7. Skrząca noc

253 26 21
                                    

— Ciągle śnią mi się koszmary.

Lily podniosła głowę znad książki i spojrzała na Suzie, miętoszącą w palcach kartkę, na której nie zapisała ani jednego słowa tego, co miało być esejem na transmutację zadanym na kolejny dzień.

— Chcesz o tym porozmawiać?

Suzie potrząsnęła głową.

— Chcę, żeby przestały mi się śnić.

Lily nie miała pod ręką gotowej receptury na ustanie koszmarów; gdyby takowa istniała, sama już dawno by z niej skorzystała, bo jej własne sny wcale nie uwzględniały jednorożców i tęczy. Tym lepiej rozumiała frustrację Suzie, zwłaszcza że współdzieliły cienie pod oczami, bezsenne godziny oraz nieustającą złość.

— Obawiam się, że nie mam takiej supermocy.

— Szkoda. — Suzie położyła głowę na blacie stołu i Lily musiała się wysilić, by zrozumieć jej kolejne słowa. — I pewnie nie ma też żadnego sposobu, by zapomnieć?

Lily zamarła z ręką wyciągniętą do przewrócenia kolejnej strony.

— W jakim sensie zapomnieć? Usunąć jedno wspomnienie? Bo jest obliviate, ale...

— Nie wiem. Może.

— Nie ochroniłoby cię to przed kolejnymi atakami.

Lily miała wrażenie, że jej słowa zabrzmiały okrutnie, ale Suzie i tak przytaknęła.

— Wiem. Ale wyrzucenie tego wspomnienia mogłoby sprawić, że przestałyby mi się śnić koszmary, co nie? Być może mniej bym się wtedy bała. Nie mam w sobie tyle odwagi, co ty, Lily — i chciałabym zyskać jej chociaż odrobinę. Żeby chociaż móc postawić krok naprzód bez lęku.

Lily zawahała się.

— Nie przychodzi mi teraz do głowy żadna formuła, ale jeśli chcesz, mogę poszperać w książkach i podpytać paru nauczycieli, czy jest coś, co... — Przełknęła głośno ślinę. — Co pomogłoby w usunięciu wybranego wspomnienia. Sądzę, że jest to możliwe, tylko muszę to sprawdzić.

— Dzięki, Lily. Byłoby naprawdę ekstra.

Bezgłośnie przytaknęła, chociaż w gruncie rzeczy nie była przekonana, czy pomysł Suzie nie jest czasem tylko doraźnym rozwiązaniem problemu — usuwaniem objawów, a nie przyczyny zjawiska. Jasne, być może wspomnienie traumy przestałoby ją dręczyć i poczułaby się znacznie lepiej, ale nie sprawiłoby w żadnej mierze, że sprawcy już się nie dopuszczą kolejnego takiego czynu. Z drugiej strony jeżeli miało to przynieść Suzie ulgę... Zasługiwała na odpoczynek od dręczących ją koszmarów i być może zapomnienie było w jej przypadku najlepszym sposobem na poradzenie sobie z bólem.

Musiałaby rzeczywiście poszperać w książkach, zajrzeć nawet do starych podręczników czy encyklopedii eliksirów, porozmawiać z profesorem Slughornem, żeby wymyślić coś sensownego. Ze wspomnieniami nie było żartów, a co dopiero z ich usuwaniem — przecież samo obliviate mogło już wyrządzić olbrzymie szkody, nie mogła więc tego potraktować lekceważąco, jeżeli chciała pomóc Suzie.

Spojrzała na rozrzucone na stole harmonogramy dyżurów prefektów, plan zajęć Suzie, pospieszne notatki na temat wszystkiego, czego się dotąd dowiedziała, i westchnęła. Dopisała do listy do zrobienia zajęcie się możliwościami usuwania wspomnień, po czym postukała piórem w kartkę. Od paru dni starała się uporządkować cały ten chaos, ale szło jej nieszczególnie — przede wszystkim dlatego, że brakowało zasobów i jakichkolwiek tropów, których można byłoby się chwycić. Poza informacjami od Suzie i Leslie, poprzedniej prefekt naczelnej, nie miała żadnego punktu zaczepienia, żadnej nitki, poprzez którą można dotrzeć do środka labiryntu. Dumbledore postawił przed nią zadanie niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe, od którego jednocześnie zależało naprawdę wiele — bezpieczeństwo Suzie, bezpieczeństwo kolejnych dziewczyn mogących mieć styczność ze sprawcami, los dalszego postępowania sądowego przed Wizengamotem. Czuła się tak okropnie bezradna, nie mogąc zrobić ani jednego kroku naprzód, by rozwiązać tę sprawę.

Łania w potrzasku | Trylogia Łani 2 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz