17. Sprawiaj mi radość.

357 30 3
                                    

LUKE

Patrze jak jej głowa unosi sie rytmicznie z każdym moim wdechem. Śpi jak mały, uroczy kotek - co jakis czas marszy nos, cały czas ma uchylone lekko usta. Rozczochrane, ciemne loki są wszedzie, zakrywają jej wiekszosc twarzy. Przyciskam ją mocno do siebie, jakbym bał sie, że zaraz wstanie, skopie mi jaja i sobie pójdzie. Tymczasem nie robi tego - spi na mojej klatce piersiowej okryta do połowy kołdrą, z kolanem zarzuconym na moje nogi, a ja gładze jej niczym nie osłoniete plecy.

Jestem szczesliwy.

Kocham ją, do cholery.

* * *

Kiedy otworzyłam oczy, Lucasa nie było obok, zamiast tego zaciskałam w ramionach wymietą poduszke. Z kuchni dochodziły do mnie odgłosy bardzo przejetego gotowania - uwaga, prosze schowac dzieci, szef Hemmings robi jajecznice i po raz drugi w tym tygodniu o mało co nie spali bloku.

Moje stopy musneły zimną podłoge, przeszył mnie dreszcz. Złapałam sponiewieraną kołdre i owinełam sie nią, tworząc cos w rodzaju sukienki. Zgarnełam włosy do tyłu i ruszyłam w kierunku łazienki, aby co nie co sie odswiezyc.

- No, no! - zagwizdał Luke. Stał na progu kuchni z nareczem jajek, sera i koszykiem pełnym rozmaitych plastikowych dupereli. - Ładnie ci tak.
Podeszłam bliżej, mocno go calujac. Jego dłoń po chwili wysunęła się pod koldrową suknię i zmierzała ku dołowi. Chciałam go jeszcze. Moje imie, tak miękko otoczone jego cieplymi ustami, kiedy jesteśmy jednością. Perfekcyjnie.
- Nie, nie, nie - delikatnie mnie od siebie odsunął, kiedy złapałam się krańca jego koszulki. - Dac palec, weźmie całą rękę! - Zrobil minę urazonej wychowawczyni z przedszkola. Powlóczylam za nim nogami, zmierzając do salonu. Na stole rozrzucone były różnego rodzaju ozdoby. Czekaj... Który dzisiaj?
- Miałem ci to dac jutro, ale uwielbiam patrzeć jak się cieszysz.
Wyciagal w moim kierunku małe, zielone pudełeczko z bordową kokardą. Nie pewnie uchyliłam wieczko, powoli łaczac fakty.
No.tak.
Święta.
Wielkanoc.
Jutro.
Luke szykował święta o których ja totalnie zapomnialam.
Moim oczom ukazał się najpiękniejszy medalik świata - mały, srebrny księżyc który oplataly wzory niczym te nakreslone na skórze Lucasa. Do niego przytulone było szklane koleczko, które wyglądało jakby w jego wnętrzu chłopak zamknął całą galaktyke. Znajdował się na drobnym, krótkim łańcuszku.
- Jak mam ci dziękować, głąbie? - oplotlam go ramionami i bardzo mocno di siebie przycisnelam.
- Hmmmm, pomyślmy.. - mruknął, łapiąc moje dłonie i zsuwajac je po swoim torsie na biodra. Zadrżalam, gdy szybkim ruchem przyciągnal moje do swoich. Dzieliły nas trzy warstwy, a miałam wrażenie, że znowu czuje ciepło jego skóry. Popatrzyłam na niego zagryzajac warge, jak on to robił. - Pojdziesz poświęcić koszyczek.
Popatrzyłam na niego tepo, po czym oboje wybuchlismy śmiechem. On wybral się do kuchni, aby dokończyć przygotowania swojego "mistrzowskiego kurwa koszyczka plus dwadzieścia do męskości", a ja wzięłam gorący prysznic.
Mokre włosy podsuszylam lekko i pozostawilam same sobie. Wykonalam staranny makijaż. Odprezylam się czując jak chłodny material sukienki obsuwa się po moim ciele. Wybrałam te baaardzo dopasowaną, białą z bastinką z czarną lamówką oraz czarne sztyblety na platformie i grubym obcasie. Przyjrzalam się sobie w lustrze. "Promienialam" to za mało powiedziane.
Moje czarne jak smola oczy lsnily, włosy miały piękniejszy skręt i głębszy kolor niż kiedykolwiek, skóra nabrała blasku.
Jeden blond pajac może zmienic życie.
Może nawet nadać mu trochę sensu.

wookieNews/ Dzięki Za Nocne Transfery Iwiernetów!
Pomyslałam, że taki świąteczny akcent
To niezły pomysł, soooł..
WESOŁYCH ŚWIAT MOI KOCHANI! <3
(Pssst..mnie ucieszą komy i vote! C:)

bit my lip. || LUKE HEMMINGSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz