|Rozdział 42| Problem w tym, że ja już w to nie wierzę

740 59 112
                                    

TW: samookaleczanie❗️

Lloyd POV

- Teraz was tylko ostrzegę - mruknął Cole, kładąc się na swoim łóżku. - Jeżeli będziecie się ruchać za moimi plecami to osobiście was obojga wyrzucę przez balkon.

Kai gwałtownie spojrzał na niego, jakby dostał oświecenia.

- My mamy tu balkon? - zdziwił się, o mało nie dławiąc się powietrzem. Cole uderzył się w twarz.

- Mamy imbecylu - westchnął, najwyraźniej nie wytrzymując z nim psychicznie. - Po lewej stronie od drzwi wejściowych. Słyszałeś co do ciebie mówiłem?

- Tak, tak, balkon-

- WYLECISZ przez balkon - przypomniał mu Cole, następnie włożył słuchawki do uszu i odwrócił się w stronę ściany, aby nie musieć na niego patrzeć.

Nie wiedziałem co mam myśleć o tym co się przed chwilą stało. Ja i Kai pocałowaliśmy się. Przecież jak się poznaliśmy, w klubie powiedział, że nie jest gejem. Co prawda dobrze nam się spędzało czas i zajebiście nam się gadało i nie będę ukrywał, zakochałem się w nim od pierwszego spotkania. Ale nie chciałem się nakręcać, bo byłem pewny, że jest hetero. Starałem się go wybić sobie z głowy, gdy nagle złapaliśmy o wiele lepszy kontakt. Spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Nic nie wskazywało na to, że Kai lubi mnie tak samo, jak ja jego, ale gdy usłyszałem jak bronił mnie przed Morro, zacząłem to kwestionować.

Zaufałem mu bardzo szybko. Wręcz prawie od razu wypaplałem mu o swoim całym życiu. Czułem się przy nim bezpiecznie.

A przed chwilą się pocałowaliśmy. I Kai wcale nie wyglądał jakby tego żałował.

- Blondasku, idziesz zwiedzić balkon, o którego istnieniu nie miałem pojęcia? - wyrwał mnie z zamyślenia Kai, który wyciągał paczkę papierosów i zapalniczkę z walizki Cole'a.

Pokiwałem głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Wyszliśmy na balkon i Kai odpalił papierosa. Zaproponował mi, więc się zgodziłem, wiedząc, że bez tego ciężko mi będzie przeżyć pobyt z nim sam ma sam.

- Nie... Nie wiedziałem, że jesteś gejem - powiedziałem cicho, patrząc się w przestrzeń. Kai zaśmiał się.

- Bo nie jestem - odparł szczerze, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. - Jestem pan.

- Oh - wydałem z siebie dźwięk, nie wiedząc co powiedzieć. Zaciągnąłem się papierosem.

- Właściwie to odkryłem to dzięki tobie - powiedział, uśmiechając się. - Wcześniej byłem tylko z dziewczynami, nie zwracałem na to jakiejś mocnej uwagi, ale spotkałem ciebie. I będę szczery, twój uśmiech mnie rozpierdolił. Fakt, jakim cudownym człowiekiem jesteś, nie dawał mi spokoju. Nigdy nie czułem się przy kimś tak komfortowo jak przy tobie. Jesteś dosłownie definicją empatii i uwielbiam to. Jesteś pierdoloną chodzącą zieloną flagą. Uwielbiam spędzać z tobą czas, uwielbiam na ciebie patrzeć. Na początku tego nie rozumiałem, ale postanowiłem pogadać o tym z Zane'm. Powiedział, że jestem pojebany, skoro on widzi, że się w tobie zakochałem, a ja nie.

Moje policzki płonęły coraz bardziej, z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego słowem. Mój żołądek jeździł na zasranej kolejce górskiej.

Przypadek? | Bruise | WaterJade |GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz