|Rozdział 23| Anioł

780 48 36
                                    

TW: alkohol, narkotyki, próba samobójcza

Jay POV

Siedzieliśmy w poczekalni w szpitalu. Harumi zemdlała, oddychała, ale nie mogliśmy jej obudzić. Byliśmy przerażeni i zadzwoniliśmy na pogotowie.

Kai po zabraniu dziewczyny do karetki zwiał. Zaczął się o wszystko obwiniać, wpadł w panikę, ogólnie nie było z nim dobrze. Baliśmy się, że zaraz nam zejdzie i będziemy potrzebować kolejnych lekarzy. Cole strzelił mu w twarz, aby otrzeźwiał i się ogarnął, ale nie przyniosło to dobrych skutków.

Nagle podszedł do nas lekarz. Wszyscy automatycznie wstaliśmy.

- Wszystko w porządku - powiedział uspokajająco. - To ze zmęczenia, była wyczerpana i bardzo mało jadła. Była dodatkowo odwodniona. Będzie dobrze. Zaopatrzyliśmy jej wszystkie rany i powiadomiliśmy policję o tym co się stało. Wyjdzie za pare dni.

- To dobrze - westchnąłem z ulgą.

- Możemy ją zobaczyć? - zapytała Nya, pełna nadziei.

- Ale pojedynczo, nie wszyscy na raz - zaśmiał się lekarz. - Sala numer 4, łóżko przy oknie. I nie za długo, musi odpoczywać.

Podziękowaliśmy mu, a następnie skierowaliśmy się do wyznaczonej sali. Pozwoliliśmy Nyi, aby weszła pierwsza.

Nya POV

- Hej - zaczęłam, gdy weszłam do środka. Harumi była sama w sali, co mnie ucieszyło. Miała podłączoną kroplówkę, była ubrana w jasną piżamę i miała słuchawki w uszach. Gdy mnie zobaczyła, wyjęła je i spojrzała na mnie, uśmiechając się smutno.

- Cześć - odpowiedziała cicho.

- Jak się czujesz? - zapytałam, siadając obok jej łóżka.

- Jak gówno - stwierdziła szczerze.

Nagle dziewczyna złapała mnie za rękę. Jej dotyk był przyjemny i delikatny. Dłonie miała ciepłe, pełne czułości.

- Nya - zawahała się długo, patrząc mi w oczy. - Dziękuję, że zadzwoniłaś do mnie ostatnio, gdy w końcu odebrałam. Gdyby nie ty... Tooo... To mogłoby mnie tu już nie być.

Szumiało mi w uszach, gdy usłyszałam te słowa. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, miałam gulę w gardle.

- Czy... Ty mówisz, że... Że ty chciałaś...

Harumi pokiwała głową, nie chcąc bym kończyła te słowa. Zawiesiłam wzrok na naszych dłoniach, milcząc.

- Nie mogłam sobie poradzić psychicznie - kontynuowała, a ja nic nie mówiłam, dając jej się wyżalić. - Czułam się jakby to wszystko była moja wina. Że sama się o to prosiłam wychodząc po ciemku z własnej woli. Obwiniałam się, że jestem szmatą, kurwą, i jestem popierdolona. Ojciec też nie ułatwiał mi sytuacji.

- Chcesz o tym na pewno pogadać? - spytałam, nie chcąc, aby mówiła o czymś, co sprawia jej trudność. Harumi wzruszyła ramionami.

- W dupie to mam. Nienawidzę go całym sercem. Zniszczył mi całe życie, rozumiesz? - jej głos niebezpiecznie załamał się, automatycznie ścisnęłam mocniej jej rękę. - Po śmierci mamy popadł w alkoholizm i znienawidził mnie, twierdząc, że to wszystko moja wina. Bije mnie, wyzywa, gówno go obchodzi co robię, z kim żyję, jak się czuję. Zależy m-mu tylko na tym abym zdobywała dla niego forsę, bo kończy mu się pierdolona wódka. A sam nie zarobi, b-bo jest bez robotny i nigdy kurwa w życiu nie zrobi nic pożytecznego! - podniosła głos, płacząc.

Przypadek? | Bruise | WaterJade |GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz