23. Dziecię księżyca

194 20 4
                                    

Now, back in our town as a castaway
I'm reminded of the time it all fell in line, on the third of May
As if it were designed, painted in sand to be washed away
Oh, but I can hear you, loud in the center
Aren't we made to be crowded together, like leaves?

Can I be light and free?
If I lead you through the fury will you call to me?
And is all that I might owe you carved on ivory?

But all will fade. All I say. All I needed
As a flash in the eye, I wouldn't deny, all receded

Life unfolds in pools of gold
I am only owed this shape if I make a line to hold
To be held within one's self is deathlike, oh I know

— Fleet Foxes, Odaigahara

🔥

— Lily, obudź się.

Obudziła się gwałtownie, z dochodzącym do jej uszu świstem powietrza oraz gorączkową mieszanką słów i wrzasków.

— Co?

Była jeszcze ledwo przytomna, jako że dopiero co się wynurzyła z głębokiego oceanu koszmarów, które znowu prześladowały ją każdej nocy. Musiała mrugnąć parokrotnie, by jej oczy przyzwyczaiły się do nagłej jasności sączącej się z różdżki Dorcas i poczuła przypływ zniecierpliwienia.

Łania na jej nadgarstku pulsowała — nie w bolesny sposób, lecz raczej przykuwający uwagę i powodujący nagły wyrzut adrenaliny. Coś było nie tak, Lily natychmiast to pomyślała, coś było zdecydowanie nie tak.

— Nie jest dobrze. Chodź.

Ślepo podążyła za nią, potykając się o własne nogi i szukając swojej różdżki przy pomocy resztek energii, które w sobie miała. Jej myśli wirowały i nie mogła znaleźć nawet swetra ani niczego, by się przykryć, więc wyszła z dormitorium praktycznie w piżamie. Zaraz po opuszczeniu wieży uderzyło w nią mroźne powietrze, niezbyt zaskakujące, zważywszy na jej ubiór i nagie zarówno nogi, jak i ramiona. Rzuciła szybkie zaklęcie ogrzewające. Szanse na dostanie potem zapalenia płuc drastycznie rosły, ale nie było już czasu na zawrócenie i poszukanie cieplejszej odzieży, nie było czasu na zatrzymanie się, nie było czasu nawet na...

Poczuła delikatne, białe światło na skórze i odważyła się podnieść głowę. Wtem między ciemnymi kształtami drzew Zakazanego Lasu dostrzegła księżyc — tak pełny, tak piękny, tak lśniący i tak...

Była pełnia.

Oddychaj, Lily, oddychaj. Z najwyższym trudem uniknęła wymknięcia się paniki spod kontroli; niewiele brakowało, by ją zaatakowała pośrodku błotnistego terenu, gdzie jej nogi bezlitośnie atakowały rosnące tu rośliny oraz inne rzeczy rzucone bezładnie na ziemię.

Najpierw usłyszała skowyt. Dopiero potem zobaczyła wilki, głównie dzięki adrenalinie krążącej w jej żyłach, która wyostrzyła wzrok. W pierwszej kolejności nie zrozumiała, co się dzieje — scena rozgrywająca się przez nią była zbyt dziwna, zbyt surrealistyczna do pojęcia. Natychmiast skojarzyła jej się z polem bitwy, z dwiema kontrastującymi ze sobą stronami zajmującymi równoległe strony polany — żaden członek tych armii się nie poruszał, po prostu stali, oceniając wroga i przygotowując się na atak. Powietrze skrzyło od napięcia i magii i wielu innych emocji, które Lily ledwo była w stanie nazwać. Ona sama ciężko dyszała — i z powodu biegu, i z powodu całej tej dziwacznej sceny rozgrywającej się na jej oczach.

Łania w potrzasku | Trylogia Łani 2 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz