21. Wszystkie drogi prowadzą do Vincenta

315 9 4
                                    

– Więc mówisz, że nie lubisz go tylko ze względu na wygląd? Mi też się nie podobają blondyni, ale to nie znaczy, że go nie mogę lubić. Przecież to nie znaczy, że muszę go od razu kochać i z tobą jest tak samo – oznajmiłam, leżąc na wygodnej kanapie Manon i patrząc się na dziewczynę, która jadła lody i udawała, że rozmowa ze mną poprawia jej humor. Uśmiechała się, a czasami nawet śmiała, co znaczy, że chyba dobrze mi szło.

– Nie chodzi mi o to, głupia. On zawsze mnie wyśmiewał za wygląd i za to, jak się ubieram, ale też co mówię. Obrażał mnie, był chamski, więc ja też taka byłam. Oczywiście, hamowaliśmy się przy tobie, bo wiedzieliśmy, że to dla ciebie ważne, żebyśmy byli dla siebie mili – odparła. Przystawiła do mnie pudełko lodów, ale zaprzeczyłam ruchem głowy, bo byłam pełna. Zjadłyśmy dwa opakowania ciastek i obiad, który przygotowała mama blondynki. Po obejrzeniu kilku odcinków ,,The 100'', ja położyłam się na kanapie, a Manon na dywanie i zaczęłyśmy gadać. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jak to się stało, że weszłyśmy na temat Meuniera.

– Przecież Nicolas zawsze żartował, nigdy nie miał na myśli cię obrazić – powiedziałam, uśmiechając się lekko. Ona westchnęła, przewracając oczami.

– Jasne. Marise, nie wiesz połowy o relacji mojej i jego, ale najpewniej się nie dowiesz, bo nawet nie wiem, czego nie wiesz – rzuciła, krzywiąc się. Wzruszyłam ramionami niewzruszona. – Dlatego nic nigdy nie wychodziło, gdy próbowałaś nas pogodzić. Miałam do niego zbyt dużą urazę, a ja go za bardzo irytowałam.

– Powiedział ci kiedykolwiek coś tak złego, że było ci przykro? – spytałam, przypatrując się przyjaciółce. Ściągnęła brwi, najpewniej zastanawiając się nad odpowiedzią.

– I to dużo razy. Ale nigdy przy tobie. Ty mogłaś widzieć tylko drobne zaczepki, z których najczęściej chciało mi się tylko śmiać – oznajmiła, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową. Przekręciła się z boku na plecy i zaczęła wpatrywać się w sufit. – Ale wiesz, to nie tak, że ja go nienawidzę. Ja go po prostu nie lubię, ale da się z nim wytrzymać. Co nie znaczy, że mam zamiar z nim wytrzymywać, tylko mówię, że jak chce, to potrafi być spoko. Ale rzadko mu się to zdarza, oczywiście.

– Oczywiście. – Zachichotałam. Często śmieszyło mnie to, jak próbowała wybrnąć z sytuacji, żeby przypadkiem ktoś nie pomyślał o niej czegoś złego. Wzięłam od niej to pudełko lodów i wpychałam w siebie resztki, bo cóż, trudno było to przyznać, ale aż szkoda, żeby się zmarnowały – O czym myślisz?

– O czym mogę myśleć po zerwaniu? – odparła poważnie, a potem prychnęła lekko pod nosem. Pokiwała głową na boki, a potem schowała twarz w dłoniach, wydobywając z siebie dziwny dźwięk. – Jak on mógł mi to zrobić?!

– Nie myśl o tym.

– Dzięki, to jest najgorsza rada, jaką mogłaś mi kiedykolwiek dać – oznajmiła, a ja uśmiechnęłam się nieprzekonywująco. Nigdy nie byłam dobra w pocieszaniu. – Naprawdę nie chcę o nim myśleć, ale nie mogę przestać. Cały czas, nieważne co robię, czy z kim gadam, on siedzi mi w głowie. I cały czas zadaję sobie te głupie pytania, na które nikt mi nie może odpowiedzieć, i łzy same napływają mi do oczu, i znowu tracę swój w miarę dobry humor. To strasznie i nie wiem, kiedy ten stan minie, ale oby jak najszybciej.

– Wiem, że ci ciężko, ale nie mam pojęcia, jak ci pomóc. Możemy obejrzeć jakiś film dla rozluźnienia i mogę przejść się do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia, bo chyba wszystko z twoich zapasów już zjadłyśmy – oznajmiłam, robiąc głupią minę.

– To kochane, ale nie pomoże, bo nadal będę pamiętać. Po prostu o tym pogadajmy, jeśli nie jest to dla ciebie za duży problem, bo wiem, że potrafię być irytująca – powiedziała cicho, a ja prychnęłam.

SerendipityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz