20. Jesienią na tarasie

388 58 25
                                    

Przez dobry tydzień w przerwach między nagraniami i wywiadami znajdowaliśmy czas by pomóc staruszce w zajmowaniu się domem. Z początku niepewnie podchodziłem do zawracania tym głowy Oikawie jednak po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że zmiana otoczenia dobrze mu robi. Zauważyłem w nim strony, o które nigdy go nie podejrzewałem.

Widziałem, że spędzenie czasu z kobietą cieszyło go i zawsze z entuzjazmem opowiadał jej o swojej pracy czy życiu, a przynajmniej miłych jego aspektach. Mimo, że uważałem go za totalną niedorajdę życiową to jednak gdy szczerze chciał nam w czymś pomóc bardzo szybko się uczył. Nawet w kuchni nie radził sobie tak źle jak się spodziewałem. 

Skończyło się na tym, że przyłapywałem się na chwilach gdy zamiast wykonywać swoje obowiązki przypatrywałem mu się z podziwem. Tak jak w tym momencie kiedy myjąc naczynia obserwowałem jak ten siedząc na tarasie próbuje zaszyć koszulę, którą rozdarł zahaczając o wystający z szafy gwóźdź. Mówiłem, że mu ją zaszyje, a jednak ten wolał zrobić to sam. Uciekł nawet na dwór twierdząc, że gdy zostanie w środku będę patrzył i się z niego śmiał. Zastanawiałem się czy to na pewno dobry pomysł, na dworze było dość chłodno i byłem w stanie zauważyć, że ręce zaczęły mu się trząść przez co nawet ukuł się w palca. Nie mogąc dłużej na to patrzyć chwyciłem gruby koc i wyszedłem na dwór. Zarzuciłem mu go na ramiona i usiadłem obok.

- Zamierzasz tu zamarznąć?

- Już kończyłem - odburknął i naciągnął na siebie okrycie dziękując mi cicho pod nosem. Po chwili rozprostował koszulkę i uniósł mi ją przed twarz. - Patrz, Iwa-chan! Udało mi się!

Na jego niewinną radość i dumę z siebie nie mogłem zareagować inaczej jak tylko uśmiechem.

- Brawo, wyszło Ci lepiej niż się spodziewałem - pochwaliłem go czochrając go po włosach na co ten zrobił się cały czerwony. Uważałem, że to nawet dość urocze.

☆☆☆☆☆

Siedziałem obok Iwaizumiego na tarasie, pod ciepłym kocem, obserwując jesienny krajobraz obrzeży Tokio. Nigdy nie myślałem, że coś tak prostego może mnie uszczęśliwiać do tego stopnia.

- Tobie nie jest zimno? - zapytałem widząc, że ma na sobie jedynie cienką bluzę.

- Może trochę - odparł wzruszając ramionami.

Wykorzystując okazję przybliżyłem się do niego i podzieliłem z nim kocem.

- Dzięki.

- Nie ma za co.

Chwila ciszy. Nie była wcale z tych niezręcznych. Czułem się dobrze po prostu siedząc, obserwując zachmurzone niebo i mając go gdzieś obok. Dalej nie odważyłem się wyznać mu co czuję mimo, że uczucie to bezzaprzeczalnie rosło z każdym dniem. Zastanawiałem się jakby zareagował na moje wyznanie jednak nad dobrymi reakcjami przeważały te złe, co tylko odbierało mi odwagę.

- Heshiki-san bardzo Cię polubiła - oznajmił nagle, przerywając ciszę. Na jego słowa na moich ustach pojawił się uśmiech.

- Ja ją też. Moja babcia zawsze była surowa, a drugiej nie znałem. Dobrze jest mieć tak fajną trzecią babcię.

- Jaka jest twoja rodzina? - zapytał. - Nie musisz mówić jak nie chcesz - dodał szybko jakby bojąc się mnie urazić.

- Nie mam nic przeciw rozmawianiu o nich - uspokoiłem go. - Mówiłem Ci już co było kiedyś, teraz jest zupełnie inaczej. Są jak normalna, kochająca rodzina, chociaż często się sprzeczają. Mimo to miałem w nich wsparcie. Ale... czasami mam wrażenie, że nie widzą we mnie części rodziny tylko coś czym mogą pochwalić się przed innymi i z czego mogą korzystać do woli. Moje pieniądze są ich pieniędzmi, nie mam problemu ze wspomaganiem ich finansowo, ale już kilka lat temu zauważyłem, że nie było ważne jak się czułem i czy chciałem coś zrobić. Jeśli w pewnym momencie bym zachorował jedyną przykrością byłaby dla nich moja niezdolność do pracy. Dlatego mój kontakt z nimi przestał być dobry, zwyczajnie nie mam ochoty ich odwiedzać kiedy nie musze tego robić. Nikt nie chce się czuć jak chodzący worek kasy, no nie?

- Widocznie obydwoje nie mieliśmy szczęścia jeśli chodzi o rodzinę - stwierdził wpatrując się w spadające z drzewa liście.

