Intermedium

287 31 4
                                    

I was following the
I was following the pack
All swallowed in their coats
With scarves of red tied 'round their throats
To keep their little heads
From fallin' in the snow
And I turned 'round and there you go
And, Michael, you would fall
And turn the white snow red as strawberries
In the summertime

Fleet Foxes — White winter hymnal

🔥

Niebo w jej snach zwykle było białe.

Śniła wciąż ten sam sen — o wilkach i nocy zimowej, która nigdy nie przemijała. Niektóre elementy tego snu się zmieniały: czasem nie padał śnieg, czasem widziała na scenie kilka nowych postaci, czasem myśliwy nie ginął, czasem to ona umierała; nigdy jednak nie udawało jej się uratować konającego na śniegu wilka. Za każdym razem klęczała przy martwym zwierzęciu i patrzyła na swoje ubrudzone szkarłatną krwią dłonie, nie do końca rozumiejąc, co się wydarzyło.

Poczucie winy bolało bardziej niż przeszywający ją w niektórych snach sztylet myśliwego. Bezradność ciążyła jej bardziej niż własne rany, bo pozostawiała uczucie lepkości na skórze, nieznikające nawet po przebudzeniu, nawet pod ciepłą pierzyną pachnącą lawendą, nawet w znajomym bezpieczeństwie Hogwartu.

Sny w teorii były właśnie tylko tym — snami o odcieniu koszmaru, lecz trudno było strząsnąć poczucie o ich prawdziwości, szczególnie biorąc pod uwagę wydarzenia z ostatnich tygodni. Lily może i nie lubiła się specjalnie z wróżbiarstwem, ale te powtarzające się sny o wilkach raczej nie zapowiadały niczego dobrego.

Co prawda nigdy nie widziała w pobliżu Hogwartu wilków, zwłaszcza białych; profesor Kettleburn ją zapewnił, że takowe nie zamieszkują Zakazanego Lasu, lecz wyłącznie obrzeża Syberii, Alaski oraz północ Szkocji. Książki również to potwierdziły — w pobliżu Hogwartu nigdy nie spostrzeżono żadnego białego wilka. Były też na tyle rzadkie, że w pewnych kręgach uznawano je za trofeum, najcenniejszą zdobycz w dorobkach myśliwych, zwłaszcza że ich krew miała lecznicze właściwości.

Wszystkie te nowe informacje przyprawiły Lily o gęsią skórkę i jednocześnie obudziły całe pokłady smutku, zwielokrotnionego za każdym razem, gdy przypominała sobie ból, z jakim podczas niektórych nocy patrzył na nią wilk.

Z każdym kolejnym snem czuła się coraz bardziej jak w potrzasku. Każdy z tych snów przypominał pętlę zaciskającą się coraz bardziej na jej szyi; żaden nie chciał ustąpić, nie chciał zostawić jej w spokoju podczas tych niespokojnych zimowych nocy. Wyglądało więc na to, że nie mogła się wydostać o własnych siłach — potrzebowała pomocy.

Potrzebowała swoich przyjaciół.

🔥🔥🔥

Ależ jestem podekscytowana, mogąc się wreszcie z Wami podzielić tym, co napisałam! Na razie zapowiada się także na to, że kolejne rozdziały będą się ukazywały co poniedziałek, bo dzięki regularnej pisaninie mam zapas do końca roku – szok i niedowierzanie! Tym samym zapraszam na nowe części w każdy poniedziałek. ❤️ 

Łania w potrzasku | Trylogia Łani 2 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz