11. Wysłuchaj mnie.

432 40 4
                                    

Przez reszte nocy nie zmrużyłam oka.

Jedyną myślą w mojej głowie było ciągle odbijające sie echem pytanie - jak podle musi sie czuc teraz Luke, leżący jakieś trzy metry dalej.

Miałam nawet chwile, że wstałam i byłam gotowa  t o  zrobic. Ale kiedy moje palce oplatały klamke czując zimnym metal momentalnie ją cofałam. Jedna czesc mnie miała przecież ochote rzucic sie mu w ramiona i wycałowac każdy milimetr jego ciała, podczas kiedy ta druga mówiła - Ana, przecież obiecałaś sobie, że nigdy nie bedziesz już kochac. Że faceci to dupki. Złamasy. Fagasy. I inne synonimy. Wiec łaziłam od drzwi do okna, od okna do łóżka, usiłowałam zasnąc, potem znów kurs okno, drzwi, łóżko i tak całą noc, aż kiedy około dziewiątej nad ranem udało mi sie na chwile sie zdrzemnąc.

Kiedy znów otworzyłam oczy, pierwszym obrazem jaki przewinął mi sie przed oczami był nikt innym, jak on. Siedział na brzegu łóżka z głową wtuloną we własne dłonie. Miał na sobie krzywo zapietą koszule, czarne ulubione spodnie. Jego twarz sugerowała, że on też miał dziś problemy ze snem.

- O co ci chodzi Ana.

Podniosłam na niego wzrok. Myślałam, że nie zauważył kiedy sie obudziłam. Usiadłam, wspierając sie o wezgłowie łóżka.

- To.. to moja prywatna sprawa.

- Nie - powiedział chrypiącym głosem, patrząc teraz głeboko, przesyzwająco w moje oczy, aż dreszcz powedrował mi wzdłóż pleców. Były dzikie, zranione, jak tygrysa który przegrał walke i miał zwichnietą łape. - to też moja sprawa.

- Nie powinno Cie to obchodzic. To nie twoja wina.

- Ale takie mam poczucie. - jego dłoń spoczeła na moim udzie. - Ciągle mnie odtrącasz. Kur*a, czy ty nie widzisz, że jestem do cholery w tobie zakochany?!

Kolejny dreszcz, wedrujący od jego dłoni na mojej nodze do samy koniuszków palców.

Wiedziałam to.

Ale pierwszy raz powiedział to głośno. Prosto, otwarcie, szczerze.

Milczałam. Skupiłam sie na śledzeniu wzrokiem wzorów oplatających jego ramiona, ogarniając w ten sposób każdy malutki, nawet najmniejszy zawijasek zaznaczony na jego skórze.

- Ana, odpowiedz mi.

Jego głos wydawał sie byc jego codziennym, normalnym, spokojnym głosem, który tak lubiłam, pomieszanym z przełnionym błagalnością i chrypą głosem wieloletniego palacza, chociaż palił - jak to tłumaczył - okazyjnie.

Poczułam jak moje oczy wilgotnieją. Przepływało przez nie milion obrazów na minute. Setki myśli. Przed zaczeciem zawodzic chroniła mnie tylko jego zaciskająca sie coraz mocniej reka na moim ciele.

- Luke, ty... ty nie zrozumiesz.

Przelałam czare.

Gwałtownie złapał mnie za ramiona, wskoczył na łóżko i przyszpilił do ściany, trzymając moje dłonie przyciśniete do niej, uniemożliwiając mi ucieczke. Poczułam, jak ciepłe łzy zaczeły spływac po moich policzkach, a jak moje usta robią sie suche. Patrzył na mnie z taką.. obcością. Jak nie ten Luke. Zdałam sobie sprawe, że on po prostu był w skrajnej szaleństwa. Szaleństwa.. do mnie.

- Puśc mnie! - krzyczałam, szarpiąc sie i wyjąc. Teraz już zawodziłam jak zraniona sarna. - Zostaw!

- Dopiero, kiedy powiesz mi, o co w tym wszystkim do chu*a pana chodzi ! Chce wiedziec, jasne?! Bądz chociaż troche okej wobec mnie i przestań zachowywac sie jak ta zjeba*a suka która gdzieś tam jeszcze w Tobie siedzi!

- Luke, prosze.. zostaw! - pisnełam ostatkami sił. W tym momencie, puścił mnie i znów uniósł wzrok.

- Ana, powiedz mi, czy ty masz jakies przejscia? Ktoś cie kiedys...

Wtuliłam sie w jego szeroką, ciepłą, tak uspokajająco rytmicznie oddychającą klatke piersiową, a on otulił mnie ramieniem. On też cierpiał. Czułam to nawet przez skóre.

- Moi rodzice. - zaczełam, rycząc jak małe dziecko. Moczyłam flanele jego koszuli, podczas gdy jego dłoń gładziła moje łopatki. - Nikt nigdy mnie o nich nie pyta.

- Czemu mieliby sie pytac? - zapytał. Wiedziałam, że jemu ten uścisk też pomaga. Też czuje sie tak bezpiecznie jak ja.

- Moja matka... moja matka była prostytutką. - wydusiłam cicho, zaciskając garstke miekkiego  materiału w piesci. - Dziwką, rozumiesz? Musiałam patrzec na tych jej wszystkich fagasów, czy "klientów" których przyprowadzała, kiedy ojca nie było. Musiałam jeszcze to ukrywac.  Kiedy sie wydało, ojciec jej wybaczył, a ona znalazła inną prace. Wyjechali, zapominając o wszystkim jakgdyby nigdy nic. Ja zostałam. Byłam z Seanem. Uważałam go za ósmy cud świata - kochałam go całym sercem, był epicentrum mojego życia. Wmawiałam sobie, że jest inny. Że nie jest taki jak oni. Ale.. kiedy mnie zostawił, przed oczami stali mi ci wszyscy kutasiarze. Obiecałam sobie wtedy, że... - urwałam, znów wybuchając płaczem. - Przepraszam, Luke. To nie tak. Przepraszam..

- Kocham Cie, Anastasio Indilio Grass. I bede kochał.

wookieNews/ wydało sie czemu Ana  to taka "suka". c:

Komentujcie, gwiazdkujcie, jeśli chcecie wiecej! <3

bit my lip. || LUKE HEMMINGSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz