Zeszliśmy wspólnie na dół, ja z wielką niechęcią, a Vincent z zaciekawieniem. Krzyki w ogóle nie ustawały. Słyszałam, że to głównie mama i Claire się kłócą. Domyślałam się, że mogło chodzić o zdjęcia, które zabrałam, ale nie powiedziałam tego chłopakowi. Stanęliśmy przy ścianie, patrząc na całą sytuację. Założyłam ręce pod biustem, a Vincent starał się powstrzymać śmiech. Nie wiem, co go śmieszyło, stwierdziłam, że porozmawiam z nim o tym później. Mój ojciec siedział na kanapie, nieco zmieszany. Patrzył na Claire i mamę, jak na wariatki. Widziałam, że chciał się wtrącić, ale nic nie mówił. Arthur za to nie wydawał się w ogóle przejęty, jakby takie sytuacje zdarzały się co najmniej kilka razy dziennie i był już do tego przyzwyczajony.
– Co z nimi zrobiłaś? – spytała mama, wymachując rękami i próbując opanować zdenerwowanie. Patrzyła na moją siostrę ze złością, jakby stała się naprawdę straszna rzecz. To tylko zdjęcia...
– Nic no! Mówiłam ci już sto razy. Nigdzie ich nie zabrałam! – krzyczała Claire.
– To co, same się zabrały? Zastanów się trochę. Przecież i tak się dowiem. Lepiej żebyś sama powiedziała prawdę w tym momencie! – odezwała się kobieta. Arthur westchnął głośno, opierając się o blat w kuchni. Claire spojrzała w jego kierunku, jakby szukając wsparcia, jednak mężczyzna totalnie się nie przejmował.
– Po prostu się przyznaj – rzekł spokojnie. Moja bliźniaczka złapała się za głowę, burcząc coś pod nosem.
– Nie mam do czego – odpowiedziała dziewczyna. Po raz kolejny spojrzała w stronę swojego ojczyma, ale tym razem zauważyłam, że w jej oczach zebrały się łzy. Cóż, nie wiedziałam, że będzie płakać z takiego głupiego powodu.
– Co się stało? – spytałam w końcu. Wzrok wszystkich przeniósł się na nas.
– Kazałam Claire przynieść zdjęcia z mojej torebki, które dziwnym trafem zniknęły. One muszą tam być, dobrze pamiętam, że wkładałam je przed wyjściem z domu – wytłumaczyła mama. Zagryzłam wnętrze policzka, a Vincent spojrzał się na mnie ze zmarszczonymi brwiami i porozumiewającym uśmiechem, jakby mnie trochę osądzając i podziwiając jednocześnie. Wzruszyłam lekko ramionami, jakbym nie wiedziała, co ma na myśli. – Claire, kochanie, wiem, że nie robisz takich rzeczy. Rozumiałaś, jak bardzo te zdjęcia były dla nas ważne. Ale wszystko wskazuje na to, że to ty coś z nimi zrobiłaś. W dodatku przed wyjazdem narzekałaś, żebym ich nie brała, bo to jedyny egzemplarz i chciałaś je tylko dla siebie.
– Daj jej już spokój, Nicolette – burknął mój ojciec. Wow, warto mieć takiego zawodnika w drużynie.
– Nie wtrącaj się, Louis – odparła mama. – Nigdy jej nie wychowywałeś, więc nawet nie zaczynaj. Zresztą, później będziemy o tym gadać.
– Przyrzekam, nic z nimi nie zrobiłam... – załkała dziewczyna. Zrobiło mi się jej szkoda, ale tylko przez chwilę. Poza tym, zaczynałam mieć lekkie wyrzuty sumienia, bo cholera, to jedyny egzemplarz, a ja je pogniotłam. Dobrze, że nie zdążyłam zrobić z nimi nic więcej.
– Nie kłam. Wiesz, że nie lubię, gdy ktoś kłamie – powiedziała mama. Później spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. – Wracajcie na górę, zawołam was na obiad. A ty, Claire, też idź na górę do pokoju gościnnego i pomyśl nad tym, co zrobiłaś.
Po tych słowach Vincent wręcz popchnął mnie na schody i pospieszał z wejściem na górę. Moja siostra też szła, zaraz za nami. Gdy byliśmy już na piętrze, widziałam, że czuła się zagubiona. Jej oczy były lekko załzawione i zaczerwienione, jednak gdy spoglądałam w jej kierunku, uśmiechała się bez przekonania. Cholera, naprawdę zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Ona cierpiała przeze mnie, ale przecież o to mi chodziło, więc dlaczego teraz mi jej szkoda? Nie wiedziałam, że aż tak się tym przejmie.
CZYTASZ
Serendipity
RomansaTo wszystko stało się tak szybko przez moją słabą wolę i jego nieopanowane pragnienie. Cały czas mogłam słyszeć, że ma on na mnie zły wpływ, jednak wszystko było w porządku, dopóki nade mną unosił się zapach róż. Pierwsza część dylogii ,,White roses...