Czułem, że był gotów powiedzieć mi o swojej sytuacji, ale nie mógł się przemóc, dlatego też instynktownie wyszukałem jego dłoń i nieśmiało nakryłem ją moją. Miałem nadzieję, że to go nie odrzuci, ale da mu świadomość, że jestem obok by go wysłuchać. Początkowo jego ręka drgnęła, ale po chwili ku mu mojemu zaskoczeniu wsunął swoje palce między moje łącząc nasze dłonie. Kiedy na niego spojrzałem czując jakby serce miało wyskoczyć mi z piersi on nie patrzył na mnie, jednak jego uszy widocznie się zaczerwieniły.

- Mój ojciec prowadził jakieś szemrane interesy, nie mam pojęcia co dokładnie. Może był hazardzistą, może kimś zupełnie innym. Chyba nikt do końca nie wiedział jaki naprawdę był. Aktualnie nie mam pojęcia czy jeszcze żyje czy może doigrał się i dopadli go Ci, od których pożyczał pieniądze - powiedział obojętnym tonem, jakby było mu już wszystko jedno czy mężczyzna żyje czy nie. - Cały czas zdarzało się, że okradał nasz dom z pieniędzy na życie, sprzedawał różne rzeczy, kłócił się o to z matką bez przerwy. A pewnego dnia po prostu zniknął, spakował wszystkie rzeczy i zostawił mnie z ciężarną mamą. Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że sprzedał też nasz dom. Musieliśmy się wynieść do mojej babki i przy okazji zarobić jakiekolwiek pieniądze, ale było ciężko. Ja zaczynałem liceum, ona nie mogła pracować. Dodatkowo okazało się, że na jej nazwisko ojciec wziął duży kredyt, który musieliśmy spłacić.

Tu przestał mówić, ścisnął mocniej moją rękę i wypuścił drżący oddech, a ja chcąc go wesprzeć potarłem kciukiem wierzch jego dłoni.

- Iwa-chan? - zaniepokoiłem się widząc jego wyraz twarzy, lecz po chwili znałem powód.

- Powiesiła się - wydusił z siebie z trudem, a w moich oczach natychmiast pojawiły się łzy. - Zanim ją znaleźliśmy było już za późno i dla niej i dla mojego brata - po tych słowach głos mu się załamał i pierwszy raz w życiu widziałem go w takim stanie. Iwaizumi najzwyczajniej w świecie zaczął płakać, nie tak jak na moście, gdy opowiadałem mu o moich rodzicach, ale o wiele bardziej. Objąłem jego trzęsące się ramiona i przytuliłem go mocno.

- Jesteś pierwszą osobą, której to powiedziałem. Nawet Heshiki-san nie wie od końca co się ze mną stało. Nigdy tego nie wymagała i nie dopytywała, więc nie czułem potrzeby by jej o tym mówić- oznajmił przytulając się do mnie. - Oczywiście to nie cała historia, ale... chyba potrzebuje czasu żeby opowiedzieć Ci resztę.

- Dziękuję, że mi powiedziałeś. Tyle wystarczy, nie mów już nic więcej. Jestem obok, więc płacz ile chcesz - wyszeptałem mu do ucha pociągając nosem. 

Tym razem to ja trzymałem go mocno i głaskałem po włosach tak jak on zawsze robił mnie. Choć niewiele mogłem to chciałem przynajmniej być przy nim w jego trudnych chwilach, bo chociaż wyglądał jakby nic nie było w stanie go zranić to wiedziałem, że jego serce było wielkie i ciepłe, ale miało na sobie zbyt wiele nieuleczonych ran, które bolały bezustannie.

☆☆☆☆☆

Wyrzucając cały swój smutek przed Oikawą poczułem się lepiej, było mi lżej niż zawsze, gdy o tym myślałem. Jakby sama jego obecność pomogła mi zdjąć spory ciężar. To był pierwszy raz gdy zwierzyłem się komuś z mojej historii, pierwszy raz gdy zaufałem komuś na tyle mocno, by pokazać moją słabość. Zrobiłem to chociaż nie znałem go długo, czułem jednak, że jest osobą, której mogę to powiedzieć.

Kiedy się uspokoiłem siedzieliśmy w ciszy długi czas, wciąż nie wyszedłem z pomiędzy jego ramion, a on nie przestawał głaskać mnie po głowie. Było mi zbyt przyjemnie by się od niego odsunąć, poza tym nie wyglądał jakby miał coś przeciwko mojemu zachowaniu. Na jego ustach cały czas gościł delikatny uśmiech, szczery uśmiech, który z jakiegoś powodu pobudzał moje serce do szybszego bicia. Przez głowę przeleciało mi wiele dziwnych myśli, których nigdy wcześniej w swoim życiu nie miałem. Co jeśli bym go teraz pocałował? Odepchnąłby mnie czy może oddałby mi pocałunek? Jeszcze chwila i zdecydowałbym się przekonać na własnej skórze jak zareagowałby Tooru, jednak na taras wpadła Heshiki-san.

- Co wy tu robicie w tym zimnie i to jeszcze o tej godzinie!? Robi się późno, spadać do domu, ale już, dzieciaki! - wykrzyknęła z oburzeniem.

Ja i brązowooki spojrzeliśmy na siebie i chcąc nie chcąc roześmialiśmy się w głos.

Ciepło Twoich Ramion ♡IwaOi♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz