3

190 12 2
                                    

10 miesiące później

Nadal nie wychodziłam praktycznie w ogóle z pokoju co nocy płacząc za mamą. Jedynymi osobami, które mogły się do mnie zbliżyć bez wzbudzania niepotrzebnych emocji był Xavier, Logan i Erick. Od odejścia mamy miałam urazę do kobiet. Opuszczałam go tylko w drodze do łazienki i na stołówkę. Przez okno przysłuchiwałam się rozmową innych dzieci. Nie chciałam siedzieć już bezczynnie w pokoju, więc pora z niego wyjść. Zawsze chciałam nauczyć się czytać.

Delikatnie otworzyłam drzwi i rozejrzałam się wokół czy na pewno nikogo nie ma na korytarzu. Pamiętałam jeszcze drogę do gabinetu profesora. Pobiegłam tam szybko. Zastałam tam go czytającego coś.

- Hej mała. Po co tu przyszłaś?

Wskazałam na siebie, a potem wzięłam jakieś papiery i część z nich podniosłam do góry, a potem zrobiłam coś w stylu spadających kropli deszczu. Zrozumiał odzazu o kogo mi chodzi.

- Prosto i ostatnie drzwi po prawej.

Kiwnęłam głową i pobiegłam do sali. Oczywiście się spóźniłam, ale trudno. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem i słuchałam lekcji. Po niej Storm uczyła mnie czytać i pisać. Godzinę później przyszedł po mnie Logan i zaprowadził mnie na stołówkę, a sam gdzieś poszedł.

Kiedy tak siedziałam i powoli jadłam owsianka przysiadł jakiś niebieski człowiek przypominający diabła. Przestraszyłam się go.

- Hej mała. Czemu siedzisz tu sama?

Głos kompletnie nie pasował do wyglądu. Myślałam, że będzie jakiś ochrupły lub piskliwy, a był delikatny i łagodny.

Wskazałam na miskę. Podsunęłam ją w jego stronę i podałam łyżkę. Nie spodziewał się tego gestu z mojej strony, ale uśmiechnął się pod nosem.

- Nie dzięki nie jestem głodny. Chciałem Ci tylko potowarzyszyć, żebyś nie czuła się samotna. Jest tu tyle osób. Ja na twoim miejscu był się trochę bał

- Ale ona nie musi.

Powiedział głos za jego plecami. To był Logan, który mu się przysłuchiwał i obserwował każdy jego ruch.

- Zrobił ci coś?

Pokręciłam głową na boki. Logan chwycił go za bluzę, ale zanim zdążył go odsunąć spojrzał mi w oczy. Zobaczyłam tam coś strasznego i odruchowo schowałam twarz w dłonie i się skuliłam przerażona.

Wolverine odstawił go na drugi koniec stołówki. Zmartwiony położył swoją dłoń na moim ramieniu.

- Zrobił ci coś?

Wskazałam na niego a potem na swoje oczy.

- Nie musisz się bać jego wzroku. On nie jest straszny tylko taki się wydaje.

Zaprowadził mnie znowu na lekcje i tak minęła mi reszta dnia.

Nauka podstaw szła mi monotonnie, ale takie jest życie. Od czegoś trzeba zacząć. A ja musze zacząć od zera.

Spojrzenie Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz