Dziś późno pójdę spać
Gdy wszyscy będą w łóżkach
Otwarte oczy mam
A głowa pełna i pusta
I nie wiem o czym myśleć mam
Żeby mi się przyśnił taki świat
W którym się nie boję spać
W którym się nie boję spaćJuż na mnie idzie tłum
I depcze wszystko po drodze
Nie mogę uciec mu
On też przed sobą nie może
Gwiazd już nie widać, no bo jak?
Kiedy łuna z ziemi bije tak
Jak gdyby chciała zalać świat
Jak gdyby chciała zalać świat
Choć nie chcę budzić się
Nie umiem spać
Świat dziwny jest jak sen
A sen jak świat— Kwiat Jabłoni, Dziś późno pójdę spać
🔥
Regulus Black wyglądał na chorego.
Na jego twarzy królowała śmiertelna bladość, która sama w sobie nie byłaby niczym dziwnym — w końcu wszyscy Blackowie zdawali się nią emanować — wydawała się jednak chorobliwa w połączeniu z podkrążonymi oczami oraz poczochranymi włosami. Lily mogłaby przysiąc, że Regulus schudł od czasu, kiedy widziała go po raz ostatni; nie żeby przyglądała mu się kiedykolwiek szczególnie uważnie. Zaciekawił ją powód takiego wyglądu Ślizgona, nie miała jednak z nim na tyle bliskiej relacji, by go o to pytać, i zresztą przyszła się z nim zobaczyć w zupełnie innym celu.
Siedział na swoim ulubionym miejscu przy oknie, szkicując coś w skórzanym notesie, i ledwo podniósł głowę, gdy przed nim stanęła z podręcznikami w ramionach. Starała się zrobić to nonszalancko, jakby wcale go nie wypatrzyła dopiero co na mapie Huncwotów.
— Evans. Czego chcesz?
Okej, to było co najmniej nieuprzejme.
— Jesteś Regulus, prawda?
Spytała bardziej z grzeczności i chęci zainicjowania jakiejś cywilizowanej konwersacji; nie mogła sobie pozwolić na ironiczne czy wręcz obelżywe zachowanie. Miała przed sobą bardzo trudne ruchy na szachownicy i za nic nie chciała tego spartaczyć.
— Mhm. Czego chcesz?
— Chciałam tylko z tobą porozmawiać. — Zasunęła za ucho kosmyk włosów i rozejrzała się po korytarzu — był pusty, ostatnia lekcja rozpoczęła się już dobrą chwilę temu. — To naprawdę ważne.
— Mój brat nie był w stanie ci pomóc, że zwracasz się do mnie?
— Nie prosiłam go o pomoc w tej sprawie — przyznała, siadając jak gdyby nic na parapecie zaraz obok Regulusa. — Nawet nie wie, że z tobą teraz rozmawiam. Żaden z Huncwotów nie wie.
Przyznanie tego było ryzykowne, ale Lily miała przeczucie, że to właściwe posunięcie. W końcu Regulus jeszcze nawet nie wyciągnął różdżki, żeby w nią wycelować; uznała to za dobry znak.
— Powinienem czuć się zaszczycony? Mam nadzieję, że ze mnie nie żartujesz, Evans.
Wzruszyła ramionami, napotykając jego pełen nieufności wzrok.
— Nie mam złych intencji, Black. Wręcz przeciwnie, przyszłam w dobrej wierze. I liczę na to, że ty również taką okażesz.
Jej słowa chyba go zainteresowały, bo odłożył pióro i zamknął notatnik, by zmienić nieco pozycję. Skierował się nieco bardziej w jej stronę, lecz nie odprężył się jeszcze całkowicie.
CZYTASZ
Łania w potrzasku | Trylogia Łani 2 | ✓
FanfictionWydawałoby się, że ciemne chmury na moment się przejaśniły i zaczęło wyglądać zza nich słońce. Dobra pogoda jednak nie trwa wiecznie, a Huncwotom przyjdzie zmierzyć się z problemami znacznie większymi niż sercowe - oto wojna puka do wrót Hogwartu. Z...