził po zmroku do pokoju Harry'ego i dawał mu rozkosz. Nigdy nie pozwalał mu się dotknąć, leżąc później i wsłuchując się w lekkie pochrapywanie chłopaka. Jednak którejś nocy postanowił być silny – przebrał się w koszulę nocną i przymknął drzwi sypialni. Położył się, starając jak najszybciej zasnąć.
Po godzinie usłyszał pukanie.
– Severusie? Czy wszystko w porządku?
– Tak.
– Dlaczego nie... to znaczy, czemu...
– Pomyślałem, że przyda ci się chwila spokoju.
Jego materac obniżył się delikatnie, kiedy Harry wsuwał się pod przykrycie.
– Jak mam go zaznać, jeśli nie mam ciebie?
Severus odwrócił się w jego stronę, chcąc coś powiedzieć, ale palec na jego ustach skutecznie mu to uniemożliwił.
– Ciii. Pozwól mi choć raz.
Chłopak przesunął się w dół pod kołdrą, podciągając jego koszulę. Snape poczuł silne dłonie na swoich udach i opadł na plecy, rozsuwając nogi.
– Nie powinieneś... – sapnął cicho.
– Nie martw się. Jestem w tym dobry.
Poczuł, jak ciepła ręka gładzi go i pobudza do życia. Swoje własne dłonie zacisnął w pięści, gdy Harry wsunął go do ust; tak ciepłych, wilgotnych i ciasnych.
– Harry...
Kciuk gładził wnętrze jego uda, muskając za każdym razem jądra. Snape otworzył oczy, spoglądając w dół. Nic nie widział. Musiał widzieć. Odsunął przykrycie i przyglądał się, jak głowa Harry'ego unosi się i opada. Chłopak ssał go i uśmiechał się, mrużąc w skupieniu oczy.
Biodra Snape'a żyły własnym życiem, a on sam próbował złapać głębszy oddech.
Obrazy w jego głowie mieszały się ze sobą – jego Harry pod nim; krwawiący przed śmierciożercami; przygryzający wargę, gdy próbował uwarzyć swój eliksir; biegnący przez Zakazany Las; próbujący utrzymać się na miotle; gapiący się na niego podejrzliwie w Wielkiej Sali. Walczący, grający, malujący, tańczący, płaczący, śmiejący się. Jego Harry nad nim – wszystko wirowało ze sobą i zbierało w ten jeden, ten najważniejszy...
O Boże. To zawsze był tylko Harry.
– Harry!
To jedno imię zabrzmiało niczym siłą wyrwane z jego gardła.
– Hej – szepnął cicho chłopak, podnosząc się i przykrywając go samym sobą. – Hej.
Snape potrząsnął głową i pozwolił mu się pocałować.
CZYTASZ
Opieka nad dzieckiem - Severitus
FanfictionAutor: Perfica ♣ Tłumacz: Carietta ♣ Beta: Liberi ♣ Wersja word: Phoe JA TYLKO UDOSTĘPNIAM WSZYTSTKIE PROFITY Z FANFIKA IDĄ DO AUTORKI