Chapter 24

20.4K 956 4.8K
                                    

- Co? - zapytał Louis, myśląc że źle usłyszał

- Nie dostałem się - powtórzył Harry, z miną bez wyrazu

- O mój boże - wyszeptał Louis zakrywając usta dłonią. Łzy już zaczęły wylatywać z jego oczu, bo za tydzień ma stąd wyjechać na uniwersytet w Londynie. Sam. Bez Harrego. A w dodatku jego rodzice na pewno w końcu się dowiedzą.

Zaczął płakać na myśl że ma zostawić Harrego w Doncaster, objął go rękoma i wtylił się w niego.

- Widzisz? To dlatego nie możesz być zawsze optymistycznie nastawiony. Masz wielkie nadzieje i gdy coś nie wyjdzie skończysz załamany.

- Co? - zapytał Louis, nie rozumiejąc o co chodzi Harremu

- Dostałem się

- CO?! Daj mi to! - wrzasnął Louis pociągając nosem, za nim odsunął się od Harrego i zabrał od niego list.

Przeczytał kilka pierwszych zdań na głos by upewnić się, że czyta poprawnie.

- Drogi panie Styles, z przyjemnością informujemy że- TY ZASRANY IDIOTO! Myślisz że to było śmieszne?! - krzyknął Louis i uderzył Harrego w klatke o mało go nie wywracając - O mało nie dostałem ataku serca, a ty tak po prostu chciałeś dać mi lekcje?!

- Nie zapomnij o tym co ty zrobiłeś na Prima Aptilis - powiedział Harry, a Louis ponownie go pchnął.

- Czy mozesz przestać mnie bić?

- Nie śmiej się ze mnie! Byłem przerażony!

- Ponieważ ci na mnie zależy - powiedział Harry a oczy Louis złagodniały zanim zdał sobie sprawę że nie powinien mu tak szybko odpuszczać.

- To bez znaczenia! Jestem na ciebie zly i- - kontynuowal Louis próbuąc pchnąc ponownie Harrego, który jednak złapal jego dłonie i połozył sobie na klatce

- Ale jedziemy razem do Londynu - powiedzial delikatnie uśmiechajac się w dół do Louisa

Louis przygryzł wargę, a Harry złapal jego twarz w dłonie, zanim Louis stanął na placach i owinał ręcę wokół szyji chłopaka całuąc go.

- Jedziemy razem do Londynu - powtórzył Louis, a Harry skinal głową ponownie złączając ich usta

- Jedziemy kochanie

Nie mogli się nawet poprawnie pocałować, ponieważ oboje mieli zbyt szerokie usmiechy na twarzach. Nie mogli być szczęśliwsi.

Harry przyciagnał Louisa bliżej, podczas gdy ich języki, walczyły o dominacje. Louis wplątał dłonie w włosy chłopaka, a ten już miał go unieść, gdy usłyszeli otwieranie drzwi.

- Oh. Dzień dobry pani Cox - powiedział zarumieniony Louis odsuwajac się od Harrego

- Już ci mówiłam, żebyś mówił mi Anne. Właśnie wycodziłam do pracy. Czy to list z uniwersytetu?

- Tak - odpowiedział Harry - Dostałem się

- O mój Boże! To cudownie! Kończe dzisiaj pracę o piątej, więc możemy gdzies wyjść i to uczcić! Moge kupi ciasto! Moge upiec ciasto! - powiedziała radośnie

- Pa mamo - powiedział Harry, i zawstydził się gdy kobieta pocałowala go w policzek. Louis uśmiechnał się szeroo, co tylko spowodowało, że Harry zaczerwienił się jeszcze bardziej

- Do wiedzenia Anne - uśmiechnął się Louis, za nimkobieta im pomachała i odeszła do samochodu. Czekali aż odjedzie, i w końcu weszli do domu.

Baby Heaven's in your Eyes - Larry Stylinson (Translated in Polish)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz