Każdego ranka, gdy tylko się obudził i ubrał, Harry biegł do salonu i otwierał pudełko, by zobaczyć, czy Dumbledore przysłał im coś fajnego.
– Listy. Dwa dla mnie i jeden dla ciebie.
Snape chrząknął coś, przygryzając tosta i biorąc od niego kopertę. Nalał chłopcu kubek soku dyniowego i szklankę letniej herbaty.
– To od Rona i Hermiony. Myślisz, że będę mógł do nich wkrótce napisać?
– Co byś im powiedział? – zapytał Severus, otwierając list od dyrektora.
Harry zmarszczył brwi.
– Nie wiem, ale głupio się czuję, nie odpisując, a oni piszą same miłe rzeczy.
– Poczekaj do momentu, aż będziesz mógł się z nimi zobaczyć. Są bardzo wyrozumiali.
– Profesorze?
Severus zgniótł list od dyrektora w dłoniach, mrucząc coś pod nosem.
– O co chodzi, Harry? – zapytał w końcu.
– Podoba mi się tutaj o wiele bardziej niż u Dursleyów.
– Dursleyów? Co masz na myśli? Skąd wiesz, kim oni są?
Potter wzruszył ramionami.
– Nie wiem, sir. Pamiętam... trochę.
– To znaczy? Co dokładnie?
– Niedużo, ale i tak wiem, że traktujesz mnie lepiej niż oni – zniżył głos. – Nie krzyczysz tyle na mnie, nie bijesz, gdy zrobię coś źle i codziennie dajesz mi jedzenie. Tutaj jest... po prostu lepiej.
Snape zmrużył oczy.
– Przynieś mi pióro i pergamin. Musimy porozmawiać z Dumbledore'em.* * *
Harry siedział razem z dyrektorem na kanapie, próbując wszystko wyjaśnić. Na początku Snape zamierzał dać im chwilę prywatności, parząc herbatę i przyglądając się słoikom w kuchni. Jednak po nieudanej próbie podsłuchania rozmowy dał sobie spokój i usiadł naprzeciwko nich. Tłumaczył to tym, że ma pełne prawo wiedzieć, co dzieje się w głowie chłopaka. Im szybciej rozwiążą problem, tym szybciej będzie mógł wrócić do Hogwartu.
– Co jeszcze pamiętasz, Harry? – zapytał Dumbledore.
Chłopiec oplótł się ramionami.
– Niewiele, sir. Pamiętam Dursleyów, pamiętam ucieczkę przed Dudleyem. On i jego przyjaciele... polowali na Harry'ego. Pamiętam psa...
– Coś jeszcze?
– Tam, gdzie byłem, zawsze było ciemno. I...
Dumbledore uśmiechnął się, próbując dodać mu odwagi. Harry zerknął na Snape'a, który siedział sztywno w fotelu ze splecionymi palcami.
– Często się bałem. I byłem głodny i smutny.
Mężczyźni spojrzeli na siebie.
– Czemu byłeś smutny, Harry?
– Oni... mówili o mnie złe rzeczy – zaczerwienił się. – Nazywali mnie dziwadłem i twierdzili, że moi rodzice byli głupi i nienawidzili mnie tak bardzo, że zginęli w wypadku samochodowym i dlatego mam to – dotknął dłonią czoła. – Mówili, że powinienem być im wdzięczny, bo nikt inny mnie nie chciał.
Snape zmrużył oczy, widząc, że Dumbledore nie czuje się komfortowo w tej sytuacji.
– Harry, mój chłopcze, to, co mówili twoi krewni, to nieprawda. Nie jesteś dziwadłem. Jesteś dzielnym, młodym mężczyzną i wszyscy cię bardzo kochają. Twoi rodzice, Harry, oni...
Snape wrócił do swojej pracowni. Nie musiał słuchać reszty tej historii.* * *
Przez kilka następnych dni Harry był bardzo cichy. Nie biegał na ich wspólnych spacerach, pokazując na wszystko i Snape ze zdziwieniem odkrył, że głowa chłopca znajduje się przy jego pasie.
Czytał książki, które dostał od dyrektora, uczył się lekcji, ćwiczył pisanie i arytmetykę i uparcie powtarzał łacińskie czasowniki, które dyktował mu Snape każdego wieczoru. Gdy skończyli, siadał blisko radia i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w płomienie.
Przestał nawet pytać o psa.
CZYTASZ
Opieka nad dzieckiem - Severitus
FanfictionAutor: Perfica ♣ Tłumacz: Carietta ♣ Beta: Liberi ♣ Wersja word: Phoe JA TYLKO UDOSTĘPNIAM WSZYTSTKIE PROFITY Z FANFIKA IDĄ DO AUTORKI