- Może i masz rację. Rano się ich o to spytam. Oby coś wiedzieli.
- Też mam taką nadzieję. Zobaczymy rano.
Pożegnaliśmy się i znowu byłam u siebie w pokoju. Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Coś czułam, że to nie jest jakąś świeżą sprawę. Ma drugie dno. Wpadłam na pomysł przejrzenia moich notatek.
- Gdzieś tu powinien leżeć ten zeszyt.
Po długim szukaniu wreszcie znalazłam to czego szukałam. Skrupulatnie przeglądałam rysunki i zapiski. We wszystkich występowała czarna postać. Obrazki były ciemne i haoryczne. Porozwieszałam je ma ścianie.
- Musi być w tym jakiś sens. Rose skup się. One muszą coś oznaczać.
Jeszcze raz zerknęłam na ich kolejność. Poprzekładałam je od tych najstarszych do tych sprzed roku. Wreszcie ułożyły się w jakiś szyfr. Pionowo wychodziło hasło.
,, Zamazana twarz.
Nicość.
Iskry nadzieji w oczach małej mnie.
Samotność, która otaczała wszystkich.
Zemsta kobiety.
Czarna plama.
Zaczerwienione oczy.
Eliminacja najsłabszych.
Ciemność.
Introwertyzm.
Erupcja wulkanu. "To musiało coś znaczyć. Na każdym rysunku była ta sama kobieta. Nagle naszła mnie wizja. Widziałam jedynie przez sekundy swoją matkę. Olśniło mnie. To miało coś z nią związanego. Zebrałam je w jeden stosik. Była już 3 w nocy.
Czas zdecydowanie za szybko dla mnie biegł. Straciłam normalny tryb życia. Położyłam się w łóżku z zamiarem pójścia już spać, ale coś zapukało mi w okno.
- Kto tam?
Wyjrzałam zza nie. Niedaleko jednego z drzew stała czarna postać. Po chwili zaczęła uciekać. Ja niewiele myśląc otworzyłam okno i ruszyłam w pościg za nią. Goniłam ją przez dobre 200 metrów. Gdy miała już ją chwycić, ją bądź jego bo miała kaptur, w moją stronę poleciał nóż. Prawie mnie trafił, ale w porę go odepchnęłam ramieniem nieco się raniąc. Byłam w dużo lepszej kondycji niż ona.
Przewróciłam ją na plecy, ale tym razem coś zimnego wbiło mi się w brzuch. Patrzyła mi prosto w oczy. Chłód metalu przeszył mnie na wylot. Skóliłam się nie mogąc się poruszyć. Ten ktoś uciekł, a ja leżałam w kałóży krwi. Bezradna, pozbawiona sił, czekająca na koniec. Zaczęłam trącić świadomość i chwilę po tym zemdlałam.
Perspektywa Bestii
Jak co rano udałem się pobiegać. Po drodze postanowiłem zajrzeć do Młodej. Ostatnio była nieobecna, a pamiętam, że pokój nie był jej jednym z ulubionych miejsc.
Zapukałem do pokoju, ale nikt nie odpowiedział. Weszłem do środka. Zastałem tam otwarte na roścież okno i stos karetek leżących na biurku. Przestudiowałem je.
- O cholera.
Powiedziałem ździwiony. Ten napis nie był czymś dobrym. Zamknęłem okno i poszedłem jej szukać. Nie było jej ani w bibliotece, ani nigdzie. Odpiściłem i udałem się na bierznie.
Po pokonaniu znacznej jej części i dotarciu do najdalej jej wysuniętej części zauważyłem kogoś leżącego. Natychmiast podbiegłem do tej osoby.
- Rose co ci jest?!
Sprawdziłem jej puls. Był słaby, ale żyła. Na prawym boku miała ogromną plamę krwi. Bez zastanowienia wziąłem ją na ręce i pobiegłem do szkoły. Nie pozostało jej wiele czasu.
- Pomocy!!! Xavier kurwa pomóż!!!!
Właśnie szedł do kuchni nieco zaspany. Widząc mnie z nią na rękach bez namysłu przodem pobiegł do sali zabiegowej.
- Połóż ją tutaj.
Zrobiłem co kazał. Wstrzyknął jej jakiś środek. Ja umyłem ręce i zaczęliśmy jej pomagać.
- Tętno maleje. Xavier adrenalina na cito.
Nagle do sali wpadł Wolverin i Liz(wymyślona postać z możliwością wykorzystania czyjejś mocy. Zapomniałam jej imienia, więc sory).
- Liz, Logan wyjdźcie stąd!
Krzyknął profesor chcąc uniknąć gapiów. Oni spojrzeli na siebie i od razu wiedziałem co chcą zrobić. Kiwnęłem głową na zgodę.
- Dajesz Liz. Zrobię dla Rose wszystko.
Ona dotknęła jego ramienia prawą ręką na co on się lekko zgioł. Takie skutki jej mocy. Drugą rękę położyła na skroni Rose. Miałem szczerą nadzieje, że to się powiedzie. Teraz wszystko zależało tylko od tego.
*******
Cześć i czołem. Kolejny nocny rozdział. Miałam chwilowy zanik weny, ale już znowu jest. Mam dla was ważne info. Opowieść powoli chyli się ku końcowi.
Do zaczytania.
CZYTASZ
Spojrzenie Przeszłości
FanfictionMała pożócona dziewczynka o imieniu Rose trafia pod opiekę X-menów. Boi się swojego daru i nie wie jak go wykorzystać. Z pomocą przychodzą jej inni. Jest bardzo nieufna. Pomimo czasu nie zmienia swojego wyglądu. Co to może oznaczać? Czy jej dar ją z...