Mineło półtora tygodnia, od kiedy mieszkam z Lucasem.
Jeżeli chodzi o noclegi, to oddał mi spypialnie, on natomiast sypia na dmuchanym materacu w salonie ( wcale nie narzeka na niewygodne, wiec nie mam wyrzutów sumienia). Gotuje, ja zazwyczaj pomagam sprzątac, bo fakt faktem, gotowac to ja średnio umiem, chodź i tak lepiej niż Lucas.
Był wtorek. Wstałam rano, wziełam swój codzienny, ukochany prysznic. Ponieważ było dosyc chłodno, zdecydowałam sie ubrac lekki, cienki sweterek w kolorze pudrowego różu w kroju high low oraz jeansowe szorty. Włosy jak zwykle, pozostawiłam same sobie. Swoją drogą, pierwszy raz od jakiegoś czasu poczułam sie sobą. Znowu Aną, w której jest jakiś procent życia, która nie wygląda jak emos, i nie płacze po Seanie, który od kilku dni prowadza sie z Grrey, znaną w miescie z obdarowywania swoich partnerów przeróżnymi fantazjami. Moje ciemne oczy i włosy znowu nabały blasku, co było chyba sygnałem odkochania. Nareszcie. Miałam wolne oczy, nie musiałam ryczec, to od razu sie lepiej patrzylo na świat.
- Dzień dobry - wyszeptała kepa rozczochranych, blond włosów wyłaniająca sie zza drzwi łazienki. - Miałaś racje, mam niewygodne podłogi.
- Serio? - zaśmiałam sie, podchodząc do niego, widząc jego podkrążone oczy. - Właź, wolna łazienka.
- Jak ty sie wyrażasz?! - oburzył sie teatralnie. - Nie pamietasz, jak sie mówi na ów wychodek w moim domu?
- Umh... Sracz. - wybełkotałam. - Szczesliwy?
- Jak makaron w pomidorowej!
- Dobrze, wiec idz sie zapuszkuj.
- W ogóle, to Ana..
Stanełam. Nie chciałam sie obracac. Miałam to przeczucie, zeeeee...
Yup,zdjał koszulke.
Stał, drapiąc sie po głowie, bez koszulki. Miał dobrze wyrzeźbiony brzuch, nie pokryty tatuażami. Nisko opuszczone dżinsy, te tatuaże, ten tunel, ten kolczyk w wardze, którą tak figlarnie zagryzał. Jak on wiedział, że zawsze czuje sie cholernie dziwnie kiedy to robi? Nie cierpiałam go za to.. A może chciałam nie cierpiec?
- Nie mów do mnie, kiedy jestes rozebrany.
- To może ty też cos z siebie zdjemiesz? - zagryzł figlarnie warge. Uderzyłam go w nagi brzuch, tak mocno, że aż plasneło. - No eeej! powinnas zapisac sie na karate, masz niezłą siłe w tych swoich rąsiach!
Odpoweidziałam mu środkowym palcem i wyszłam, aby zaparzyc nam kawy. Lubił zwykłą, czarną,śmieciówke. Natomiast specjlanie dla mnie zaopatrzył szafke z napojami w karmelowe latte, bo to była jedna z niewielu kaw, którą pijałam codziennie. Zalałam fusy wrzątkiem i dopełniłam kubki mlekiem. Pierwszy raz też postanowiłam zrobic cos odważnego. Chwyciłam oba uszka i podeszłam do drzwi łazienki. Kiedy usłuyszałam, że woda przestała sie lac nacisnełam klamke.
Ale chyba troche za wczesnie.
Rety, całe szczescie , że kabina była zaparowana!
Wybiegłam i zaczekałam jeszcze chwile. Kiedy zawołał, że już można, weszłam do niego. Usadowiłam sie na jednej z umywalek i podałam mu kubek (jego ulubiony, który dostał na 18 urodziny - jego uszko przypominało pewną meską czesc ciała..) wyglądał dobrze. Koszulka z logiem Ramones, czarne spodnie, czarne Vansy. Układał włosy na żel. Przynajmniej za jego wygląd nie musiałam sie wstydzic, bo za zachowania było gorzej.
- Jejuuu, ale masz mega te tatuaże. - oznajmiłam po raz setny. Wiedział, że uwielbiałam wzory okalające całe jego rece, aż po ramiona.Wyglądały jakby nie miały końca.
CZYTASZ
bit my lip. || LUKE HEMMINGS
Fanfiction"Może kiedyś Cie pokocham. Z czasem moge przestac byc zimną suką. Ale nie powiem tego na głos." Zapraszam do gwiazdkowania, czytania, komentowania! ۩