|Rozdział 5| Mogliśmy wrócić do domu

1K 59 189
                                    

Impreza się ciągnęła. Poznałem się bardziej z Zane'm, opowiedział mi trochę o naszym liceum. Nie był w typie kogoś kto lubi imprezy, raczej jest tu zwykle tylko po to, aby pilnować Kai'a od skończenia pod mostem.

Cole przyszedł do klubu jeszcze raz, kupił piwo i wyszedł, trzaskając drzwiami. Nikt na to zareagował, widocznie to było normalne i się przyzwyczaili. Zane opowiedział mi, że jego każda impreza polegała na tym, że pije, kłóci się z Akitą, pije, znów się z nią kłóci, trzaska drzwiami, wraca, pije, czasem się jeszcze z nią pokłóci i wychodzi na dobre. Dalej zastanawiam się jak Akita mu podpadła.

W trakcie imprezy dziewczyna straciła przytomność i zarzygała buty chłopakowi o imieniu Dareth. Zaczęła też się rozbierać na słynnym stole bilardowym, chociaż ja stwierdziłem, że nawet gdy miała ubrania, była równie naga jak bez nich.

Siedziałem obok Kai'a, Lloyd'a i Zane'a, gdy nagle podeszła do nas jakaś dziewczyna.
Miała ciemne włosy, spięte w kucyk. Była też jakimś cudem bardzo podobna do Kai'a, wręcz była jego damską wersją. Nie była do końca trzeźwa, ale najebana też nie.

- NYAAAAA! - wrzasnął Kai, a ja podskoczyłem, myśląc, że ktoś go zaatakował. - Szo ty tu robiszzz? Too... To nie miejszzce dla ciebi-

- Kurwa, Kai, mam osiemnaście lat, jestem dorosła, czubku. - prychnęła dziewczyna, zabierając chłopakowi napój z ręki i kończąc go.

- CHSZCZAŁEM TO DOPIĆ! - krzyknął, wyrywając jej pustą szklankę. Nya zaśmiała się.

- Tobie już powinno wystarczyć, jutro zaczynamy szkołę, mógłbyś chociaż raz w życiu przyjść na rozpoczęcie bez kaca i marudzenia jak napierdala cię łeb. - oznajmiła, opierając się o blat.

- Chłooœpaki. - zaczął Kai, kiwając się niebezpiecznie na krześle. - Przed waaaaami stoi nieplanowany płód moooœjej rodzicielki.

Co?

- Nieplanowany? - zdziwiła się Nya, patrząc na niego jak na zjeba. - To ty byłeś nieplanowany.

- Tfojaa starrra była nieplanowanaaa! - powiedział. Ponownie niebezpiecznie zachwiał się na krześle i powoli zacząłem obawiać się o jego życie. Lloyd w tym czasie przysypiał, leżąc łbem na blacie.

- Nasza stara nie żyje . - powiedziała spokojnie, niewzruszona tym co powiedział.

- To teszzzz było nieplanowaneee..... - jęknął męczeńsko, zabierając drinka Lloyd'owi i pijąc go. - Jesteś kurff... kurwa przypadkiem.

- Ty jesteś przypadkiem, mama chciała mieć tylko dziewczynę, ale wtargnąłeś się też ty. - wytłumaczyła. - Zostawienie kaszojada bez opieki grozi więzieniem od trzech miesięcy do pięciu lat, mama wolała tego uniknąć.

- Tyyy-

- Czekaj, czekaj, chwila. - przerwałem początek wojny. - Wy jesteście rodzeństwem?

Kai i Nya wymienili jednocześnie niechętne spojrzenia, w których wyraźnie przekazali sobie, że nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego.

- Niestety, kurwa bliźniakami. - westchnęła dziewczyna. - A w ogóle to kim wy jesteście?

Kai jak na zawołanie, usiadł prosto i dumnie zaczął wyliczać. Lekko nieumiejętnie.

- Nya, Jay, Jay, Lloyd, Lloyd, Jay, Jay, Nya, Lloyd, Nya, Nya, Jay, Nya, Lloyd. - wydukał, kiwając się na krześle.

- Ee-

- Dobra szmaty, ja się zbieram, bo przyszłam tu tylko dla jednej osoby i muszę pokazać się od najlepszej strony. - oznajmiła Nya, ignorując swojego brata.

Przypadek? | Bruise | WaterJade |GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz