6. Nie śpij ze mną.

476 38 5
                                    

Dochodził wieczór. 

Przez pół dnia włóczyłam sie z kąta w kąt, nie mogąc przestac czuc wiernie wiodącego za mną wzroku Luke'a.  Od czasu do czasu rzucał jakiś seksistowski komentarz, albo opowiadał tepy kawał. A ja nie umiałam znaleźc sobie miejsca, aż w końcu zrezygnowana usiadłam na kanapie, aby pooglądac TV.

Usiadłam wygodnie, po turecku jak zwykłam, związałam niesforne włosy w nieujarzmionego koczka i rozpoczełam surfowanie po kanałach. Oczywiscie, spokój nie trwał długo, gdyż na progu stanął Pan Chce Oglądac Twoje Nogi z paczką Lay'sów i dwoma butelkami cydru. Zajął miejsce obok mnie. 

- Ej - zaczał. - Trzymaj. 

Wcisnął mi w dłonie zminą szyjke butelki alkoholu. 

- Nie chce pic. Dziekuje.

- A co, suki nie piją?

- Tak, pedały też nie powinni.

Spojrzał na mnie z udawaną urazą i chrupnął czipsa. Nagle jego oczy rozbrysły i wpalił :

- Mogłabys podac mi pilot od kina domowego? Tam leży  - wskazał niski stolik pod plazmą. - o tam.

Niechetnie wstałam i powolnym krokiem zbliżyłam do miejsca docelowego. NAgle uświadomiłam sobie, że stoje w moim Stroju Zastepczym, tyłem, perfidnie przed Luke'em. 

Co za hipokryta.

Wiedziałam, że tylko czeka, aż podniose ten pilot. Ale żeby to zrobic musiałabym sie schylic. A bielizna, którą zwykłam nosic nie była przygotowana do takich zadan. Nosiłam ją żeby czuc sie atrakcyjnie, a nie żeby ktos mógł sie gapic na moją pupe. 

ALE JAK INACZEJ TO PODNIESC?

No dobra, nie da sie, kucne, to za nisko, tak za wysoko. Trzeba sie schylic. Ale sobie to wymyslił.

- Możesz troche szybciej, zasłaniasz telewizor.

Rzuciałam mu potepiające spojrzenie, wiedząc, ze wcale nie przeszkadza mu moje stanie tutaj. No i bardzo szybkim ruchem schyliłam sie. Materiał moich dosyc mocno wcietych, czarnych majtek napiął sie. Koszula uniosła . Cholerajasnacholerajasnacholerajasna. 

Wsciekła podałam mu pilot. Miałam ochote wyrwac mu ten kolczyk, kiedy zagryzał wargez głupawym wyrazem twarzy.

- Pójde sie położyc.

- Okej, tez zaraz przyjde.

To brzmiało jak typowa rozmowa małżenstwa.

Ponieważ kilka moich rzeczy zdążyło już wyschnąc, ubrałam na siebie moje króciutkie,,bawełniane  szorty. To tyle, co na razie odzyskałam ze swojej garderoby. 

- Luke?

- Tak? - zawołał z łazienki. Dzwieki stamtąd dochodzące dowodziły, ze brał prysznic. 

- Moge... musze wizac twoją koszulke, bo nie mam w czym spac.

- Dla mnie nie musisz spac w ubraniach.

Nienawidze go.

- Ale JA chce.

- Dobrze, no dobrze - śmiał sie, fagas. - Są w trzeciej od dołu szufladzie.

Zgodnie z instrukcją odnazałam ową szuflade i przejrzałam ubrania. Ostatecznie ubrałam najwiekszą koszulke jaka była. Czarna, z logiem  Nirvany, z ogromnymi wycieciami pod pachami. Odsłaniała co prawda cały bok mojego czerwonego, koronkowego stanika oraz bok brzucha, praktycznie do bioder. Pływałam w niej, dosłownie. Ale i tak były pewne przedmioty, które w tej szufladzie sie znajdowały. Ale to pominmy.

- No heiii, jestem.

Obróciłam sie gwałtownie. Miał na sobie RECZNIK.

- Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...

- Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeemm...

- Ubierz sie.

- To zamierzałem zrobic. 

Wyszłam na chwile, pozwalając mu na to. Nieźle wyglądał, taki. Miał mokre blond włosy, wilgotny od kropelek wody tors podkreślał błysk jego zimno błekitnych oczów. Niezły. Ale nadal fagas.

- OK, już.

Ubrał spodenki a la bokserskie do kolan i opinający podkoszulek. Stał wsparty o biurko. 

- Po której stronie chcesz spac?

- Prosze?

- No, po której?

- Z dala od Ciebie. - rzuciłam oschle. - Obok ściany.

Walalismy sie tak kilka godzin. Nie mogłam spac, ruszyc sie, a co dopiero obrócic. Leżałam wiec jak kołek na wznak, gapiąc sie w sufit. Wiedziałam, że on też nie spał, oddychał nierówno i przewracał sie z boku na bok. Kiedy wreszcie udało mi sie odprezyc, i już powoli zapadałam w sen, obróciłam sie na drugi bok.

*                           *                                 *

Ja jeb*e, niezasneniezasneniezasne.

Leżała obok, w mojej koszulce, która odsłaniała wiecej, niż zasłaniała.

Pachniała moim żelem.

Spanie w takiej sytuacji to była najmniej ciekawa czynnosc.

Boże, Lucasie Robercie Hemmingsie, hamuj sie.

Nie rób głupstw.

Bedzie tu trzy miesiące. 

Kiedy obróciła sie na bok, tylnią czescią swego ciała, myslałem, że pekne.

Była taka spokojna, bezbronna, wreszcie. Odruchowo moja dłoń powedrowała na jej talie.

Zerwała sie tak szybko, że o mało mnie nie zdeptała, kiedy zabierała kołdre i szła spac do salonu.

wookieNews/ Komentujcieeeee, głosujcieee,

czytajcieee <3. To dzieki Wam jeszcze pisze!

bit my lip. || LUKE HEMMINGSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz