|Rozdział 41| Wieczność

473 45 78
                                    

Cole POV

Początkowo obserwowałem to jak przez mgłę.

Kai rzucił się na Morro. Uderzył go sierpowym w twarz, tak, że polała się krew. Morro stracił równowagę i upadł na ziemie. Jego wyraz twarzy nie był zdenerwowany. On był w kompletnej furii.

- Jesteś kurwa martwy - powiedział, po czym podniósł się i wjechał w bruneta, powalając go na ziemię. Zapiął go nogami i zaczął zadawać ciosy prosto w jego twarz. Kilkukrotnie bez przerwy.

Kai w końcu przerzucił się na drugą stronę, co sprawiło, że tym razem on był na górze.

- TY. PIERDOLONY. SUKINSYNIE - akcentował Kai, przy każdym kolejnym uderzeniu. - MASZ SIĘ DO NIEGO NIE ZBLIŻAĆ, ROZUM-

Nagle przerwał, bo Morro kopnął go w krocze i znów wrócił do górującej pozycji. Zaczął bić chłopaka niemiłosiernie, nie dając chwili spokoju. Krew lała się jak z kranu. Gdy Kai próbował się podnieść, Morro zacisnął rękę na jego szyi i zaczął go dusić. Muzyka ucichła i ludzie gapili się na nas. Ktoś zaczął wołać ochronę. To sprawiło, że się ocknąłem.

Złapałem Morro za ramiona i agresywnie odrzuciłem go do tyłu. On chciał się na mnie rzucić, ale cwel był o głowę niższy ode mnie i trzy razy mniejszy, przez co z łatwością zatrzymałem jego cios i wykręciłem mu rękę w nienaturalny sposób.

- Tylko jeden ruch dzieli mnie od tego, abyś miał kości w pierdolniętym rozstawieniu, więc albo się uspokoisz albo będziesz wyglądać jak z bliźniąt syjamskich - warknąłem mu w twarz.

Morro jeszcze przez chwilę chciał walczyć, ale w końcu dotarły do niego moje słowa. Wyrwał się z mojego uścisku i zaczął się oddalać.

Mój wzrok wrócił do Kai'a, który leżał na ziemi nieprzytomny. Cała twarz miał we krwi. Pojawiła się ochrona i kazała nam się wynosić.

***

- Coś cię boli? Masz problemy z oddychaniem? - zapytał Zane, Kai'a, który trzymał chusteczki przy krwawiącym nosie.

- Poza mordą i jajami to nie - brunet wzruszył ramionami, siadając na krawężniku pod klubem.

Kai odzyskał przytomność po kilku sekundach. Od razu wyprowadziliśmy go z budynku, bo ochrona nie pozwoliła nam go chociaż ogarnąć. Jakby był martwy, to kazali by wynosić jego zwłoki, aby nie zakłócać imprezy.

- Kai, kurwa, na chuj to zaczynałeś? - zdenerwowałem się. - Kurde, ja też się często napierdalam, ale niektóre sytuacje naprawdę tego nie wymagają.

Kai westchnął, nie mogąc tego słuchać.

- On chciał gadać z Lloyd'em. On jest chory psychicznie. Nie mogłem pozwolić na to, aby się do niego zbliżył, rozumiesz? Gdyby tobie na kimś zależało, zareagowałbyś tak samo.

Nie wiem dlaczego, ale spojrzałem na Jay'a, który gapił się w swój telefon. Gdy zrozumiałem co zrobiłem, odwróciłem wzrok.

- Dlaczego spojrzałeś na Jay'a?

- No właśnie, dlaczego spojrzałeś na Jay'a? - podparł go Zane, a ja miałem ochotę ich obu zajebać.

Przypadek? | Bruise | WaterJade |GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz